[ Pobierz całość w formacie PDF ]
�yj�c dajemy �ycie Wielki Post 2004Wojciech Bonowicz /2004-02-29/ Tygodnik Powszechny 9(2849) s. 1Posypujemy g�ow� popio�em. Niewiele tego popio�u, zaledwie szczypta. Tyle z nas zostanie za sto, dwie�cie, trzysta lat. Nikt sam nie my�li o sobie w takiej perspektywie. Ale Ko�ci� my�li. Dlatego wypowiada s�owa: �Prochem jeste� i w proch si� obr�cisz�. Na pocz�tku Wielkiego Postu s�yszymy p� prawdy o cz�owieku. Druga po�owa czeka na nas na jego ko�cu.Cz�owiek jest nieustannie w drodze mi�dzy jedn� a drug� po�ow�. I nie jest bynajmniej tak, �e jedna po�owa jest ciemno�ci� a druga �wiat�em. Prawda - nawet ta bolesna, dotkliwa - zawsze ��wieci�. Oba �wiat�a s� potrzebne, �eby cz�owiek wyra�nie widzia� drog�, po kt�rej idzie.�Jestem prochem� znaczy najpierw - zniszczej� i �lad po mnie zniknie na zawsze. To, co nale�y do ziemi, wr�ci do ziemi. Kto� prosi, �eby po �mierci spali� jego cia�o, a popi� rozsypa� w g�rach. Nie chce czeka�, spieszy si�, �eby zwr�ci� ziemi to, co zawsze do niej nale�a�o. W ten spos�b b�dzie ��y�� w krajobrazie, kt�ry sobie wybra�: jaka� cz�stka zatrzyma si� w ga��zce kosodrzewiny albo spadnie na g�rsk� �cie�k�. Wcze�niej takie zjednoczenie by�o mo�liwe tylko w pragnieniu. W ko�cu jednak i te cz�stki rozwieje wiatr. Cia�o cz�owieka powraca tam, sk�d ju� nigdy nie wr�ci.�Jestem prochem� oznacza r�wnie� utrat�. Przede wszystkim oznacza, �e ��yj�c tracimy �ycie�, �e ka�da chwila jest chwil� zdobyt� i utracon� jednocze�nie. ��ywot nasz, jak ��ka nieustannie przez nas samych �cinana, ro�nie nam r�wnocze�nie za plecami aromatycznym, siennym stosem� - pisze Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (cytuj� za: Maria Janion, ��yj�c tracimy �ycie�). Podobnie jak poszczeg�lne chwile, chowamy te� naszych zmar�ych. Odprowadzamy ich cia�a na miejsca �wiecznego spoczynku�. B�dziemy tam przychodzi� wiele razy, �eby na nowo wita� ich i �egna� w naszej pami�ci. Nie jest mo�liwe �y�, nikogo i niczego nie trac�c.Ale bycie prochem oznacza tak�e wewn�trzne wypalenie. Widz� wok� siebie wielu ludzi wypalonych. M�odzi i ju� wypaleni. Cz�owiek czuje si� �prochem�, kiedy rozsypuje mu si� w palcach jego w�asne �ycie. Tak jakby �y� i nie �y� jednocze�nie. Tak jakby jego w�asne �ycie nale�a�o do kogo� innego. Albo odda� je dobrowolnie, albo nigdy go nie mia�. Podda� kark pod jarzmo, kt�re nie okaza�o si� ani s�odkie, ani lekkie. Nie ma czasu, nie ma si�, nie ma siebie... S�owa �prochem jeste�� brzmi� w jego uszach szczeg�lnie bole�nie. Mo�e dlatego raczej omija z dala ko�cio�y.Z drugiej strony s� i tacy, kt�rzy sami wybrali bycie prochem. Ci tak�e nie maj� siebie - ale dlatego, �e siebie ofiarowali. Prawdopodobnie zapomnieli nawet o obietnicy, �e stokro� tyle w zamian otrzymaj�. Pisze Mistrz Eckhart: �Skieruj wzrok na siebie samego, a wsz�dzie, gdzie siebie dostrze�esz, tam si� siebie wyrzeknij�. I dalej: �Im bardziej przestajemy by� sob�, tym prawdziwiej si� sob� stajemy. Dlatego te� nie wystarczy raz tylko wyrzec si� siebie samego oraz wszystkiego, co mamy i mo�emy, lecz musimy cz�sto si� odnawia� i tym sposobem we wszystkim osi�ga� prostot� i wolno�� (�Pouczenia duchowe�). Ofiara przywo�uje paradoks: ofiarowuj�c siebie, stajesz si� wolny od siebie. Jeste� gar�ci� prochu, kt�ra ch�tnie poleci z wiatrem. Nie masz ju� na tej ziemi swojego interesu.Mo�esz wtedy zosta� przyjacielem tych, kt�rych �wiat odepchn�� i uczyni� prochem wbrew ich woli. Mo�esz da� swoje cia�o tym, kt�rych w�asne cia�o jest za s�abe. Mo�esz przemawia� w imieniu tych, kt�rych nikt nie chce s�ucha�. Odkryjesz, �e �yj�c, r�wnie� dajemy �ycie.Chrystus na krzy�u tak�e jest prochem. By� mo�e B�g nosi w sobie jak�� �ran�. By� mo�e B�g umiera na krzy�u, aby �krzy�� umar� w Bogu. Tego nie wiemy. Wiemy tylko, �e Chrystus ratuje w ten spos�b to, co kocha. Pozwala si� zniszczy� �wiatu, �eby zwyci�y� �wiat. Pozwala si� zniszczy� �mierci, �eby zwyci�y� �mier�. �Chrystus bez krzy�a - m�wi� biskup Jan Pietraszko - mo�e by� co najwy�ej mistrzem i wzorem do na�ladowania, przewodnikiem, reformatorem, dzia�aczem spo�ecznym i rewolucjonist�... Wszystkie te tytu�y po drodze historii nadawano Chrystusowi. Bez krzy�a mo�e On by� wszystkim, ale nigdy Tym, kt�ry prowadzi cz�owieka od �mierci do �ycia, sam umieraj�c i zmartwychwstaj�c� (�Nasze powroty do Chrystusa�).Chrystus na krzy�u otwiera przej�cie na drug� po�ow� prawdy. Cz�owiek nie chce by� prochem. A dok�adniej - nie chce �mierci, chce �ycia. I nie chce, by kto� za niego wybiera�, kim ma by�. Jego wzrok si�ga daleko, budzi si� drzemi�ca w nim nadzieja. �S� brzegi, gdzie kamie� zakwita, nawet kamie�, w�a�nie kamie� (Aleksander Wat, �Odjazd na Sycyli�). Cz�owiek odkrywa, �e jest kamieniem, kt�ry pragnie zakwitn��.Wszystkie przywo�ane obrazy s� metaforami �ycia. Ale proch tak�e jest metafor�. Pochylam g�ow� i s�ysz�: �Prochem jeste� i w proch si� obr�cisz�. My�l� wtedy o �mierci i rozk�adzie - jestem jeszcze na tej po�owie prawdy.Ale wiem, �e to dopiero po�owa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • xiaodongxi.keep.pl