[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Źródło

 

Draco Malfoy siedział przy stole Slytherinu i wpatrywał się w niezrównanego Chłopca, Który Przeżył. Na jego arystokratycznej twarzy malowała się drwina, a z przeszywających, szarych oczu wyzierał chłód.

Głupi Potter! Bezczelny, grozić mi - Malfoyowi! Poczekaj tylko, niech cię dorwę. Jak śmiał zmusić mnie, abym przyrzekł, że…

Ślizgon otrząsnął się z myśli, gdyż Lisa Hutchins, Krukonka z szóstego roku, otoczyła go ramieniem.

- Draco! Tęskniłeś? Bo ja bardzo.

Pochyliła się i pocałowała go w policzek, wzmacniając jeszcze uścisk.

- Lisa, ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie całowała mnie przy innych? Poza tym nie brakowało mi ciebie. A teraz z łaski swojej, zabierz tę rękę ze mnie – odrzekł chłodno chłopak.

Obrzucił ją swoim słynnym, kamiennym spojrzeniem. Lisa zabrała rękę i popatrzyła na niego błagającym wzrokiem.

- Ale Draco, w zeszłym tygodniu powiedziałeś… Byłam taka szczęśliwa… Myślałam, że mnie kochasz i my…

- Hutchins, naprawdę jesteś taka tępa, czy tylko na taką wyglądasz? Nigdy nic nie powiedziałem. To ty doszłaś do złych wniosków. Teraz odjedź, proszę. Mam mdłości na twój widok – oświadczył Ślizgon, przeciągając samogłoski.

Krukonka wybuchła płaczem i biegiem opuściła Wielką Salę. Kolejne serce złamane przez Draco Malfoya.

 

W międzyczasie, po drugiej stronie Sali, siedział Harry Potter z przyjaciółmi – Hermioną Granger, Ronaldem Weasleyem i jego młodszą siostrą Ginny.

- Dalej, Harry – jęczał Ron. – Czemu Malfoy wciąż tu jest? Wiem, że wiesz.

- Ron, na litość boską – odezwała się Hermiona. – Zostaw Harry’ego w spokoju. Jestem pewna, że ma już dość twojego marudzenia. Szczególnie, że dręczysz go od dwóch tygodni.

- Jak Harry mi powie, to przestanę – zripostował Ron.

- Czemu nie możesz już teraz? – spytała zirytowana Hermiona.

- To dość zaskakujące, że ty też nie pragniesz poznać szczegółów, biorąc pod uwagę fakt, że zawsze chcesz wszystko wiedzieć.

- Nie chcę zawsze wszystkiego wiedzieć! – broniła się dziewczyna.

- Pewnie, że nie – odparował Ron sarkastycznie, wywracając przy tym oczami.

- Hej! – okrzyk Harry’ego wybił się ponad ich podniesione głosy, tak że natychmiast przestali na siebie wrzeszczeć. Harry obrócił się twarzą do przyjaciela i otoczył go ramieniem. – Przykro mi, ale złożyłem czarodziejską przysięgę, że nie ujawnię, co się wydarzyło. Inaczej wyłysieję przed dwudziestką, oślepnę przed trzydziestką, ogłuchnę przed czterdziestką, nogi odpadną mi przed pięćdziesiątką i będę wymiotował ślimakami aż do śmierci w wieku sześćdziesięciu lat.

Przy ostatnim symptomie Ron wzdrygnął się.

- O, cholera. To jest najgorsza przysięga, o jakiej słyszałem. Dobrze Harry, nie musisz mi mówić, a ja przestanę cię nagabywać.

- Nareszcie – Hermiona odetchnęła z ulgą. – Nie będę musiała cały czas słuchać twojego głosu.

- Ej, mnóstwo ludzi ustawia się w kolejce, żeby tylko usłyszeć mój śliczny, czarujący i hipnotyzujący głos – chwalił się ironicznie rudowłosy chłopak.

Cała trójka wybuchła śmiechem. Przestali chichotać dopiero, kiedy spostrzegli poruszenie przy stole Slytherinu. Śledzili wzrokiem dziewczynę, która wybiegła z Wielkiej Sali zalana łzami.

- Co, do jasnej cholery, tam zaszło? – zawołał Ron.

- Pójdę zobaczyć, czy wszystko z nią w porządku.

Trójka przyjaciół zwróciła głowy w stronę Ginny. Całkowicie zapomnieli, że tam siedzi i gdyby nie wyrzekła słowa, nie zauważyliby jej. Dziewczyna wstała i ruszyła na poszukiwania Krukonki ze złamanym sercem.

 

Po odejściu Lisy Hutchins Draco zaczął jeść śniadanie. Nie obchodziło go, gdzie poszła lub jak się czuje. Po jego lewej stronie siedzieli Crabbe i Goyle, a po prawej Blaise Zabini. Blaise patrzyła na jasnoróżowy pergamin i chichotała.

- Co jest takiego śmiesznego? – zapytał Draco, nawet nie zaszczycając ją spojrzeniem.

- Cóż, Malfoy, wydaje mi się, że znalazłam lekarstwo na naszą nudę. Zabieranie punktów innym domom, jak to brzmi dla ciebie?

- Mów dalej. – Odpowiedział Draco swoim zwykłym niedbałym tonem. W tym roku był Prefektem Naczelnym, więc miał prawo zabierać punkty innym uczniom i nie mógł się doczekać, kiedy użyje tego przywileju.

- Znalazłam się w posiadaniu informacji, że kilku Puchonów i Krukonów z szóstego roku, co tydzień spotyka się po zmroku na partyjce pokera w jednej z klas. Wspaniała okazja, by okazać trochę władzy, czyż nie? – oznajmiła z uśmiechem.

- Niezły pomysł Zabini, ale gdzie się tego dowiedziałaś? Skąd mam wiedzieć, że to pewne? Mam lepsze rzeczy do robienia, niż wałęsanie się po szkole w poszukiwaniu nieistniejących zebrań.

Blaise podniosła różowy pergaminu i pomachała mu nim przed nosem.

- Och, to zdecydowanie wiarygodna informacja. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodło.

Draco chwycił pergamin i przyjrzał się mu z zainteresowaniem.

 

Drugie piętro, pracownia 213

Co środę.

Po północy – hazard.

Krukoni: Jane Booty, Kit Lengly i Jason Heroning.

Puchoni: Bobby Smith, Silvia Oldfield i Megan Hadger.

Potwierdzono.

 

- Co to jest? I przez kogo to jest potwierdzone? – spytał.

Wyrywając mu pergamin, dziewczyna obróciła się w jego kierunku.

- Stąd mam tą informację, a to – wskazała dziwne „Ź” na dole strony – jest znak. Symbolizuje Źródło.

- Źródło? Co to jest?

- Raczej kto to jest.

Ślizgon rzucił Blaise spojrzenie mówiące o–czym–ty–pleciesz.

- Wiem tylko, że to ktoś, kto sprzedaje informacje za pieniądze. Cokolwiek chcesz wiedzieć, o kimkolwiek w Hogwarcie – on może ci powiedzieć. Musisz jedynie zapłacić odpowiednią cenę.

Draco Malfoy uśmiechnął się z zadowoleniem. W jego głowie szybko narodził się plan. Czas odpłacić się Potterowi.

- Więc Blaise, możesz umówić mnie z tym Źródłem?

Ślizgonka uniosła brew, gdy usłyszała swoje imię w jego ustach.

- Dlaczego, Draco? Planujesz wygrzebać na kogoś jakieś brudy? – odparła ponętnym głosem.

-      Można to tak określić – stwierdził chłopak z cynicznym uśmiechem. Spojrzeli na siebie ze zrozumieniem, po czym Blaise nachyliła się i zaczęła szeptać mu coś do ucha.

 

Było już późno w nocy, gdy Draco patrolował korytarze, jak na porządnego Prefekta Naczelnego przystało. Jednak inni nie wiedzieli wszystkiego, a mianowicie tego, że Draco tak naprawdę szukał zemsty.

Dobra. Według słów Zabini to powinno być gdzieś tutaj.

Aby kupić informacje od Źródła, musisz iść na opuszczony korytarz na drugim piętrze i wejść do pierwszego pokoju po prawej. Napisz na kawałku pergaminu, co chcesz wiedzieć i o kim, a następnie podpisz go imieniem i nazwiskiem oraz nazwą domu, do którego należysz. Idź tam dziś o północy, ale wpierw upewnij się, że jesteś sam. Skontaktuję się z nim w twoim imieniu, żeby mógł się z tobą spotkać i wyjaśnić ci zasady.

Spotkać się ze mną i wyjaśnić mi zasady? On myśli, że kim niby jest? Jakimś ojcem chrzestnym zbrodni czy co?

Draco dotarł do opuszczonego korytarza.

Tonął on w mroku, a jedynym źródłem światła była pochodnia umiejscowiona przy wejściu. Niemniej jednak dla Draco było wystarczająco jasno, aby dojrzeć to, czego szukał. Chłopak wkroczył do pokoju i rozejrzał się wokoło. Ściany okrągłego pomieszczenia o rozmiarach klasy pokrywały szczelnie rysunki, które najwyraźniej zostały zaprojektowane specjalnie do tej komnaty, ponieważ były zaokrąglone tak, że idealnie pasowały do murów. Dokładnie na przeciwko drzwi, którymi wszedł Ślizgon, znajdowały się drugie drzwi, a przed nimi stało biurko z dwoma krzesłami.

Owe drugie drzwi zaskrzypiały i do pomieszczenia wślizgnęła się postać odziana w ciemne, długie szaty, okrywające ją od stóp do głów. Na głowie miała kaptur, który kładł się cieniem na twarz, więc trudno było odgadnąć, kim jest. Jednak kiedy tajemniczy osobnik poniósł wzrok, Draco spostrzegł, że ów ma na twarzy maskę, odsłaniającą jedynie usta i intensywnie brązowe oczy.

- Proszę usiąść, panie Malfoy – oznajmił.

Sam usiadł na krześle za biurkiem, a Draco podążył za jego przykładem. Jego głos był głęboki i szorstki, jakby należał do dojrzałego mężczyzny.

- Zabini zawiadomiła mnie, że jesteś zainteresowany jedną z moich usług. Zwykle nie spotykam się oko w oko z moimi klientami, aby dokonać targu, ale lubię poznawać nowych, potencjalnych kupców.

Ślizgon odchylił się na swoim krześle i założył ręce na piersi. Ironiczny uśmiech zagościł na jego twarzy.

- Zabini mówiła, że będziesz chciał wyjaśnić mi zasady.

- Ach, tak. Musi pan zrozumieć, panie Malfoy, że różne typy informacji mają odpowiednie ceny, a im większy to sekret, tym więcej będzie kosztowało pozyskanie go. To również zależy od tego, o kim chcesz się czegoś dowiedzieć. Każdy ma swoją własną cenę, w zależności od stopnia trudności.

- Dobrze – odparł niedbale.

Tajemniczy mężczyzna podsunął mu kawałek pergaminu, po czym wstał. Widząc to, Draco też powstał i śledził wzrokiem ruchy mężczyzny, który zbliżył się do szafki.

- Możesz zostawić informację, którą potrzebujesz na kawałku pergaminu razem z nazwiskiem i domem, do którego należysz, a potem włożyć ją do szuflady łącznie z zapłatą. Moją odpowiedź wyślę ci sową.

Zanim jasnowłosy chłopak zdążył wyrzec choć słowo, ciemna postać odwróciła się i zniknęła za drzwiami.

- Dobranoc, panie Malfoy – powiedział mężczyzna na odchodnym.

Draco stał nieruchomo przed szufladą. Wyciągnął z kieszeni zwitek pergaminu, wysunął szufladę i zostawił w niej kartkę razem z dziesięcioma galeonami. Następnie opuścił pokój i udał się do dormitorium.

 

Ginny siedziała przy biurku w dormitorium, które dzieliła z czterema innymi Gryfonkami i gapiła się na pokaźny plik papierów.

- Hej, czemu jeszcze nie śpisz?

Hermiona Granger stanęła przy niej i położyła jej dłoń na ramieniu.

- Cześć, po prostu nie jestem zmęczona – odpowiedziała.

Hermiona spostrzegła czarny, aksamitny worek i wskazała na niego.

- Zapłacono ci właśnie?

- No – potwierdziła szczęśliwa.

- Może wybierzemy się do Hogsmeade w ten weekend i pójdziemy na zakupy – zasugerowała Hermiona z nadzieją.

- Nie, chyba zostanę tutaj. Mam mnóstwo pracy domowej i do tego wiele materiałów do korekty – powiedziała Ginny, a jej głos zabrzmiał przepraszająco.

Hermiona westchnęła.

- Odkąd dostałaś tę pracę w wydawnictwie, prawie cię nie widujemy. Powinnaś trochę odpocząć albo po prostu rzucić to. Wyglądasz na zestresowaną.

Na twarzy Gryfonki malowało się autentyczne zmartwienie.

Łatwo ci mówić, jak nie jesteś biedna. Nie musiałaś nosić używanych ciuchów i przez całe życie być wyśmiewana przez innych.

- Nie martw się – uspokoiła przyjaciółkę Ginny. – Wszystko w porządku. Naprawdę potrzebuję tej pracy. Jestem w tym dobra, a oni nieźle płacą. Nie mam nic przeciwko ciągłemu zostawaniu w zamku.

- Dobrze – powiedziała ze smutkiem Hermiona. – Dobranoc.

- Dobranoc – rzekła Ginny na pożegnanie.

Gdy przyjaciółka opuściła dormitorium, Ginny wsunęła wszystkie papiery do szuflady i wyjęła z niej czerwoną, oprawioną w skórę książkę ze złotym „H” na okładce. Miała wiele pracy przed sobą.

Draco leżał na łóżku w swoim dormitorium. Pozostały tylko cztery godziny do śniadania, lecz nie mógł zasnąć. Zamiast tego przeglądał pergamin, który dostał od Źródła.

 

1 sykl za pytanie

1 galeon za podstawowy raport

2 galeony za pełny raport

Specjalne żądania będą negocjowane ze Źródłem.

Ślizgoni: 3 sykle dodatkowo

Gryfoni: 2 sykle dodatkowo

Puchoni i Krukoni: 1 sykl dodatkowo

Zasady:

1) Gdy zostaniesz przyłapany i zapytany o to, skąd pozyskałeś informację, nie możesz zdradzić imienia Źródła.

2) Pełna zapłata musi zostać dokonana (czyli umieszczona w szufladzie Pytań i oznaczona) w ciągu trzech dni od złożenia zapytania, w innym razie umowa zostanie anulowana, a poprzednia wpłata nie będzie zwracana.

3)Źródło nie odpowiada za żadne niespodziewanie zmiany dotyczące przekazywanej informacji po wysłaniu sowy do klienta.

4) Jeśli Źródło nie będzie w stanie uzyskać żądanej informacji w przeciągu 14 dni lub jeśli nie będzie w stanie dostarczyć jej z jakiejkolwiek innej przyczyny, zwróci klientowi podwójną stawkę za zapytanie.

5) Specjalne żądania powinny być umieszczone w szufladzie Pytań, a wówczas Źródło osobiście skontaktuje się z klientem.

Złamanie którejkolwiek z powyższych zasad spowoduje, iż twoje najmroczniejsze sekrety zostaną ujawnione całej szkole! Dostałeś OSTRZEŻENIE!

 

List kończył się dziwacznym symbolem „Ź”. Draco nie potrafił przestać rozmyślać nad tym, kim też to tajemnicze Źródło jest.

Ciekawe, czy będzie potrafiło znaleźć informację, której potrzebuję? Jeśli jest tak dobry, jak twierdziła Zabini , to nie powinno stanowić dla niego problemu.

 

Ginny była spóźniona na zajęcia, więc pędziła korytarzem tak szybko, jak mogła. Niestety, nie była w stanie nic poradzić na to, że uczniowie siódmego roku mieli w tym momencie wolne i blokowali całe przejście. Nie tylko zaspała i straciła śniadanie, przez co była przeraźliwie głodna, ale z pewnością dostanie jeszcze szlaban od Snape’a za spóźnienie.

Minęła róg korytarza zbyt szybko, toteż ze sterty książek, które trzymała, wypadło opakowanie z piórami i potoczyło się po podłożu, aż w końcu wylądowało między dwoma parami stóp. Zerknęła w górę i ujrzała nikogo innego, tylko Pansy Parkinson wraz z Garretem Closterem, obściskujących się pośrodku przejścia, niebezpiecznie blisko opakowania, które zawierało jej pióra.

Świetnie. Tylko tego mi brakowało, czy ten dzień mógłby być jeszcze gorszy?- Pomyślała gorzko.

Skierowała się ostrożnie w kierunku pary, mocno przyciskając książki do siebie.

- Ach, przepraszam – wyszeptała, ale nie usłyszeli jej, bądź zignorowali, więc spróbowała ponownie.

- Przepraszam – odezwała się głośniej, jednak para nie zwracała na nią w ogóle uwagi. Uklękła więc i spróbowała odzyskać pióra spomiędzy ich stóp, lecz zamiast tego nadepnięto jej na dłoń. Nie krzyknęła ani nie jęknęła z bólu. Szybko jednak zabrała rękę z powrotem i zaczęła sobie ją rozcierać.

TRZASK.

Ginny natychmiast przestała masować sobie rękę i skierowała spojrzenie na podłogę przed nią, gdzie leżały połamane pióra. Jej pierwszą reakcją był szok, który szybko przerodził się w gniew. Z całych sił starała się nie poddać mu. Te pióra dostała od Charliego. To była nagroda za przyjęcie jej na praktyki uzdrowicielskie w Hogwarcie. Podniosła się z kolan tak szybko, że zaskoczyła tym całkowicie Pansy i jej chłopaka. Wściekłość zawładnęła nią.

- Może wy dwoje pomyślelibyście, iż obściskiwanie się w łazience prefektów każdej nocy powinno wystarczyć, by mieć na tyle przyzwoitości i nie robić tego na ŚRODKU KORYTARZA!!

Ginny zaczęła krzyczeć z całych sił tak głośno, że Pansy i Garret stali niemi i sparaliżowani. Korzystając z ich zdziwienia, szybko opadła na kolana, pozbierała połamane pióra, a następnie przepchnęła się obok pary.

- Może byście uwolnili nas wszystkich od swojego odrażającego zachowania i znaleźli sobie jakiś pokój, skoro jesteście tak zdesperowani! – Zawołała przez ramię, nim przetoczyła się jak burza przez korytarz i zniknęła za rogiem, pragnąc dotrzeć do pracowni eliksirów tak szybko jak było to możliwe.

 

Wredny Snape! Dał mi szlaban na cały tydzień i zabrał Gryffindorowi pięćdziesiąt punktów za samo spóźnienie.

Ginny dostała tydzień kary za dziesięciominutowe spóźnienie się na zajęcia. Jej zadaniem było sprzątanie pracowni eliksirów każdego dnia po ostatniej lekcji. Kiedy szorowała zaciekle pulpity, rozległo się pukanie. Snape podszedł do drzwi i szarpnął je, a zza nich wyłonił się Draco Malfoy.

- Ach, pan Malfoy. Ingrediencje, które potrzebujesz są na zapleczu. Podczas gdy tu będziesz, proszę abyś przypilnował pannę Weasley, do czasu aż nie wyczyści wszystkich ławek, potem może już iść. Mam ważniejsze rzeczy na głowie.

Draco skinął głową i wymamrotał:

- Tak, proszę pana.

Snape opuścił pomieszczenie, zostawiając Ginny z jej obowiązkami, a Ślizgona z czymkolwiek, co miał zrobić.

Dziewczyna kontynuowała czyszczenie blatów, nie zwracając uwagi na Draco. Im szybciej to skończy, tym szybciej będzie mogła odejść. Ale wtedy on po prostu musiał zacząć jej ubliżać.

- Gee Weasley, nie wiedziałem, że potrafisz być taka gwałtowna.

Draco pochylał się nad jednym z wyczyszczonych stolików, obserwując Gryfonkę z rękami skrzyżowanymi na piersi. Miał na sobie starannie wyprasowaną, cienką szatę roboczą i błyszczące, czarne buty. Włosy, potraktowane żelem, zaczesał do tyłu. Ginny była jego całkowitym przeciwieństwem: stara, wyświechtana szata, znoszone obuwie i włosy ułożone w nieporządny kok na czubku głowy, podczas gdy pozostałe kosmyki opadały jej na ramiona.

Ona nawet na niego nie zerknęła, tylko kontynuowała swą pracę.

Draco najwyraźniej uznał za swoją powinność drażnienie młodej Weasleyówny i nie zamierzał odpuścić.

- Wiesz, to bardzo zaskakujące, iż będąc tak biedną, mogłaś sobie pozwolić na kupno tak osobistych informacji o Pansy.

Ślizgon czekał na reakcję. Ginny spojrzała w końcu bez wyrazu w jego srebrno-szare oczy, po czym pośpiesznie wróciła do sprzątania.

Draco wyprostował się i bez pośpiechu zrobił kilka kroków w jej stronę.

- Taki szczegół z życia prywatnego Pansy musiał przecież kosztować fortunę. Zastanawia mnie, Weasley, skąd wytrzasnęłaś tyle forsy?

Pochylił się nad ławką, którą właśnie czyściła i spróbował jej zajrzeć w oczy, ale ona nie przestawała wycierać blatu. Nie podniosła wzroku, więc Draco wyprostował się i włożył ręce do kieszeni.

- Co zrobiłaś, Weasley? Sprzedałaś jednego z twoich zbyt wielu braci jako niewolnika?

Dość. Położę kres temu najgorszemu dniu w moim życiu, pomyślała Ginny.

Rzuciła ścierkę na stolik i obróciła się, aby spojrzeć na Draco. Chłopak dostrzegł błysk czerwieni w jej brązowych oczach. Bingo, pomyślał.

- Skąd ta pewność, Malfoy, że musiałam kupić tę informację?

Wzięła się pod boki i zadarła wysoko głowę. Nie była dużo niższa od Ślizgona, gdyż sięgała mu do brwi, więc nie musiała zbytnio podnosić wzroku, by spojrzeć mu w oczy.

- Więc przypuszczam, iż masz tendencje do podglądania innych. Czerpiesz z tego przyjemność, co, Weasley?

- Nie muszę ci się tłumaczyć, Malfoy.

Ginny chwyciła swoją torbę i wybiegła z pracowni eliksirów, pozostawiając za sobą złośliwie uśmiechającego się chłopaka.

Ach, ta przyjemność z denerwowania Weasleyów.

 

Kiedy Draco dotarł do swojego pokoju Prefekta Naczelnego, na biurku znalazł różowy pergamin. Szybko, pomyślał. Pośpiesznie otwarł list i przeczytał.

 

Harry Potter nie boi się niczego.

Potwierdzono.

 

-      CO!? – Krzyknął zdumiony Draco.

 

Tej nocy Draco stąpał ciężko, idąc korytarzem, nie przejmując się hałasem, jaki robił. Gdy dotarł do celu swojej wędrówki, otworzył z rozmachem drzwi i zatrzasnął je za sobą.

Źródło siedział przy biurku, kartkując pergaminy i przy okazji podliczając pieniądze. Był ubrany w swoje zwykłe, długie, czarne szaty i maskę.

Draco podszedł do biurka i cisnął na nie różowy pergamin, który otrzymał tego ranka.

- Zapłaciłem panu dziesięć galeonów, aby się dowiedzieć, czego najbardziej obawia się Harry Potter i oczekuję właściwej odpowiedzi.

Zamaskowany człowiek podniósł wzrok na stojącego przed nim chłopaka i uśmiechnął się.

- To jest właściwa odpowiedź. Harry Potter naprawdę nie lęka się niczego.

Draco opadł na krzesło i założył ręce na piersi.

- Bzdura. Każdy się czegoś boi! Nie przyjmuję do wiadomości, że Potter nie obawia się choć jednej rzeczy.

- Ma pan rację, panie Malfoy, pan Potter lękał się czegoś, ale ta rzecz została zniszczona, co czyni go wolnym od jakiejkolwiek trwogi. Z wyjątkiem jednego, ale dla mnie to bardziej nerwowość niż strach.

- Nie obchodzi mnie, czy to strach czy nerwowość. Zapłaciłem panu za informację, więc powiedz mi, czego się boi!?

Źródło wyprostował się na krześle i rzucił w stronę Draco sakiewkę. Zawartość zabrzęczała, a Ślizgon spojrzał na nią pytająco.

- Co to? – zapytał.

- Twoja reszta. Dziesięć galeonów to za dużo za tę informację.

- Ta informacja nie jest warta nawet sykla. A Zabini twierdziła, że jest pan dobry w tym, co robi i godny zaufania. Stek bzdur. Przy okazji, mam zamiar to rozgłosić, aby już nikt się do pana nie zgłosił, choćby pan wiedział, gdzie znajduje się Pięć Świętych Przejść.

Draco spojrzał z wyższością. Rozluźniony siedział na krześle z twarzą bez wyrazu, jedynie z uśmieszkiem błąkającym się w prawym kąciku ust. Błysk stali w szarych oczach dopełniał ten wyniosły wygląd.

- Teraz musi mi pan powiedzieć.

- Nie boję się ciebie, Malfoy – odparł mężczyzna.

Uśmieszek Draco zmienił się nagle w grymas. Nie tego oczekiwał.

- Możesz rozsiewać plotki, jakie tylko chcesz, a to i tak nie będzie miało znaczenia, bo jestem w Hogwarcie jedyną osobą, która może dać uczniom to, czego pragną.

- Zamknij się – warknął Ślizgon. – Co jest takiego wspaniałego w poznawaniu tajemnic innych i sprzedawaniu ich uczniom, aby mogli sobie robić nawzajem głupie żarty? Jesteś zwyczajnym idiotą. Nie masz pojęcia, co tak naprawdę dzieje się w tej szkole.

Źródło położył łokcie na blacie biurka i oparł podbródek o dłonie.

- Masz na myśli to, że nie wiem o tym, jak Dumbledore, pan Potter i ty walczyliście w Komnacie Tajemnic z Voldemortem i Śmierciożercami miesiąc temu?

Draco był zaskoczony. Patrzył się na zamaskowanego mężczyznę z otwartymi ustami, nie wiedząc, co odrzec.

Skąd on wie? Jedyni ludzie, którzy tam wtedy byli to Dumbledore, Potter, kilku członków Zakonu i ja. Potter mu powiedział czy jest kimś z Zakonu?

Źródło zabrał łokcie z biurka, oparł się plecami o krzesło i wyszczerzył zęby.

- Czyżbym nie był tak żałosny, jak myślałeś?

- Skąd…

Draco nie dostał szansy, aby dokończyć pytanie, gdyż z drugiej strony drzwi nadbiegły do nich odgłosy drapania. Ktoś lub coś było na zewnątrz.

Mężczyzna zerwał się z krzesła i spojrzał w kierunku, z którego dochodziły dziwne dźwięki.

- To Pani Norris. Wkrótce zjawi się tu Filch.

Zgarnął wszystkie pergaminy i monety z biurka do czarnej torby. Odwrócił się i skierował do wyjścia z tyłu komnaty. Draco wstał i pobiegł za nim. Źródło nacisnął klamkę, przekroczył próg, a Ślizgon ledwo zdążył zrobić to samo, zanim drzwi się zatrzasnęły.

 

Pokój, do którego weszli był ciemny i wąski. Mała świeczka na szafce była jedynym źródłem światła w pomieszczeniu. Draco znajdował się dokładnie przed Źródłem, co w tak ciasnym pokoju nie pozostawiało wiele przestrzeni między nimi.

Poruszył się, aby przyjąć wygodniejszą pozycję, ale powstrzymała go dłoń na jego piersi.

- Nie ruszaj się – wyszeptał Źródło.

Draco znieruchomiał i wykorzystał szansę, aby bliżej przyjrzeć się zamaskowanemu człowiekowi. Ten wciąż miał na sobie maskę, która przykrywała mu twarz do koniuszka nosa. Dwie dziury ukazywały brązowe oczy. Widoczne były także małe, czerwone usta. Chłopak zjechał wzrokiem w dół na szatę, która z powodu pośpiechu, jaki im towarzyszył, gdy uciekali do bocznej komnaty, rozluźniła się i ujawniła…

Podkolanówki i szara spódniczka?

Uniósł głowę i przyjrzał się mężczyźnie znowu, ale tym razem w innym świetle. Ona spoglądała na drzwi, wyciągając szyję, aby usłyszeć, co działo się w pokoju obok.

 

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • xiaodongxi.keep.pl