[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Łopuszański Piotr - Sławni ludzie życie myśli anegdoty

 

 

 

 

Wydawnictwo „Książka i Wiedza”

Warszawa 1996, 1997

 

 

ISBN 83-05-12921-7

 

 

 

 

Przepisała Marianna Żydek

 

 

 

 

 

 

 

 

Przedmowa

 

 

Sławni ludzie. „Życie - myśli - anegdoty” to zbiór kilkudziesięciu szkiców poświęconych wielkim artystom, uczonym, mężom stanu, myślicielom, bohaterom oręża, pióra i alkowy. Większość należy do pierwszoplanowych przedstawicieli europejskiej kultury, inni mają znaczenie dla polskiej tradycji, wreszcie znajdują się tu także indywidualności o mniejszym znaczeniu, lecz równej sławie.

Autor, przypominając życie (często fascynujące, dramatyczne lub zabawne) i dorobek, starał się ukazać sławnych ludzi w sposób barwny, zajmujący dla współczesnego czytelnika i daleki od wyobrażeń pomnikowych. Bohaterowie, zanim trafili na karty podręczników, byli żywymi ludźmi, mieli swoje problemy, zainteresowania, rozterki. Niektórzy z nich od wczesnej młodości wiedzieli, ku czemu chcą zmierzać, inni do swego powołania dochodzili długą drogą. Większość przedstawionych postaci odznaczała się błyskotliwym poczuciem humoru. O wielu opowiadano barwne anegdoty. Autor starał się je zamieszczać, weryfikując przedtem źródło. Odrzucał informacje fałszywe, zmyślenia, prostował fakty.

Obraz, jaki wyłania się z niniejszej pracy, jest prawdziwy. Inna sprawa, że autor ma osobisty stosunek do prezentowanych tu osób, wyraża więc indywidualną i często kontrowersyjną opinię na temat swych bohaterów.

Pamiętajmy, że historia nie jest zbiorem faktów do nauczenia się na pamięć, raczej żywą tradycją, którą trzeba znać i czerpać z niej dla własnej korzyści. Celem tej książki jest zachęcanie czytelników do poznawania historii Europy przez żywoty sławnych ludzi i ich czyny, bo to ludzie tworzą historię i kulturę.

Zamierzeniem autora było takie ukazanie wielkich postaci, aby starożytni stali się Czytelnikom równie bliscy jak współcześni.

Kultura stanowi ciągłość, nawet jeśli między pokoleniami toczy się spór.  Cicero był w opozycji do Cezara. Einstein zanegował teorię Newtona, tworząc własną. Picasso odrzucił kanon artystyczny Rafaela. Zmieniają się poglądy, mody, lecz kultura obejmuje je wszystkie.

Autorowi przyświecała następująca idea: należy przywołać wielkie osobowości naszej tradycji, przypomnieć ich dorobek, aby powstrzymać szerzącą się ignorancję oraz wykazać, że zdobywanie wiedzy może łączyć się z rozrywką. Autor propaguje rozkosze intelektualne, które zalecał człowiekowi słynny starożytny filozof - hedonista Epikur (niesłusznie oskarżony przez ojców Kościoła o propagowanie wyłącznie rozkoszy cielesnych). Być może po przeczytaniu książki Czytelnicy z przyjemnością obejrzą dzieła Botticellego i Rafaela we Florencji, sięgną po utwory Prousta, Byrona i Staffa, wysłuchają muzyki Mozarta, Beethovena, Brahmsa.

Najciekawsze były dla autora postaci wszechstronne, pełne, twórcze. Nie ma więc tu zasuszonych moli uniwersyteckich, twórców jednego odkrycia, maniaków jednej doktryny, na przykład dogmatycznego racjonalizmu. Życie jest zbyt złożone, aby dało się sprowadzić do jednej idei.

Oczywiście nie wszyscy wielcy zostali przywołani. Zamiarem autora jest kontynuowanie pracy i wydanie drugiego tomu poświęconego sławnym ludziom.  Będzie wdzięczny Czytelnikom za wskazanie interesujących materiałów.

Autor ma nadzieję, że Czytelnicy sięgną po „Sławnych ludzi”, będą kontynuowali refleksję nad „obecnością spraw minionych” - parafrazując św.  Augustyna - i z przyjemnością powrócą do tej książki jak do serdecznego przyjaciela.

Piotr Łopuszański

 

 

 

 

 

 

Ojciec nauki greckiej

Tales z Miletu

624-546 p.n.e.

 

 

Ten na pół legendarny Grek żył na przełomie VII i VI wieku przed naszą erą, a więc w czasach prawodawcy Solona i równie legendarnego króla Lidii Krezusa. Ów Krezus wyruszył na Persów, czym spowodował upadek swego bogatego państwa. Graniczną rzekę Halys przekroczył właśnie dzięki Talesowi z Miletu. Tales umożliwił wojsku Krezusa przebycie rzeki bez budowy mostu.  Po prostu zmienił kierunek biegu rzeki. Działo się to w 546 roku przed naszą erą. Wyprawa na Persję zakończyła się klęską. Lidia, a także rodzinne miasto Talesa znalazły się pod obcym panowaniem.

Milet przed wojną był jońskim miastem handlowym. Wyrabiano tu piękne wazy oraz tkaniny sławne w całym basenie Morza Śródziemnego. Miasto nad Meandrem utrzymywało kontakty z koloniami nad Morzem Czarnym, z Kretą i Italią, zwłaszcza z Sybaris.

Tales również zajmował się handlem. Był kupcem i podróżnikiem. Wzbogacił się na dzierżawie tłoczni oliwek. Herodot i Demokryt powiadają, że był synem Greka Egzaniasza i Fenicjanki Kleobuliny, pochodzącej ze szlachetnego rodu. Ród Talesa wywodzono od słynnego Kadmosa i Agenora. Prawdopodobne jest, że przyszły uczony nie urodził się w Milecie, ale w Fenicji. Po przodkach odziedziczył talent do handlu i zamiłowanie do liczenia.

Handlował z Egiptem, Fenicją i Babilonią. W Egipcie poznał wiedzę kapłanów. Przypuszczalnie tam nauczył się podstaw geometrii. Wielkie zdolności sprawiły, że samodzielnie odkrył własności figur geometrycznych.  Jest też twórcą twierdzenia nazwanego od jego imienia. Udało mu się również zmierzyć wysokość piramid. Jak tego dokonał? Zamiast wspinać się w upale, zmierzył cień piramidy w chwili, gdy jego własny cień był równy jego wzrostowi. Tales obliczył także odległość okrętów od brzegu. Słynny Pitagoras i Euklides wiele nauczyli się od pierwszego geometry.

Talesa uważa się za ojca nauki greckiej. Słusznie. Przed nim Grecy zjawiska tłumaczyli ingerencją bogów. Tales starał się wyjaśniać wszystko racjonalnie. Położył podwaliny pod matematykę, fizykę, astronomię.  Starożytni nazywali go pierwszym filozofem. Jednakże nie od razu został wielkim uczonym. Najpierw był kupcem, później zajmował się polityką. Ta właśnie działalność zyskała mu sławę mędrca. Wymieniano go (Platon) wśród siedmiu mędrców greckich. Wycofawszy się po ujarzmieniu Miletu przez Persów z życia publicznego, zajął się nauką.

W dziedzinie astronomii miał równie wielkie zasługi jak w geometrii, a może i większe. Kallimach twierdzi, że Tales był odkrywcą Małej Niedźwiedzicy. Wiadomo też, że podzielił rok na trzysta sześćdziesiąt pięć dni. Zaobserwował również „bieg Słońca” od zwrotnika Raka do zwrotnika Koziorożca (Diogenes Laertios).

Badał własności elektronu (bursztynu) i magnesu. Uważał, że „wszystko jest ożywione, jak to widać w bursztynie i magnesie” (Tatarkiewicz).  Głosił, że świat posiada duszę i że jest pełen demonów. Tales stworzył jońską szkołę filozofów przyrody, mędrców zajmujących się kwestią głównej zasady świata (arche). Po doświadczeniach z bursztynem Tales doszedł do wniosku, że woda rodząca bursztyn, dająca życie roślinom i zwierzętom, jest zasadą świata. Jego uczniowie Anaksymander i Anaksymenes również poszukiwali pierwszej zasady. Ich odpowiedzi były inne niż Talesa.

Tales głosił, że wszystko pochodzi z wody. W odróżnieniu od dawnych Greków nie mówił o bóstwach wody, Okeanosie i Tetydzie, ale o samej wodzie.  Zamknął okres mitologii, rozpoczął okres filozofii.

Podobno był żonaty i miał syna, chociaż niektórzy twierdzą, że się nie ożenił. Diogenes Laertios podaje, że matce, która chciała go nakłonić do małżeństwa, odpowiedział:

- Jeszcze nie pora - ponieważ był za młody.

 

A gdy się postarzał, powiedział:

- Już nie pora.

 

Pewnego razu spytano Talesa:

- Jak żyć najlepiej i najsprawiedliwiej?

 

Mędrzec odpowiedział:

- Nie czyniąc tego, co ganimy u innych.

 

To on jest prawdopodobnie twórcą maksymy: „Gnothi seauton” (poznaj samego siebie), oraz innej, mniej pięknej: „Nie ręcz za nikogo”.

Kiedyś rybacy znaleźli w morzu piękny trójnóg. Przekazali go ludowi Miletu. Nikt nie wiedział, komu powinien trójnóg przypaść, więc wysłano delegację do Delf, aby spytać wyroczni. Odpowiedź brzmiała: „Temu daję trójnóg, kto w mądrości jest pierwszy”. Mieszkańcy Miletu obdarowali więc Talesa. Ten odesłał trójnóg Solonowi, on Biasowi, ów następnemu spośród siedmiu mędrców. Wreszcie Tales otrzymał trójnóg z powrotem. Ubawiony wędrówką cennego daru, złożył go w Delfach mówiąc, że najmądrzejszy jest bóg, Apollon Delficki.

Innym razem zapytano Talesa, co było najpierw - noc czy dzień. Na to filozof:

- Noc, o jeden dzień wcześniej.

 

Tales głosił, że nie ma różnicy między życiem a śmiercią. Pytano go więc, czemu nie umrze. Odpowiedział:

- Bo nie ma różnicy.

 

A jednak umarł, w roku 58 olimpiady. Stało się to w czasie zawodów atletycznych. Wiekowy już Tales zasłabł z powodu upału i wkrótce zmarł. Na jego grobie wyryto napis:

Grób jest wprawdzie mały, lecz sława sięga niebios:

Tu leży Tales, ze wszystkich najmądrzejszy.

 

 

 

 

 

 

Wielki mag

Pitagoras z Samos

ok. 575-495 p.n.e.

 

 

Twórca słynnego twierdzenia geometrycznego był postacią legendarną już dla starożytnych. Opowiadano o nim niezwykłe historie. (Żywot Pitagorasa opisał m.in Jamblich). Pochodził z Samos, ojczyzny Ezopa. Ten inteligentny i żądny wiedzy młodzieniec odbył podróż do obcych krajów, zwiedził też wiele krain greckich, by poznać wszystkie misteria greckie i niehelleńskie.  Poznał między innymi misteria apollińskie, orfickie i prawdopodobnie eluzyjskie. Był w Egipcie, gdzie czerpał nauki od kapłanów. To z Egiptu wyniósł znajomość owego „twierdzenia Pitagorasa”. Egipcjanie znali je, ale nie potrafili udowodnić. Uczynił to właśnie Pitagoras. Z radości ofiarował Apollonowi sto wołów (hekatombę). Od magów chaldejskich nauczył się matematyki i astronomii. Powrócił do Jonii jako człowiek niezwykle wykształcony. Mieszkańcy Samos uważali go za postać tajemniczą i potężną.  Nie zaprzeczał, że posiada magiczną moc. Utrzymywał, że jest synem Hermesa.  (W rzeczywistości był zaledwie synem kupca. Jako ojca Pitagorasa wymienia się także Mnesarchosa, rzeźbiarza gemm.) Bóg pozwolił mu żądać wszystkiego oprócz nieśmiertelności. Pitagoras poprosił, aby Hermes obdarzył go pamięcią niezniszczalną. Dzięki niej mędrzec zachował pamięć swoich poprzednich wcieleń. Był więc Aitalidesem, następnie Frygijczykiem Euforbosem, walczącym pod Troją. Jako Hermotimos rozpoznał tarczę Euforbosa w świątyni Hery w Argos. Potem był rybakiem z Delos, wreszcie Pitagorasem (Diogenes Laertios „Żywoty i poglądy słynnych filozofów”).

Około 550 roku p.n.e. uciekł z Samos przed tyranią Polikratesa i osiadł w kolonii greckiej na południu Italii, w Krotonie. Tam założył związek religijno-filozoficzny, dla którego wprowadził regułę. Herodot zauważył podobieństwo zasad związku pitagorejskiego z orfickim ideałem życia.  Mistrz, który jako pierwszy człowiek nazwał się filozofem, głosił ascetyzm.  Zakazywał spożywania mięsa, nakłaniał do wstrzemięźliwości w postępowaniu, przestrzegał przed obżarstwem i opilstwem. Uważał, że każdy nadmiar jest szkodliwy. On i jego wyznawcy twierdzili, że bób jest rośliną, w której żyją dusze zmarłych. Dlatego pitagorejczycy powstrzymywali się przed jedzeniem bobu. Powyższy pogląd skłonił C. Levi-Straussa do wysunięcia hipotezy o związkach między wyznawcami Pitagorasa a Indianami amerykańskimi, którzy wierzą podobnie.

Nie wiemy, czego nauczał Pitagoras, a czego jego następcy. Związek przetrwał dziesięć pokoleń i rozwijał się. Następcy z reguły powoływali się na autorytet mistrza, mówiąc:

- On sam tak powiedział.

 

Współcześni uczeni uważają, że Pitagoras nie zostawił po sobie żadnych pism. Diogenes Laertios przytacza jednak tytuły dzieł napisanych przez filozofa z Krotony, np. „O wychowaniu”, „O wszechświecie” czy „O duszy”.  Pitagoras twierdził, że dusza istnieje niezależnie od ciała, w którym przebywa niczym w więzieniu pokutując za winy. Tę myśl przejął później Platon. Pitagoras wierzył w wędrówkę dusz. Dusza musi przejść cykl wcieleń, zanim się wyzwoli.

- Każda dusza może wejść w każde ciało - głosił.

 

Nic dziwnego, że otaczał zwierzęta troskliwością, a nawet miał podobno nad nimi dziwną władzę.

Ksenofanes opowiada, jak pewnego razu Pitagoras ujrzał człowieka, który znęcał się nad psem. Filozof zażądał:

- Przestań go bić, gdyż w tym psie jest dusza mojego przyjaciela, poznaję go po głosie.

 

Wyzwolenie duszy z ciała następuje przez dobre życie, a także przez ćwiczenia duchowe i cielesne (przypominające jogę). Ważnym elementem w doskonaleniu się jest nauka. To różniło pitagorejczyków od innych zgromadzeń religijno-mistycznych, które kładły nacisk na ekstatyczne tańce, wpadanie w trans, aby się zjednoczyć z bóstwem. Pitagoras uważał, że obcować z bogiem można przez poznanie zasad panujących we wszechświecie.  Odkrycia geometryczne, prace nad teorią liczb były częścią zabiegów pitagorejczyków, by uzyskać doskonałość.

Znakiem rozpoznawczym zwolenników Pitagorasa był pentagram, pięciokąt gwiaździsty, symbol tajemnicy i tajnych stowarzyszeń. Był talizmanem chroniącym przed złymi siłami i zapewniającym powodzenie.

Do związku pitagorejskiego należały także kobiety, między innymi żona mistrza Teano i jego córka Damo. Przed przyjęciem do zrzeszenia kandydat przez pięć lat był poddawany próbie polegającej na ćwiczeniach w milczeniu, wstrzemięźliwości i bezwzględnym posłuszeństwie Pitagorasowi.

Ulubioną liczbą Pitagorasa była siódemka, liczba Apollona, symbolizująca moc ducha. Dla pitagorejczyków pierwsze cztery liczby były święte. Z nich powstał wszechświat. Szóstka symbolizowała życie, ósemka - miłość, dziewiątka - sprawiedliwość. Liczba dziesięć oznaczała doskonałość.  Istniała też litera pitagorejska, ypsilon, która symbolizowała drogę cnoty.  Rozwidlenie Y pokazuje, że gdy ktoś zejdzie z tej drogi, to posuwając się naprzód, coraz bardziej się oddala.

Pitagoras i jego następcy dokonali wielu odkryć naukowych. Stwierdzili, że Ziemia jest kulą. Ostatecznym argumentem - oprócz obliczeń astronomicznych - było przekonanie, że kula jest najdoskonalszym kształtem.  Odkryli również, że Ziemia nie leży w centrum wszechświata. Pitagoras nazwał go kosmosem, po grecku ładem. Ziemia krąży - zdaniem Pitagorasa - wokół Słońca. Tę myśl przejął potem Arystarch, poprzednik Kopernika.  Pitagoras uważał również, że ruchy planet wytwarzają dźwięk, swoistą muzykę, która z pewnością jest piękna. Nazwał ją muzyką sfer.

Według legendy był potężnym magiem, który czynił rzeczy zadziwiające.  Pisał litery krwią na zwierciadle, ustawiał zwierciadło naprzeciw księżyca w nowiu. Wówczas napis odbijał się na tarczy księżyca.

Kiedyś hiperborejski kapłan Abaris w rewanżu za lekcje filozofii dał Pitagorasowi czarodziejską złotą strzałę, którą otrzymał od Apollona.  Dzięki strzale Pitagoras mógł latać w powietrzu, uśmierzać zarazę, uciszać burzę. Stawał się też niewidzialny, nie odczuwał głodu, znał przyszłość.

Stobajos pisze, że Pitagoras powiedział:

- Trzeba milczeć albo mówić rzeczy lepsze od milczenia.

 

Pitagorejczycy niechętnie dzielili się z profanami swoją wiedzą. Spośród nauk przypisywanych Pitagorasowi J. Legowicz („Historia filozofii starożytnej Grecji i Rzymu”) wymienia następujące: „Tak współżyć z ludźmi, by z przyjaciół nie czynić nieprzyjaciół, lecz przeciwnie, z nieprzyjaciół - przyjaciół”; „Prawu należy pomagać, a z bezprawiem walczyć”; „Przyjaciela uważać za drugiego siebie”; „Zbyt chętnie nie podawać prawicy”. Jeśli pitagorejczycy uznali człowieka za godnego ich nauk, przyjmowali go i zobowiązywali do zachowania milczenia o wszystkim, czego się dowie. Kiedyś Pitagoras odmówił uczestnictwa w zgromadzeniu pewnemu człowiekowi, a ten ze złości podpalił jego dom.

W 509 roku p.n.e. Pitagoras schronił się w Metaponcie i tam zmarł w wieku dziewięćdziesięciu lat. Diogenes Laertios pisze, że zagłodził się na śmierć, choć były pogłoski, że został zamordowany przez przeciwników. Być może mieszkańcy Italii obawiali się ogromnego autorytetu uczonego i jego magicznej mocy. Może myśleli, że ten wyznawca idei arystokratycznych wystąpi przeciwko ich demokracji i zagarnie władzę? Nie każdemu miły jest arystokratyzm ducha.

W 440 roku p.n.e. stowarzyszenie pitagorejczyków zostało rozwiązane. Ruch neopitagorejski odrodził się w I wieku p.n.e. i istniał przez dwa stulecia.

Charyzmatyczny przywódca pozostał żywy w legendach, inspirował filozofów i naukowców. Byli tacy, co sądzili, że Pitagoras po śmierci wcielał się w kolejne postacie mędrców, magów, by na koniec wyzwolić się z więzienia ciała.

 

 

 

 

 

 

Zdobywca wschodu

Aleksander Wielki

356-323 p.n.e.

 

 

Wychowany na króla i żołnierza, był godnym następcą ojca, Filipa II Macedońskiego, który uczynił ze swej ojczyzny potęgę militarną. Aleksander od dziecka wykazywał wielką ambicję, marzył, by dorównać sławą ojcu, a nawet przewyższyć go w waleczności. Ulubioną lekturą chłopca była „Iliada”, a ukochanym bohaterem - Achilles, niezwyciężony heros. Aleksander obserwując zwycięstwa ojca zżymał się i mówił, że król we wszystkim go uprzedzi i nie zostawi dlań niczego do zdobycia. Czuł dla ojca podziw zmieszany z zazdrością, którą podsycała w chłopcu ambitna matka Olimpias.  Marzyła podobno o rządzeniu wspólnie z Aleksandrem. Niektórzy historycy przypuszczają, że Olimpias i Aleksander uknuli spisek przeciwko Filipowi.  Ten dowiedział się o tym i odsunął od siebie żonę. Zaczął rozgłaszać, że Aleksander nie jest jego synem. Niebawem poślubił księżniczkę Kleopatrę.  Szanse na sukcesję, dotąd oczywiste (Aleksander był pod nieobecność ojca regentem), oddalały się. Wtedy właśnie Filip został zamordowany. Nic nie stało na przeszkodzie, aby dwudziestoletni Aleksander objął tron macedoński. Czy maczał palce w usunięciu ojca? Morderstwa polityczne należały w Pelli do tradycji, sam Filip wymordował przyrodnich braci.

Aleksander - nawet jeśli nie brał udziału w spisku - skorzystał z sytuacji. Od razu też zapewnił sobie poparcie w kraju i odnowił hegemonię Macedonii nad państwami greckimi. Był bardzo wykształcony, miał niewątpliwy talent dyplomatyczny. Był wybitnym strategiem. W młodości uczył się między innymi u Arystotelesa. Znał dobrze literaturę i historię, interesował się medycyną. Podobno potrafił przygotowywać lekarstwa.

Początkowo z racji młodego wieku i dziecinnego wyglądu lekceważony przez przeciwników, udowodnił, że jest dojrzałym dowódcą. Gdy mógł, nie stosował przemocy, czasem jednak bywał okrutny. Aby zapewnić sobie uległość państw greckich i ukarać opornych, zrównał z ziemią starożytne Teby. Wobec przerażenia, jakie wywołał wśród przeciwników, nie musiał więcej używać siły. Wystarczała groźba. Po klęsce Teb zewsząd przybywano do Pelli, aby złożyć hołd Aleksandrowi, nadać mu honorowe obywatelstwo, obwołać go hegemonem helleńskim i naczelnym wodzem w planowanej wyprawie antyperskiej.

Tylko jeden człowiek bardzo znany w ówczesnym świecie, filozof Diogenes, nie pojawił się na sławnym zjeździe w Koryncie. Urażony Aleksander udał się więc do niego. Filozof wygrzewał się na słońcu. Rozmowy dworzan przerwały medytacje Diogenesowi. Podniósł powoli wzrok. Ujrzał Aleksandra ze świtą.  Nic nie rzekł. Zapadła cisza. Po raz pierwszy w życiu Aleksander poczuł zakłopotanie. Pozdrowił cynika uprzejmie. Rozmowa nie kleiła się. Wytrącony z równowagi hegemon spytał wreszcie, co może uczynić dla Diogenesa. Ten zaś odparł:

- Odsuń się, bo zasłaniasz mi słońce.

 

W drodze powrotnej do miasta dworacy próbowali żartować z cynika. Na to młody król rzekł:

- Gdybym nie był Aleksandrem, chciałbym być Diogenesem.

 

Odwaga i dzielność zawsze imponowały Aleksandrowi. Sam był bardzo odważny. Jako kilkunastoletni chłopak zobaczył pięknego i nie okiełznanego konia, którego chciał kupić jego ojciec. Gdy jednak Filip stwierdził, że ogier jest dziki, zrezygnował z zakupu. Aleksander oburzył się. Postanowił zwierzę ujarzmić. Dosiadł konia w ten sposób, aby Bucefał - bo tak nazwano ogiera - nie widział swego cienia. Początkowo koń pognał jak szalony.  Wkrótce Aleksander przycwałował z powrotem na spokojnym zwierzęciu. Bucefał (Bykogłowy) nosił Aleksandra aż do swej śmierci. Brali udział w największych bitwach. Koń zakończył życie w wieku trzydziestu lat, wkrótce po zwycięstwie Aleksandra nad Porosem. Rozpacz króla była ogromna. Na pamiątkę postanowił założyć miasto, które nazwał Bucefalią.

Aleksander był człowiekiem energicznym. Przed wyprawą na Persję udał się do wyroczni w Delfach, aby poznać losy wojny. W tym okresie (od listopada do lutego) w sanktuarium nie przyjmowano pielgrzymów. Kapłani nie zamierzali zrobić dla niego wyjątku. Aleksander ignorując protesty kazał sprowadzić Pytię. Gdy nie chciała przyjść, wtargnął do wnętrza, chwycił wieszczkę i zaciągnął ją do świętego przybytku. Zaskoczona kapłanka westchnęła:

- Młodzieńcze, jesteś niezwyciężony.

 

Na to Aleksander zawołał:

- Dość! To mi zupełnie wystarcza.

 

I zrezygnował z wróżb (Peter Green „Aleksander Wielki”).

Oficjalnym celem wyprawy do Azji było uwolnienie miast greckich spod dominacji perskiej. Niebawem Aleksander zasmakował zwycięstw i ruszył na podbój imperium Dariusza III. Wojska grecko-macedońskie liczyły trzydzieści pięć tysięcy żołnierzy. Dariusz dysponował ponad czterystoma tysiącami.  Plutarch twierdzi, że wojsk perskich było sześćset tysięcy. Przewaga liczebna przeciwnika budziła strach Macedończyków. Wiedząc o tym, Aleksander powiedział:

- Rzeźnik nie boi się nawet tłumu owiec.

 

Przed bitwą Macedończycy składali ofiarę Fobosowi, bogu strachu. Kiedy po złożeniu ofiary dowódcy zaproponowali Aleksandrowi, aby zaatakować nieprzyjaciela od razu, w nocy - żeby żołnierze nie widzieli nieprzeliczonych rzesz Persów - Aleksander odrzucił propozycję:

- Nie chcę zwycięstwa kradzionego.

 

Na wojnie wykorzystywał nie tylko siłę oręża i umiejętności taktyczne, ale także przepowiednie i wróżby. Oto w Gordion w świątyni Dzeusa znajdował się stary wóz Midasa, z jarzmem połączonym z dyszlem skomplikowanym węzłem.  Wyrocznia głosiła, że ten, kto zdoła rozwiązać węzeł, zostanie panem Wszechazji. Oczywiście Aleksander zapragnął rozplątać ów węzeł.  Towarzyszący mu ludzie obawiali się kompromitacji wodza. Aleksander zauważył, że węzeł jest nad wyraz trudny do rozplątania. Próbuje i... nic.  Nie potrafił nawet znaleźć końców pasów tworzących supeł. Wreszcie zniecierpliwiony wyciągnął miecz i w absolutnej ciszy rozciął plątaninę.

Okazało się, że wróżba była prawdziwa. Aleksander zdobył Azję, i to mieczem, opowieść zaś o węźle gordyjskim przekazywana jest do dziś.  Dziesięcioletnie panowanie Aleksandra było ciągłą wojaczką. Nie poprzestał na zdobyczach, jakie oferował mu Dariusz. Nie chciał zadowolić się obszarem (na zachód od Eufratu), który trzymał w ręku. Doradca Parmenion powiedział:

- Gdybym był Aleksandrem, przyjąłbym tę propozycję.

 

Na to Aleksander:

- I ja bym przyjął, gdybym był Parmenionem.

 

Chciał być jedynym panem Azji. Dotarł aż za Indus. Państwo Aleksandra rozciągało się od Macedonii na zachodzie do Indii na wschodzie, od Morza Arabskiego i Egiptu na południu, po Morze Kaspijskie i Samarkandę na północy. Założył siedemdziesiąt miast, między innymi słynną Aleksandrię w delcie Nilu, zaprojektowaną na kształt płaszcza wojskowego.

W Azji przyjął tamtejsze obyczaje. Stał się władcą absolutnym. W Memfis w Egipcie obwołano go bogiem, synem Re i Ozyrysa, wcieleniem Horusa. Tych, którzy ośmielili się krytykować go lub drwić z jego boskości, karał śmiercią. Zachowanie Aleksandra pod koniec krótkiego życia zdradzało objawy paranoi. Chciał być bogiem nieśmiertelnym. Zmarł w wieku trzydziestu trzech lat. Po śmierci - przypuszczano, że został otruty, a truciznę przygotował podobno sam Arystoteles - nikt po nim nie płakał. Państwo rozpadło się na kilka mniejszych, rządzonych przez dawnych dowódców Aleksandra.

Zdobycze terytorialne Aleksandra przyniosły zmiany w sztuce i obyczajach.  Zanikła sztuka helleńska, klasyczna. Powstała sztuka hellenistyczna, w której znalazło się wiele elementów wschodnich. Upadła świetna sztuka perska, jej miejsce zajęła cywilizacja zdobywców.

Aleksander pragnął być władcą świata. Planował podbój basenu Morza Śródziemnego, zdobycie Kartaginy. Zmarł w Babilonie. Wielu wielkich wodzów starało się go naśladować (Cezar, Trajan, Napoleon). Alesander przeszedł do legendy. Czy uszczęśliwił siebie i innych, czy tylko zadowolił chorobliwą ambicję, tę straszliwą hybris?

 

 

W styczniu 1995 roku pojawiła się w prasie sensacyjna wiadomość o odkryciu w oazie Siwa, czterysta pięćdziesiąt kilometrów od Aleksandrii, miejsca pochówku Aleksandra Macedońskiego. Dotychczas uczeni sądzili, że zmarły w Babilonie władca został pochowany w Aleksandrii w delcie Nilu.  Jednakże grobowca dotąd nie znaleziono. Tymczasem pani Liana Souvaltzi ogłosiła, że znalazła kompleks grobowy wielkiego wodza w oazie Siwa.  Znajdowała się tutaj wyrocznia boga Amona, którego Grecy utożsamiali z Dzeusem. Bóg przez swoich kapłanów uznał Aleksandra za syna i obiecał mu panowanie nad światem. I tu spocząć miały prochy zdobywcy Wschodu. Od stu pięćdziesięciu lat grobu szukali archeolodzy i... szarlatani. Sto kilkadziesiąt razy ogłaszano, iż znaleziono grobowiec. Teraz wydawało się, że istotnie znaleziono. Greccy poszukiwacze od czterech lat prowadzili wykopaliska w oazie. W końcu stycznia znaleźli trzy wapienne płyty pokryte greckimi inskrypcjami oraz „typowo macedońskie” miejsce pochówku.  Inskrypcja mówi o mężczyźnie uważanym za syna Dzeusa i zmarłym od trucizny.

Inna głosi, że złożono zmumifikowane ciało w grobowcu w Siwa.

Do rewelacji sceptycznie odniósł się profesor Nicholas Hammond z uniwersytetu w Bristolu. W wypowiedzi dla „Timesa” powiedział, że być może ciało Aleksandra złożono w świątyni w Siwa tymczasowo - do chwili ukończenia grobowca w Aleksandrii (król spoczywać miał w złotej trumnie i marmurowym sarkofagu, a tego nie znaleziono). Tymczasem, gdy na miejsce przybyli greccy archeolodzy, okazało się, że Liana Souvaltzi błędnie odczytała inskrypcje, biorąc słowo „autokratos” (samowładca) za imię Aleksander. Napis odnosi się do cesarza rzymskiego Trajana, panującego czterysta lat po Aleksandrze.

Jak podaje niemiecki magazyn „Der Spiegel”, niefortunna odkrywczyni popełniła błąd, którego nie robią studenci archeologii śródziemnomorskiej.  Wzięła za grób Aleksandra świątynię z epoki Trajana.

 

 

O życiu Aleksandra napisano wiele prac, m.in.: „Żywoty” Plutarcha, P.  Cloche “Histoire de la Macedonie jusqu’a L’Avenement d’Alexandre le Grand”, C. A. Robinson “Alexander the Great”, P. Green “Aleksander Wielki”, W. W.  Tarn „Alexander the Great” i W. Dzięcioł „Aleksander Wielki Macedoński”.

O Aleksandrze wspomina Koran pod przydomkiem „Dhul Karnain” (Dwurogi - Jak wiadomo, o Mojżeszu również mówiono, że ma rogi. Michał Anioł nawet wyrzeźbił go z rogami. Mniemanie, jakoby Mojżesz miał na czole rogi, wzięło się z omyłkowego odczytania biblijnego wersetu, gdzie hebrajskie słowo „promienieć” przetłumaczono na „wystawiać rogi”. Możliwe, że w przypadku Aleksandra również nastąpiła pomyłka w tłumaczeniu z przekazów), co może znaczyć władcę świata Wschodu i Zachodu. Sztukę o Aleksandrze napisał w 1665 roku Racine. Haendel poświęcił mu oratorium.

 

 

 

 

 

 

Obrońca republiki

Marek Tulliusz Cicero

106-43 p.n.e.

 

 

Jest wciąż postacią kontrowersyjną. Uczeni toczą spory o jego charakter i postępowanie. Powiedzonka Cicerona bawią nas do dziś. Był mistrzem świętego Augustyna. W XIV wieku Petrarka pisał do Cicerona listy jak do żyjącego przyjaciela.

Cicero uważał się za filozofa i poetę, potem dopiero za mówcę. Dla nas jest przede wszystkim retorem, obrońcą tradycji rzymskiej, twórcą eleganckiej łaciny. To on stworzył nazewnictwo łacińskie dotyczące filozofii, fizyki, retoryki. Miał znakomity styl i posługiwał się nim z wielką zręcznością. Zdawał sobie sprawę z wpływu, jaki wywiera na słuchaczy.

Gdy wygłosił pochwałę Marka Krassusa, którego niespecjalnie lubił, zebrał owację. Po kilku dniach jednak wyrażał się o nim nieprzychylnie. Krassus zapytał:

- Jak to? Czyś sam przed paru dniami nie wygłosił tu na moją cześć mowy pochwalnej?

- Owszem - odparł mówca. - Chciałem na tak marnym przedmiocie wypróbować swą sprawność w wymowie.

 

Jaki był Marek Tulliusz? Czy egoistą bez skrupułów, złym ojcem i mężem, tchórzliwym i przesadnie dumnym ze swych zdolności człowiekiem małego formatu -jak chce J. Carcopino, czy sprawiedliwym zarządcą prowincji, świetnym mówcą i adwokatem, obrońcą państwa, dobrym człowiekiem, mężem i ojcem? Taki wizerunek otrzymujemy z „Żywotów” Plutarcha. Był jednym i drugim, pełen sprzeczności i wahań.

Świetnie wykształcony, rozpoczął jako homo novus - pierwszy z rodu - karierę urzędniczą. Pochodził ze stanu rycerskiego. Rodzina uzyskała przydomek Cicero, czyli Grochal, od przodka, który na końcu nosa miał ciemną brodawkę podobną do ziarna grochu. Gdy Marek był kwestorem na Sycylii i składał dar wotywny ze srebra, kazał wyryć na nim swe dwa imiona, a zamiast trzeciego - wyrzeźbić ziarno grochu.

W Grecji studiował u stoików i epikurejczyków. Był uczniem akademika Filona. W Metaponcie odwiedził miejsce, gdzie żył i nauczał Pitagoras.  Cicero chciał być filozofem i poetą jak Lukrecjusz. Zwrócił się do wyroczni pytyjskiej w Delfach z pytaniem, jak może zdobyć największą sławę. Pytia - pisze Plutarch - „poleciła mu iść w życiu za głosem własnej natury, a nie kierować się opinią ludzką”. Wbrew opinii wyroczni Marek został kwestorem, potem pretorem, czyli sędzią i konsulem - najwyższym urzędnikiem cywilnym i wojskowym w państwie. Zajął się sprawami publicznymi. Stłumił spisek Katyliny, który chciał przejąć władzę. Cicero był przede wszystkim mówcą i obrońcą na procesach. Działalność publiczna zyskała mu wielkie poważani...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • xiaodongxi.keep.pl