[ Pobierz całość w formacie PDF ]
POLSKA AKADEMIA NAUK
KOMITET NAUK O KULTURZE ANTYCZNEJ
TYTUS LIWIUSZ
DZIEJE RZYMU
OD ZAŁOŻENIA MIASTA
Księgi XLI-XLV
Periochy (Streszczenia) ksiąg XLVI-CXLII
Przełożył i opracował
MIECZYSŁAW BROŻEK
WROCŁAW • WARSZAWA • KRAKÓW • GDAŃSK • ŁÓDŹ
ZAKŁAD NARODOWY IMIENIA OSSOLIŃSKICH
WYDAWNICTWO POLSKIEJ AKADEMII NAUK
MCMLXXXII
KSIĘGA CZTERDZIESTA PIERWSZA
PRZYDZIAŁ ZADAŃ I WOJSK NA ROK 178 p.n.e.
(Konsul Aulus Manliusz wylosował Galię, konsul Marek Juniusz
Ligurię. Z pretorów Tytus Ebutiusz otrzymał Sardynię, Marek Tytyniusz
Hiszpanię Bliższą, Publiusz Eliusz(?) Sycylię, Marek Tytyniusz Kurwus
preturę miejską, Tyberiusz Klaudiusz preturą do spraw z obcymi i do-
wództwo w Pisach, Tytus Fontejusz Hiszpanię Dalszą)1.
WYPADKI W RZYMIE
(Pożar zniszczył wiele zabudowań dokoła forum. Świątynia Wenery
spłonęła doszczętnie. W świątyni Westy zgasł znicz. Westalka została za
to ukarana batami. Zapewniała, że więcej nie zgaśnie)1.
W HISZPANII
(Tyberiusz Semproniusz Grakchus, prokonsul* Hiszpanii Bliższej, po-
bił i przyjął w poddaństwo Celtyberów; na pamiątkę swych osiągnięć
założył w Hiszpanii miasto Grakchuris. Również prokonsul Lucjusz Po-
stumiusz Albinus podbił w Hiszpanii Dalszej Wakcejów i Luzy tanów).
SYTUACJA W HISTRII
1. (...) mówiono, że (Epulon młodzież), którą ojciec jego trzymał
w spokoju, uzbroił i dlatego miał duże wzięcie u żądnych łupu młodych
ludzi.
1 Dane ujęte w nawias uzupełniono tutaj i w niektórych lukach w
tekście (w przekazie rękopiśmiennym) na podstawie innych źródeł, często wywo-
dzących się z Liwiusza, a nieraz na podstawie tekstu samego Liwiusza; por. XL
59, gdzie imiona trzech pierwszych pretorów przepadły.
2 Por. Juliusz Obsekwens, liber prodigiorum, 8, do r. 178 p.n.e. Pod r. 178 była
też mowa o oszacowaniu obywateli rzymskich przez cenzorów r. 179/8, M. Emi-
liusza Lepidusa i M. Fulwiusza Nobiliora; oszacowano, według periochy tej księ-
gi, dwieście sześćdziesiąt trzy tysiące dwustu dziewięćdziesięciu czterech ludzi.
8 Prokonsul — w rzeczywistości jeden i drugi byli wtedy propretorami, a nie,
jak podaje periocha, prokonsulami.
WOJNA Z HISTRAMI: PIERWSZE WOJENNE KROKI RZYMIAN
Kiedy konsul odbywał naradę w sprawie wojny z Histrami, jedni
wypowiadali opinię, że należy podjąć ją natychmiast, zanim nieprzyja-
ciel zdąży zebrać siły, inni, że trzeba zasięgnąć rady senatu. Przeważy-
ło zdanie, by nie odkładać terminu na później.
Konsul więc ruszył w drogę z Akwilei i rozbił obóz koło jeziora Ti-
mawosu, leżącego tuż w pobliżu morza.
W to samo miejsce przypłynął jeden z dwu dowódców floty, Gajusz
Furiusz, z dziesięciu okrętami. Ustanowiono bowiem przeciw flocie ili-
ryjskiej dwuosobowe dowództwo dla obrony wybrzeży Morza Górnego,
mające do dyspozycji dwadzieścia okrętów z bazą wyjściową w Anko-
nie. Stąd wybrzeża po prawej stronie, aż do Tarentu, miał pilnować
Lucjusz Korneliusz, a po lewej, aż do Akwilei, Gajusz Furiusz. Jego
właśnie okręty wysłane zostały w kierunku najbliższego portu histryj-
skiego łącznie z okrętami towarowymi i wielkim ładunkiem zapasów.
Konsul, który poszedł z legionami, rozbił obóz w odległości około
pięciu tysięcy kroków od morza. Rynek handlowy w porcie wkrótce
bardzo się ożywił i stamtąd wszystko dowożono do obozu. Dla większe-
go bezpieczeństwa tych przewozów ustawiono dokoła obozu ze wszyst-
kich stron wojskowe posterunki: od strony Histrii umieszczono stałą za-
łogę obronną, a między morzem i obozem postawiono doraźnie powoła-
ną pod broń kohortę z Placencji. Dla takiego samego zabezpieczenia do-
wozu wody z rzeki kazano trybunowi wojskowemu Markowi Ebutiuszo-
wi dorzucić do tego dwa oddziały żołnierzy z drugiego legionu. Inni try-
bunowie wojskowi, Tytus Eliusz i Gajusz Eliusz, poszli z trzecim legio-
nem drogą wiodącą do Akwilei celem zapewnienia bezpieczeństwa fu-
rażerom i ludziom chodzącym po drzewo. Z tej też strony, w odległości
około tysiąca kroków, znajdował się obóz Gallów. Naczelnikiem był tam
Katmelus, mający nie więcej niż trzy tysiące ludzi uzbrojonych.
CHWILOWY SUKCES HISTRÓW, UCIECZKA RZYMIAN Z OBOZU
2. Histrowie, gdy tylko Rzymianie ruszyli z obozem nad jezioro Ti-
mawos, usadowili się w kryjówce za pagórkiem, po czym krętymi dro-
gami szli w ślad za ich pochodem, baczni na każdą okazję. Nic z tego,
co się działo na lądzie i morzu, nie uchodziło ich uwagi.
Spostrzegli, że posterunki wojskowe przed obozem nie są silne, a mię-
dzy morzem i obozem uprawia handel liczny tłum ludzi bez broni i bez
jakiejkolwiek osłony od strony lądu czy morza. Zaatakowali więc jed-
nocześnie obie owe załogi rzymskie, kohortę z Placencji i oddziały dru-
giego legionu, podejmując tę akcję pod osłoną rannej mgły. Kiedy zaś
mgła pod wpływem pierwszego ciepła słonecznego zaczęła rzednąć i wra-
cała widoczność, wtedy nie dość jeszcze wyraźne światło, jak to bywa,
sprawiało, że oczom wszystko wydało się większe. I teraz właśnie zwio-
dło to Rzymian wywołując wrażenie liczniejszej linii bojowej wroga,
niż była w rzeczywistości. Przerażeni żołnierze jednej i drugiej załogi
uciekli w wielkim popłochu do obozu wzbudzając w nim znacznie więcej
strachu, niż go sami tam z sobą przynieśli. Bo ani powiedzieć nie umieli,
przed czym tak uciekli, ani pytającym ich udzielić odpowiednich infor-
macji. W bramach obozowych rozległo się wołanie, jako że nie było
tam żadnych straży, które by powstrzymały napad, a bieganina na oślep
i wpadanie jednych na drugich nie pozwoliło się zorientować, czy może
nieprzyjaciel jest już w obrębie wałów obozowych. Jeden było słychać
głos, wzywający do ucieczki nad morze. Takie bowiem hasło rzucił ktoś
nieopatrznie i to poszło przez cały obóz. Stąd też ludzie jakby na roz-
kaz, najpierw nieliczni w uzbrojeniu, w większości jednak bezbronni,
pobiegli w kierunku morza, potem coraz liczniejsi, a wreszcie niemal
wszyscy rzucili się do ucieczki, i nawet sam konsul, po daremnych pró-
bach zawrócenia uciekających z drogi; bo niczego dokonać nie zdołał
ani swym rozkazem naczelnym, ani powagą, ani w końcu nawet proś-
bami.
W obozie pozostał jeden Marek Licyniusz Strabon, trybun wojskowy
trzeciego legionu, pozostawiony tam przez swój legion z trzema cho-
rągwiami. Jego to Histrowie, wpadłszy do opustoszałego obozu, zasko-
czyli — bo nikt poza tym nie stawił im oporu — w momencie, gdy w
pretorium pouczał swoich i zagrzewał do walki. Wywiązała się zacięta
bitwa, nad siły tak niewielkiej grupy broniących się, i skończyła się
dopiero wtedy, gdy padł trybun wraz z otaczającym go zastępem wakzą-
cych.
Nieprzyjaciel zniszczył teraz pretorium i rozgrabił wszystko, co się
w nim znajdowało, po czym poszedł do kwestorium, na plac zakupów
i drogę kwintańską4. Tutaj jego władca, zastawszy wystawione na ze-
wnątrz bogate zapasy wszystkiego, a w kwestorium zaścielone sofy bie-
siadne, zasiadł do stołu i zabrał się do ucztowania. Zaraz też to samo
zrobili wszyscy inni, zapominając o wojnie i wrogu, i z nadmierną za-
chłannością, jako że dla nich takie używanie sobie w jedzeniu było
czymś niezwykłym, najedli się i napili do syta.
4 Droga kwintańska — via quintana, jedna z poprzecznych ulic obozu rzym-
skiego, do której przylegało kwestorium, plac w najbliższym sąsiedztwie jednej
z bram obozowych.
ODZYSKANIE OBOZU PRZEZ RZYMIAN, KLĘSKA HISTRÓW
3. Zupełnie inny stan rzeczy panował wtedy wśród Rzymian. Pełno
tam było na lądzie i morzu pośpiechu i strachu: ludzie z okrętów zwi-
jali namioty, znosili pośpiesznie na okręty wystawione na brzegu zapa-
sy, przerażeni żołnierze pchali się na łodzie i morze, żeglarze z obawy,
że łodzie zostaną przepełnione, jedni odpierali tłum, inni odpychali okrę-
ty od brzegu na pełne wody. Stąd wywiązała się walka, a wkrótce na-
wet bitwa między żołnierzami i załogami okrętowymi: były rany, byli
po obu stronach zabici. Aż wreszcie na rozkaz konsula odbito z flotą
daleko od brzegu.
Teraz konsul zaczął oddzielać ludzi nieuzbrojonych od uzbrojonych,
przy czym w tak wielkiej liczbie wojska znalazło się zaledwie tysiąc dwu-
stu ludzi z bronią w ręku i bardzo mała grupa jeźdźców, którzy uprowa-
dzili z sobą konie. Reszta przedstawiała się jak bezładny tłum służby
obozowej, pewny łup dla nieprzyjaciela, gdyby ten pamiętał o wojnie.
Wtedy dopiero wysłano do trzeciego legionu wiadomość, żeby za-
wrócił z drogi, i przyzwano na miejsce ową załogę gallicką. Ze wszy-
stkich punktów naraz zaczęto wracać celem odzyskania obozu i zmaza-
nia plamy tej hańby. Trybuni wojskowi trzeciego legionu kazali lu-
dziom zrzucić paszę i drewno, a centurionom wydali rozkaz, by na zwol-
nione w ten sposób od ładunków zwierzęta wsadzić po dwu starszych
wiekiem żołnierzy. Jeźdźcy zaś mieli zabrać na swe konie po jednym
z młodych ludzi: „Wyborną chwałę zdobędzie trzeci legion, jeżeli swym
męstwem odzyska obóz utracony przez drugolegionowych żołnierzy.
A odzyskać go nie będzie trudno, jeżeli nagle zaskoczy się wroga zaję-
tego grabieżą zdobyczy. Można go odbić w stanie, w jakim został wzięty".
Zachęty takiej wysłuchali żołnierze z wielkim zapałem, podnieśli
przodem chorągwie w pośpiesznym marszu, a uzbrojeni także nie opóź-
niali kroku chorążych.
Pierwszy jednak zjawił się pod obozem konsul z wojskami wracają-
cymi od morza, przy czym trybun wojskowy drugiego legionu, Lucjusz
Atiusz, nie tylko dodawał żołnierzom ducha, ale pouczył ich, że gdyby
zwycięscy Histrowie tą bronią, którą obóz zdobyli, obóz ten zamierzali
utrzymać, to by po pierwsze przeciwnika pozbawionego obozu ścigali
nad morze, a po wtóre — trzymaliby przed obozem straże; tymczasem
oni prawdopodobnie śpią zmorzeni snem po winie.
4. Po tych słowach kazał swemu chorążemu, Aulusowi Bekoloniu-
szowi, człowiekowi znanej odwagi, ruszać z chorągwią naprzód. Ten mó-
wiąc, że postara się jak najszybciej działać, jeśli tylko zechcą iść za
nim, wytężył siły i wrzucił chorągiew wojskową do wnętrza obozu, po
czym sam pierwszy wkroczył w jego bramy. Z drugiej zaś strony przy-
byli z konnicą trybuni wojskowi trzeciego legionu Tytus i Gajusz Eliu-
sze. Natychmiast poszli za nimi i owi ludzie, których po dwóch wsadzo-
no na zwierzęta juczne, i konsul z całą kolumną wojska.
Z Histrów niewielu tylko takich, którzy pili z umiarem, pamiętało,
że trzeba uciekać. Sen innych skończył się ich śmiercią. Rzymianie od-
zyskali wszystko bez straty, oprócz tej żywności i wina, które spożyto.
Przy tym nawet chorzy żołnierze, których pozostawiono w obozie, kiedy
się zorientowali, że w obozie są z powrotem ich ludzie, porwali za broń
i sprawili wrogowi okropną rzeź. Odznaczył się w tym przede wszyst-
kim ekwita Gajusz Popiliusz, z przydomkiem Sabellus. Pozostał on w
obozie jako ranny w nogę, a teraz zgładził bez porównania najwięcej
nieprzyjaciół.
Zabito do ośmiu tysięcy Histrów. Do niewoli nie wzięto nikogo;
gniew i oburzenie kazały ludziom zapomnieć o zdobyczy. Król Histrów,
choć po uczcie pijany, umknął jednak, wrzucony szybko na konia przez
swoich towarzyszy.
Ze zwycięzców padło dwustu trzydziestu siedmiu żołnierzy. Z tego
większość w czasie rannej ucieczki, mniej przy odbijaniu obozu.
POPŁOCH I ZNOWU NAGŁA RADOŚĆ W RZYMIE
5. Przypadek zdarzył, że mało brakowało, by ludzie nadjeżdżający
z zaopatrzeniem z Akwilei, Gneusz i Lucjusz Gawiliusze Nowellusowie,
nieświadomi rzeczy wpadli do obozu zajętego przez Histrów. Porzucili
jednak zapasy i uciekli z powrotem do Akwilei. Oni to napełnili wszy-
stko strachem i niepokojem nie tylko w Akwilei, ale po kilku dniach
także w Rzymie, gdy tam doszła wiadomość, że i obóz został zajęty przez
wroga, i Rzymianie uciekli — co było prawdą — ale także wieść, że
wszystko przepadło, całe wojsko stracone.
W tej sytuacji, jak się to zwykle dzieje wśród popłochu, nakazano
pobór ludzi do wojska, zarówno w stolicy, jak i w całej Italii. Zmobi-
lizowano dwa legiony z obywateli rzymskich, a sprzymierzeńcom tytu-
łu latyńskiego nakazano dostarczyć dziesięć tysięcy piechoty i pięciuset
ludzi jazdy. Konsulowi Markowi Juniuszowi polecono przejść do Galii
i ściągnąć z miast tej prowincji tylu żołnierzy, ilu każde z nich może
dostarczyć. Jednocześnie postanowiono, że pretor Tyberiusz Klaudiusz
Neron ma zapowiedzieć żołnierzom czwartego legionu i sprzymierzeń-
com tytułu latyńskiego w liczbie pięciu tysięcy piechoty i dwustu pięć-
dziesięciu jeźdźców, żeby się zebrali w Pizach, oraz że pod nieobecność
konsula sam ma stanąć na straży tamtego terenu. Pretor Marek Tyty-
niusz miał nakazać pierwszemu legionowi i takiej samej liczbie piecho-
ty i jazdy sprzymierzeńców tytułu latyńskiego zbiórkę w Ariminum5.
5 Ariminum — miasto portowe nad Adriatykiem, na południe od Rawenny.
Neron wyruszył do Piz na swój teren działania w płaszczu wojsko-
wym, natomiast Tytyniusz wysłał do Ariminum jako dowódcę legionu
trybuna wojskowego Gajusza Kassjusza, a sam przeprowadzał w Rzymie
pobór ludzi do wojska.
Konsul Marek Juniusz przeszedł z Ligurii do prowincji gallickiej
i natychmiast nakazał miastom gallickim dostawę wojsk posiłkowych,
a koloniom dostawę żołnierzy i przybył do Akwilei. Tu dopiero dowie-
dział się, że jednak wojsko w Histrii jest nienaruszone. Napisał więc do
Rzymu, żeby już nie robić zamieszania. Rozpuścił posiłki, jakie ściągnął
z Galii, i udał się do kolegi.
W Rzymie nastąpiła niespodziewanie wielka radość. Zaprzestano tu
poboru ludzi do wojska, zwolniono z przysięgi już zaprzysiężonych,
a wojsko z Ariminum, zresztą dotknięte zarazą, rozpuszczono do domów.
W HISTRII SPOKÓJ
Histrowie z wielkimi wojskami mieli obóz niedaleko od obozu kon-
sula. Ale kiedy się dowiedzieli, że przybył tam drugi konsul z nowym
wojskiem, rozproszyli się wszędzie po miastach. Konsulowie zatem ode-
szli wraz z legionami na kwatery zimowe do Akwilei.
PRÓBA POZWANIA KONSULA MANLIUSZA DO ODPOWIEDZIALNOŚCI
6. Po uspokojeniu awantury histryjskiej senat postanowił, że kon-
sulowie mają uzgodnić między sobą, który z nich wróci do Rzymu dla
przeprowadzenia wyborów.
Manliusza już pod jego nieobecność szarpali na zgromadzeniach pu-
blicznych trybunowie ludowi, Aulus Licyniusz Nerwa i Gajusz Papiriusz
Turdus. Wystąpili nawet z wnioskiem, żeby mu nie było wolno zatrzy-
mać dowództwa po Idach marcowych6 — choć konsulom już przedłu-
żono dowództwa na następny rok7 — i żeby mógł natychmiast po upły-
wie czasu swego urzędowania zostać pozwany do odpowiedzialności.
Wnioskowi temu jednak sprzeciwił się trybun Kwintus Eliusz i wśród
napiętej walki utrzymał się przy swym zdaniu, by wniosek nie prze-
szedł.
POWRÓT WODZÓW Z HISZPANII
W tych dniach wrócili do Rzymu z Hiszpanii Tyberiusz Semproniusz
Grakchus i Lucjusz Postumiusz Albinus. Pretor Marek Tytyniusz zwo-
6 Tj. po 15 marca, kiedy stanowiska obejmowali nowi urzędnicy.
7 Co nie przeszkadzało w wyznaczeniu Histrii jako konsularnego terenu dzia-
łania na tenże rok; por. rozdz. 8 i 9.
łał dla nich senat w świątyni Bellony celem omówienia ich działalności
i osiągnięć w terenie i umożliwienia prośby o zasłużone zaszczyty oraz
o oddanie czci nieśmiertelnym bogom.
OPÓR ILIENSÓW NA SARDYNII
W tymże czasie dowiedziano się z listu pretora Tytusa Ebutiusza,
przyniesionego do senatu przez jego syna, że i na Sardynii panuje wiel-
ki niepokój. Uspokojoną prowincję zaatakowali Iliensowie w połącze-
niu z posiłkowymi wojskami Balarów: „Nie można było przeszkodzić
im w tym, bo wojsko słabe i w dużej części zniszczone przez zarazę".
Z taką samą wiadomością przybyli również posłowie z Sardynii. Pro-
sili, żeby senat przysłał pomoc przynajmniej miastom, skoro pola ich
są już w opłakanym stanie.
Sprawę tego poselstwa, i w ogóle, sprawę Sardynii, odłożono jednak
do czasu objęcia władzy przez nowych konsulów.
SKARGA LICJI NA RODYJCZYKOW
Równie przykra była skarga poselstwa z Licji na nieludzkie trakto-
wanie tego kraju przez Rodyjczyków, którym przydzielił go Lucjusz
Korneliusz Scypion: „Byli poprzednio pod panowaniem Antiocha i wy-
daje im się, że ta niewola pod królem w porównaniu z obecnym ich po-
łożeniem była wspaniałą wolnością. Nie tylko publicznie doznają ucisku
ze strony władzy, lecz poszczególni ludzie cierpią prawdziwą niewolę.
Dręczy się ich żony i dzieci. Wywiera się srogość na ludzi, na ich grzbie-
ty. Dobrą sławę prześladowanych plami się i bezcześci w niegodziwy
sposób. Jawnie postępuje się z nimi wrogo, i to tylko dla pokazania, że
ma się do tego prawo; żeby ludzie nie mieli wątpliwości, że między ni-
mi a niewolnikami nabytymi za pieniądze nie ma żadnej różnicy".
Pod wpływem tych słów senat wręczył przedstawicielom Licji pismo
do Rodyjczyków, że „nie godzi się z tym, by Licyjczycy mieli obywa-
telom Rodosu, jak w ogóle inni wolno urodzeni komukolwiek innemu,
podlegać jak niewolnicy: Licyjczycy pozostają pod władzą i zarazem
opieką Rodosu na tej zasadzie, że państwa sprzymierzone pozostają pod
orzecznictwem narodu rzymskiego".
DWA TRIUMFY NAD HISZPANIĄ
7. Potem odbyły się dwa triumfy, jeden po drugim, nad Hiszpanią.
Najpierw obchodził swój triumf Semproniusz Grakchus nad Celtybera-
mi i ich sprzymierzeńcami, następnego dnia Lucjusz Postumiusz nad
Luzytanami i innymi ludami hiszpańskimi w tamtych stronach. Tybe-
riusz Grakchus wiózł czterdzieści tysięcy funtów srebra, Postumiusz
dwadzieścia tysięcy. Obaj dali żołnierzom po dwadzieścia pięć denarów,
centurionom dwakroć tyle, a jeźdźcom trzykroć. Sprzymierzeńczym żoł-
...
Tematy
- Strona pocz±tkowa
- ŁYSIAK WALDEMAR - ŁYSIAK FICTION, E-books, Łysiak Waldemar
- ŁYSIAK WALDEMAR - SZACHISTA, E-books, Łysiak Waldemar
- Ślużyński M. - Reklamacje-felietony o reklamie [FRAGMENT], books FRAGMENTY
- !George Orwell - Folwark zwierzęcy, E-books, George Orwell
- [Short Stories] - [Insider] - Hero of Cartao 3 - Hero's End (Timothy Zahn)(1), Star Wars - Books And Short Stories
- (Midnight Matings 12) - Stormy Glenn - White Paws and a Dream, 03 Single white vampire, Stormy Glenn Books MM
- ŁYSIAK WALDEMAR - FRANK LLOYD WRIGHT, E-books, Łysiak Waldemar
- !Alistair Maclean - Przełęcz Złamanego Serca, E-books, Alistair MacLean
- Świadectwa dla zboru tom 4 Ellen White, E-Books, Ellen G. White
- [10-PO].Bo.Yin.Ra.-.Tajemnica, E-booki o rozwoju duchowym, Bo Yin Ra
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- acr-forum.keep.pl