[ Pobierz całość w formacie PDF ]
LEGENDA NA DZIEŃ ŚW. DOMINIKA
[W WYBORZE] 4 sierpnia
Â
Jakub de Voragine nie należaÅ‚ do pierwszego pokolenia dominikanów, które znaÅ‚o osobiÅ›cie zaÅ‚ożyciela zakonu - urodziÅ‚ siÄ™ przecież w kilka lat po jego Å›mierci, a do zakonu wstÄ…piÅ‚ w 10 lat po kanonizacji Å›w. Dominika. Ale w ciÄ…gu dÅ‚ugiego swego życia zakonnego, a zwÅ‚aszcza w mÅ‚odÂszych latach, stykaÅ‚ siÄ™ na pewno z ludźmi, którzy pamiÄ™tali jeszcze dobrze patriarchÄ™ ich zakonu. Tymczasem w życiorysie tego Å›wiÄ™tego, jaki zamknÄ…Å‚ w ZÅ‚otej legendzie, nie ma -podobnie jak w wypadku życiorysu Piotra z Werony [wyżej, nr 28] - ani Å›ladu jakichÅ› wspoÂmnieÅ„ o charakterze osobistym, jest tylko suche streszczenie oficjalnej tradycji zakonnej.
Przyczyna tego leżała w charakterze i celu dzieła: zbiór materiałów, przeznaczony przede wszystkim na użytek kaznodziejów, nie jest na pewno polem właściwym dla pamiętnikarskich wynurzeń ani dla pięknych, nawet bardzo wiernych historycznie charakterystyk, które i tak uszłyby uwagi słuchaczy, oczekujących przede wszystkim na jaskrawe, wbijające się w pamięć fakty, bogate w treść pouczającą, w ów »obrok duchowny«, jak się później wyrażał nasz Skarga. A o tym przeznaczeniu dzieła trzeba zawsze pamiętać, czytając poszczególne legendy Jakuba de Voragine.
Skomplikowane stosunki zależności pomiędzy tak licznymi w XIII w. źródłami do życia św. Dominika znamy dziś dokładnie dzięki gruntownemu studium B. Altanera, Der hl. Dominikus, Breslau 1922 [»Breslauer Studien zur historischen Theologie«, Bd. II]. Analiza relacji Jakuba de Voragine znajduje się tam na s. 143-153.
Åšw. Dominik umarÅ‚ w r. 1221, ale bezpoÅ›rednio po jego Å›mierci zakon nie zakrzÄ…tnÄ…Å‚ siÄ™ okoÅ‚o kanonizacji, która doszÅ‚a do skutku dopiero w r. 1234. I dopiero od tego czasu zaczyna siÄ™ bujnie pienić literatura biograficzna o osobie nowego Å›wiÄ™tego. Po protokoÅ‚ach na temat jego życia i cudów, sporzÄ…dzonych w okresie przygotowaÅ„ do kanonizacji i bezpoÅ›rednio po niej [BHL nr 2208-09 i 2212-13], pojawiÅ‚ siÄ™ najpierw [pisany jeszcze przed kanonizacjÄ…] żywot pióra Jordana Sasa, nastÄ™pcy Å›w. Dominika w kierownictwie zakonu. Drugi żywot daÅ‚ Piotr Ferrandi, który pisaÅ‚ w latach 1235-1239 [żywot ten jest dla polskiego czytelnika o tyle interesujÄ…cy, że miaÅ‚ wywrzeć wpÅ‚yw na stylizacjÄ™ najstarszego żywotu Å›w. StanisÅ‚awa]. Trzecim z kolei byÅ‚ znany nam Jan z Mailly, autor Abbreviatio in gestis et miraculis sanctorum [por. WstÄ™p s. 22]. Czwarty żywot przygotowaÅ‚ przed r. 1250 na zlecenie trzeciego generaÅ‚a zaÂkonu, Jana Niemca, Konstantyn de Medicis. Po nim przyszedÅ‚ znany nam również jako źródÅ‚o ZÅ‚otej legendy BartÅ‚omiej z Trydentu [por. WstÄ™p s. 22], po którym powstaÅ‚ w ramach reÂformy caÅ‚ej dotychczasowej liturgii zakonnej nowy żywot pióra nastÄ™pnego z kolei generaÅ‚a, Humberta de Romanis, oficjalnie wprowadzony do użytku w zakonie w r. 1256. PomijajÄ…c inne drobniejsze zabytki, które nie interesujÄ… nas ze wzglÄ™du na ZÅ‚otÄ… legendÄ™, musimy jeszcze napomknąć o zbiorze budujÄ…cych wspomnieÅ„ z pierwszych dziesiÄ™cioleci zakonu pt. Vitae fratrum, zredagowanym z przekazanych mu materiałów przez Gerarda z Franchetto w latach 1260-1262.
Otóż legenda o św. Dominiku u Jakuba de Voragine opiera się w zasadzie na życiorysie Konstantyna, uzupełniając zawarty w niej materiał szczegółami zaczerpniętymi z życiorysów Humberta oraz Bartłomieja z Trydentu, jak również pewnymi motywami z Vitae fratrum Gerarda z Franchetto; własnych jakichś uwag i rozwinięć autora nie znajdujemy w niej zupełnie.
Dominik, sÅ‚awny zaÅ‚ożyciel i ojciec ZakoÂnu Kaznodziejskiego, urodziÅ‚ siÄ™ w zieÂmi hiszpaÅ„skiej, w miejscowoÅ›ci zwanej Callarega, w diecezji Osma, a wedle ciaÅ‚a [1] pochodziÅ‚ od ojca imieniem Feliks i matki imieniem Joanna. Matka jego przed urodzeniem dziecka Å›niÅ‚a raz, że nosi w Å‚onie szczeÂniÄ™, które ma w pysku pÅ‚onÄ…cÄ… pochodniÄ™, gdy zaÅ› wyszÅ‚o z jej Å‚ona, poÂchodnia ta zapaliÅ‚a caÅ‚y Å›wiat [2]. Pewnej niewieÅ›cie także, która dziecko trzymaÅ‚a do chrztu, wydawaÅ‚o siÄ™, że chÅ‚opiec Dominik miaÅ‚ na czole bÅ‚yszczÄ…cÄ… gwiazdÄ™, która oÅ›wietlaÅ‚a caÅ‚y Å›wiat. Gdy Dominik byÅ‚ jeszÂcze dzieckiem i znajdowaÅ‚ siÄ™ pod opiekÄ… nianiek, czÄ™sto chwytano go na tym, jak opuszczaÅ‚ swoje łóżko i kÅ‚adÅ‚ siÄ™ na goÅ‚ej ziemi [3]. Gdy wysÅ‚ano go na naukÄ™ do Palencji, z wielkiego zamiÅ‚owania do wiedzy przez 10 lat nie spróbowaÅ‚ nawet wina. W tym czasie nastaÅ‚ tam wielki głód. WteÂdy Dominik sprzedaÅ‚ wszystkie swoje książki i caÅ‚y dobytek i uzyskane pieniÄ…dze rozdaÅ‚ ubogim. SÅ‚awa jego wzrosÅ‚a tak bardzo, że biskup Osmy mianowaÅ‚ go kanonikiem regularnym [4] swego koÅ›cioÅ‚a, później zaÅ› stawszy siÄ™ dla wszystkich wzorem życia zostaÅ‚ wybrany przez kanoników zastÄ™pcÄ… przeora. A on dniem i nocÄ… zajmowaÅ‚ siÄ™ czytaniem oraz modlitwÄ… i gorliwie bÅ‚agaÅ‚ Boga, aby raczyÅ‚ udzielić mu tej Å‚aski, iżby mógÅ‚ kieÂdyÅ› caÅ‚y poÅ›wiÄ™cić siÄ™ zbawieniu bliźnich. RozczytujÄ…c siÄ™ przy tym gorliwie w ksiÄ™dze o naukach ojców [5], osiÄ…gnÄ…Å‚ wysoki stopieÅ„ doskonaÅ‚oÅ›ci.
Pewnego razu Dominik udaÅ‚ siÄ™ ze wspomnianym biskupem do TuÂluzy [6]. Tam przekonaÅ‚ siÄ™, że jego gospodarz jest zarażony bÅ‚Ä™dami heÂretyckimi. NawróciÅ‚ go tedy na wiarÄ™ ChrystusowÄ… i oddaÅ‚ Panu, jakby pierwszy pokos przyszÅ‚ego żniwa. W ksiÄ™dze o dziejach hrabiego de Montfort [7] czytamy, że Å›w. Dominik wystÄ™pujÄ…c pewnego razu w swych naukach przeciw heretykom, wypisaÅ‚ wszystkie argumenty, którymi walÂczyÅ‚, na kartce papieru i wrÄ™czyÅ‚ jÄ… pewnemu heretykowi, aby nad nimi pomyÅ›laÅ‚. On zaÅ› pokazaÅ‚ otrzymanÄ… kartÄ™ innym heretykom, którzy tej nocy zebrali siÄ™ przy ognisku.. Towarzysze tedy rzekli mu: Wrzuć tÄ™ kartÄ™ do ognia: jeÅ›li spÅ‚onie, to znaczy, że nasza wiara - tak bowiem naÂzywali swoje bÅ‚Ä™dy - jest prawdziwa. JeÅ›li zaÅ› ogieÅ„ jej nie tknie, to uznaÂmy, że prawdziwa jest wiara KoÅ›cioÅ‚a rzymskiego. Wrzucono wiÄ™c owÄ… kartÄ™ do ognia, ona zaÅ› przez krótkÄ… chwilÄ™ pozostaÅ‚a w ogniu, po czym nietkniÄ™ta wyskoczyÅ‚a zeÅ„. Zdumieli siÄ™ wszyscy, jeden zaÅ›, bardziej niż inni zatwardziaÅ‚y, rzekÅ‚: Wrzućmy jÄ… raz jeszcze, a w ten sposób jaÅ›niej poznamy prawdÄ™! Wrzucili jÄ… wiÄ™c ponownie i tym razem znowu wyskoÂczyÅ‚a z ognia nietkniÄ™ta. Heretyk jednak powiedziaÅ‚: Wrzućmy jÄ… trzeci raz, a wtedy już bez żadnej wÄ…tpliwoÅ›ci otrzymamy pewny wynik. WrzuÂcili jÄ… wiÄ™c po raz trzeci i znowu wyskoczyÅ‚a z ognia nietkniÄ™ta i nie spalona. Heretycy jednak zatwardziali w swych bÅ‚Ä™dach zobowiÄ…zali siÄ™ miÄ™Âdzy sobÄ… Å›cisÅ‚Ä… przysiÄ™gÄ…, że żaden z nich tego nie rozgÅ‚osi. ByÅ‚ miÄ™dzy nimi jednak pewien rycerz, który skÅ‚aniaÅ‚ siÄ™ nieco ku naszej wierze i ten później ogÅ‚osiÅ‚ ów cud [8]. ZdarzyÅ‚o siÄ™ to zaÅ› w Montreal. PowiadajÄ… takÂże, że coÅ› podobnego miaÅ‚o też miejsce w Fangeaux, gdyż w tym czasie odbywaÅ‚a siÄ™ tam uroczysta dyskusja z heretykami.
Skoro zaÅ› inni wrócili do kraju, a biskup Osmy umarÅ‚, Dominik pozoÂstaÅ‚ sam z niewidoma tylko towarzyszami i gÅ‚oszÄ…c wytrwale sÅ‚owo Boże walczyÅ‚ z heretykami. Wrogowie prawdy wyÅ›miewali go, pluli na niego, obrzucali go bÅ‚otem i wyrzÄ…dzali mu inne zniewagi tego rodzaju lub przywiÄ…zywali mu na plecach sÅ‚omÄ™ na poÅ›miewisko. Gdy jednak grozili mu Å›mierciÄ…, on nieustraszenie odpowiadaÅ‚: Nie jestem godny chwaÅ‚y mÄ™czennika, nie zasÅ‚użyÅ‚em jeszcze na takÄ… Å›mierć. Dlatego też przechodzÄ…c przez okolice, gdzie miaÅ‚y być naÅ„ przygotowane zasadzki, nie tylko nie lÄ™kaÅ‚ siÄ™, ale nawet szedÅ‚ Å›piewajÄ…c wesoÅ‚o. Napastnicy sÅ‚yszÄ…c to dziwili siÄ™ i mówili doÅ„: Czyż ciebie nie ogarnia lÄ™k przed Å›mierciÄ…? Cóż byÅ› zrobiÅ‚, gdybyÅ›my ciÄ™ pochwycili? On zaÅ› odpowiadaÅ‚: ProsiÅ‚bym was, abyÅ›cie nie zabili mnie od razu, gwaÅ‚townymi uderzeniami, ale abyÅ›cie powoli i stopniowo obcinali mi poszczególne czÅ‚onki i trzymali je przed mymi oczyma, abyÅ›cie później wydarli mi oczy, a na koniec pozostawili moje półżywe i poszarpane ciaÅ‚o, aby siÄ™ pÅ‚awiÅ‚o we wÅ‚asnej krwi, lub też zabili mnie wedÅ‚ug waszych chÄ™ci.
Św. Dominik spotkał raz człowieka, który cierpiał tak wielką nędzę, że z jej powodu musiał przystać do heretyków. Dominik postanowił tedy sam siebie sprzedać, aby pieniądze w ten sposób uzyskane przeznaczyć na odwrócenie biedy od tego człowieka, a zarazem uwolnić go od błędów heretyckich, którym się zaprzedał. I byłby to uczynił, lecz Bóg w miłosierdziu swoim inaczej dopomógł owemu nędzarzowi.
Innym znów razem pewna kobieta skarżyÅ‚a mu siÄ™ żaÅ‚oÅ›nie, że brat jej jest w niewoli U Saracenów, a ona nie widzi już żadnej rady, w jaki sposób mogÅ‚aby go uwolnić. Wtedy Å›w. Dominik, kierowany gÅ‚Ä™bokim współczuciem, zaproponowaÅ‚ kobiecie, aby jego sprzedaÅ‚a, a wykupiÅ‚a za to jeÅ„ca. Bóg jednak nie dopuÅ›ciÅ‚ do tego, gdyż wedle Jego woli Dominik potrzebniejszy byÅ‚ dla duchowego wykupienia wielu takich, których duÂsze popadÅ‚y w niewolÄ™ grzechu.
Pewnego razu Å›w. Dominik bawiÅ‚ w goÅ›cinie w okolicach Tuluzy u pewnych niewiast, które heretycy pozorami pobożnoÅ›ci pozyskali dla swych bÅ‚Ä™dów. Przez caÅ‚y Wielki Post tedy Dominik jak gdyby klin kliÂnem wybijaÅ‚ [9], poÅ›ciÅ‚ wraz z towarzyszem swoim tylko o chlebie i zimÂnej wodzie, nocÄ… czuwaÅ‚, a gdy już konieczność go do tego zmuszaÅ‚a, wówÂczas pozwalaÅ‚ swym znużonym czÅ‚onkom spocząć tylko na goÅ‚ej desce - i w ten sposób doprowadziÅ‚ owe niewiasty do. poznania prawdy.
NastÄ™pnie poczÄ…Å‚ rozmyÅ›lać o stworzeniu zakonu, którego czÅ‚onkowie mieliby za zadanie wÄ™drować po Å›wiecie nauczajÄ…c i broniÄ…c wiary katolickiej przeciw herezji. SpÄ™dziwszy przeto w okolicach Tuluzy lat 10, to znaczy od Å›mierci biskupa Osmy aż do zwoÅ‚ania soboru lateraneÅ„skiego [10], udaÅ‚ siÄ™ do Rzymu wraz z biskupem Tuluzy Fulkonem i przybyÅ‚ na wielki sobór. Tam zwróciÅ‚ siÄ™ z proÅ›bÄ… do papieża Innocentego [11], aby zatwierdziÅ‚ dla niego i dla jego nastÄ™pców zakon, który miaÅ‚ być i nazywać siÄ™ Zakonem Kaznodziejskim. Przez jakiÅ› czas papież opieraÅ‚ siÄ™; pewnej nocy jednak we Å›nie ujrzaÅ‚, że koÅ›ciół lateraÅ„ski grozi nagÅ‚ym zawaleniem siÄ™, gdy zaÅ› patrzyÅ‚ naÅ„ drżąc z trwogi, z drugiej strony nadbiegÅ‚ mąż Boży Dominik i nastawiajÄ…c wÅ‚asne barki podtrzymaÅ‚ owÄ… zagrożonÄ… budowlÄ™. Zbudziwszy siÄ™ papież zrozumiaÅ‚ znaczenie owego widzenia, wiÄ™c z radoÅ›ciÄ… przyjÄ…Å‚ proÅ›bÄ™ Bożego męża. PoleciÅ‚ mu też, aby wróciÅ‚ do braci i wybraÅ‚ wraz z nimi jednÄ… z uznanych reguÅ‚ zakonnych, a nastÄ™pnie raz jeszcze przybyÅ‚ do niego dla uzyskania jej potwierdzenia. Åšw. Dominik powróciÅ‚ wiec i oznajmiÅ‚ braciom wolÄ™ najwyższego pasterza. Bracia zaÅ› w liczbie okoÅ‚o 16, wezwawszy uprzednio Ducha ÅšwiÄ™tego, wybrali jednogÅ‚oÅ›nie reguÅ‚Ä™ Å›wiÄ™tego Augustyna, doktora i znakomitego kaznodziei, skoro oni sami również z nazwy i dziaÅ‚alnoÅ›ci mieli być kaznodziejami. Dodali jednak do niej pewne przepisy dotyczÄ…ce surowszego życia i w forÂmie specjalnych konstytucji zobowiÄ…zali siÄ™ do ich przestrzegania. TymÂczasem umarÅ‚ papież Innocenty, a do godnoÅ›ci najwyższego pasterza wyÂniesiony zostaÅ‚ Honoriusz [12]. Jego wiÄ™c prosiÅ‚ Å›w. Dominik o zatwierÂdzenie zakonu w roku PaÅ„skim 1216.
Pewnego razu Å›w. Dominik modliÅ‚ siÄ™ w koÅ›ciele Åšw. Piotra w RzyÂmie o rozszerzenie swego zakonu. Wtedy ujrzaÅ‚ książąt apostołów Piotra i PawÅ‚a, którzy w chwale przybyli do niego i dajÄ…c mu: Piotr laskÄ™, a PaÂweÅ‚ ksiÄ™gÄ™ - rzekli: Idź i nauczaj, bo do tej sÅ‚użby wybrany zostaÅ‚eÅ› przez Boga. W chwilÄ™ później wydaÅ‚o mu siÄ™, że widzi synów swego zakonu rozproszonych po caÅ‚ym Å›wiecie, idÄ…cych po dwóch. WróciÅ‚ tedy do TuÂluzy i rozesÅ‚aÅ‚ swoich braci: jednych do Hiszpanii, drugich do Paryża, innych wreszcie do Bolonii. Sam natomiast powróciÅ‚ do Rzymu.
Jeszcze przed ustanowieniem Zakonu Kaznodziejskiego pewien mnich popadł w zachwycenie i ujrzał Najświętszą Maryję Pannę, która klęcząc, ze splecionymi rękoma modliła się do Syna za ród ludzki. A gdy mimo kilkakrotnej Jego odmowy ciągle Go błagała, rzekł jej: Matko moja, cóż mogę, czy też co winienem więcej dla nich uczynić? Posłałem do nich patriarchów i proroków, lecz niewiele się poprawili. Sam więc do nich przyszedłem, później posłałem im apostołów, lecz oni i mnie, i ich zabili. Posłałem im męczenników, wyznawców, doktorów - tych także nie posłuchali. Ponieważ jednak nie godzi się, abym czegokolwiek Tobie odmówił, więc dam im moich kaznodziejów, którzy będą mogli ich oświecić i obmyć ich dusze. Jeśli jednak i wtedy się nie poprawią, przyjdę do nich, ale po to, aby sądzić.
Podobne widzenie miaÅ‚ też inny czÅ‚owiek w tym czasie, gdy zakon cystersów wysÅ‚aÅ‚ 12 opatów do Tuluzy, aby zwalczali heretyków. W tym zaÅ› widzeniu, gdy Syn odpowiedziaÅ‚ na proÅ›by Matki, jak powyżej powiedziano, Ona rzekÅ‚a doÅ„: Dobry Synu, nie wedÅ‚ug ich niegodziwoÅ›ci, ale wedle Twego miÅ‚osierdzia winieneÅ› postÄ™pować. PoddajÄ…c siÄ™ tym naleÂganiom Syn Boży powiedziaÅ‚: Na TwojÄ… proÅ›bÄ™, w tym jeszcze miÅ‚osierÂdzie im okażę, że poÅ›lÄ™ im moich kaznodziejów, którzy bÄ™dÄ… ich nawoÅ‚ywać do poprawy i pouczać. JeÅ›li jednak nie poprawiÄ… siÄ™, nie bÄ™dÄ™ ich wiÄ™cej oszczÄ™dzaÅ‚.
Pewien brat mniejszy, który przez dÅ‚ugi czas byÅ‚ towarzyszem Å›w. Franciszka, tak opowiadaÅ‚ braciom z Zakonu Kaznodziejskiego: Gdy Å›w. Dominik byÅ‚ w Rzymie i staraÅ‚ siÄ™ u papieża o zatwierdzenie swego zakonu, pewnej nocy podczas modlitwy ujrzaÅ‚ oczyma duszy Chrystusa, który staÅ‚ w powietrzu i trzymajÄ…c w rÄ™ce trzy włócznie potrzÄ…saÅ‚ nimi nad Å›wiatem. Wówczas Matka Jego szybko podbiegÅ‚a i zapytaÅ‚a, co chce uczynić. On zaÅ› rzekÅ‚ jej: Oto ludzkość caÅ‚a peÅ‚na jest niegodziwoÅ›ci trojakiego rodzaju: pychy, nieczystoÅ›ci i chciwoÅ›ci. Dlatego też chcÄ™ jÄ… zgÅ‚adzić tymi oto trzema włóczniami. NajÅ›wiÄ™tsza Panna rzuciÅ‚a siÄ™ tedy do nóg Chrystusa i rzekÅ‚a: Synu najdroższy, zmiÅ‚uj siÄ™ nad nami! Niech miÅ‚osierdzie Twoje zÅ‚agodzi wyrok sprawiedliwoÅ›ci! Chrystus zaÅ› odparÅ‚: Czyż nie widzisz, ile oni krzywd mi wyrzÄ…dzajÄ…? A Matka Boża proÂsiÅ‚a: Pohamuj swój gniew i poczekaj jeszcze trochÄ™. Mam bowiem sÅ‚ugÄ™ wiernego i dzielnego zapaÅ›nika, który Å›wiat caÅ‚y przebiegajÄ…c pokona go i podda pod Twoje panowanie. Dam mu też do pomocy drugiego mego sÅ‚ugÄ™, który wraz z nim wiernie bÄ™dzie walczyÅ‚. Syn Boży tedy rzekÅ‚: PrzejednaÅ‚aÅ› mnie, Matko, i przyjÄ…Å‚em TwojÄ… proÅ›bÄ™. ChciaÅ‚bym jednak zobaczyć tych, których przeznaczyÅ‚aÅ› do tak wielkiej sprawy. Wówczas NajÅ›wiÄ™tsza Panienka pokazaÅ‚a Chrystusowi Å›w. Dominika, Chrystus zaÅ› rzekÅ‚: ZaprawdÄ™, dobry to i dzielny zapaÅ›nik, on gorliwie wypeÅ‚ni to, o czym mówiÅ‚aÅ›. Później przyprowadziÅ‚a Matka Boża Å›w. Franciszka i jego również Chrystus pochwaliÅ‚ tak jak pierwszego. Podczas tego widzenia Å›w. Dominik uważnie przyglÄ…daÅ‚ siÄ™ swemu towarzyszowi, którego nigdy przedÂtem nie widziaÅ‚. NastÄ™pnego zaÅ› dnia spotkawszy go w koÅ›ciele, poznaÅ‚ go bez żadnej wskazówki tylko z tego, co widziaÅ‚ w nocy. ObjÄ…Å‚ go wtedy i ucaÅ‚owaÅ‚ czule, mówiÄ…c: Ty jesteÅ› moim towarzyszem, bÄ™dziesz razem ze mnÄ… wÄ™drowaÅ‚ po Å›wiecie! BÄ™dziemy razem siÄ™ trzymać i żaden wróg nie zdoÅ‚a nas pokonać! OpowiedziaÅ‚ mu także dokÅ‚adnie o owym nocnym widzeniu i odtÄ…d ci dwaj stali siÄ™ jednym sercem i jednÄ… duszÄ… [13] w Panu, a swoim nastÄ™pcom poleciÅ‚ zachować tÄ™ przyjaźń na wieki.
Åšw. Dominik przyjÄ…Å‚ raz do zakonu nowicjusza, który pochodziÅ‚ z Apulii. Niektórzy jednak towarzysze owego nowicjusza tak go zbaÅ‚amucili, że zapragnÄ…Å‚ on wrócić do życia Å›wieckiego i wszelkimi sposobami domagaÅ‚ siÄ™, aby oddano mu jego ubranie [14]. SÅ‚yszÄ…c to Å›w. Dominik modliÅ‚ siÄ™ bezustannie. Tymczasem zdjÄ™to owemu mÅ‚odzieÅ„cowi strój zakonny i wÅ‚ożono mu jego wÅ‚asnÄ… koszulÄ™, ale wtedy poczÄ…Å‚ krzyczeć gÅ‚oÅ›no i woÅ‚ać: PÅ‚onÄ™, gorejÄ™, palÄ™ siÄ™ caÅ‚y! Zdejmijcie, Å›ciÄ…gnijcie tÄ™ przeklÄ™tÄ… koszulÄ™, która mnie caÅ‚ego spala! I nie mógÅ‚ w żaden sposób siÄ™ uspokoić, dopóki nie Å›ciÄ…gniÄ™to zeÅ„ owej koszuli i ubranego znów w szaty zakonne nie odÂprowadzono do klauzury.
Pewnego razu Å›w. Dominik przebywaÅ‚ w Bolonii. Wieczorem, gdy wszyscy bracia już spali, nagle diabeÅ‚ opÄ™taÅ‚ jednego braciszka. Wówczas przeÅ‚ożony jego, brat Rajner z Lozanny, poÅ›pieszyÅ‚ donieść o tym Å›w. Dominikowi, ten zaÅ› rozkazaÅ‚ zaprowadzić go do koÅ›cioÅ‚a przed oÅ‚tarz. DziesiÄ™ciu braci z trudem zdoÅ‚aÅ‚o go tam doprowadzić, a wtedy Å›w. Dominik rzekÅ‚: Zaklinam ciÄ™, nieszczÄ™sny, powiedz mi, dlaczego drÄ™czysz to stworzenie Boże, dlaczego i jakim sposobem opÄ™taÅ‚eÅ› go? DiabeÅ‚ zaÅ› odrzekÅ‚: DrÄ™czÄ™ go, bo sobie na to zasÅ‚użyÅ‚. ByÅ‚ wczoraj w mieÅ›cie bez pozwolenia swego przeora i piÅ‚ tam wino, nie uczyniwszy wprzód znaku krzyża. Dlatego wszedÅ‚em do niego pod postaciÄ… muszki [15], on sam poÅ‚kÂnÄ…Å‚ mnie z winem. ByÅ‚a to prawda, gdyż ów braciszek istotnie wtedy piÅ‚ wino. Tymczasem dano znak na jutrzniÄ™ [16], a diabeÅ‚, który przemawiaÅ‚ przez usta opÄ™tanego, sÅ‚yszÄ…c to powiedziaÅ‚: Teraz już nie mogÄ™ tu dÅ‚uÂżej zostać, bo oto wstajÄ… mnisi! I tak na skutek modlitwy Å›w. Dominika szatan zostaÅ‚ wypÄ™dzony.
Gdy pewnego razu mąż Boży, Dominik, przeprawiaÅ‚ siÄ™ przez jakÄ…Å› rzekÄ™ w okolicach Tuluzy, upadÅ‚y mu w wodÄ™ jego ksiÄ™gi, które zupeÅ‚nie nie byÅ‚y opakowane. Trzeciego dnia jakiÅ› rybak zarzuciÅ‚ wÄ™dkÄ™ w tym miejÂscu, a gdy nastÄ™pnie wyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… sÄ…dzÄ…c, że zÅ‚owiÅ‚ wielkÄ… rybÄ™, wydobyÅ‚ owe ksiÄ™gi. ByÅ‚y one tak zupeÅ‚nie nietkniÄ™te, jak gdyby ktoÅ› troskliwie przechowywaÅ‚ je w szafie. Innym razem Å›w. Dominik przybyÅ‚ do pewnego klasztoru, gdy bracia już spali. Nie chcÄ…c ich budzić pomodliÅ‚ siÄ™ tedy i wszedÅ‚ wraz ze swoim towarzyszem przez zamkniÄ™te drzwi. To samo zdarzyÅ‚o siÄ™ innym razem, gdy Dominik wraz z pewnym braciszkiem z zakonu cystersów przybyÅ‚ na dyskusjÄ™ z heretykami. Późno już przyszli do koÅ›cioÅ‚a, który byÅ‚ zamkniÄ™ty. Åšw. Dominik wtedy pomodliÅ‚ siÄ™ i w tej chwili nagle znaleźli siÄ™ wewnÄ…trz koÅ›cioÅ‚a i tam spÄ™dzili caÅ‚Ä… noc na modlitwie. Po trudach podróży miaÅ‚ zwyczaj przed udaniem siÄ™ na nocÂleg gasić pragnienie w jakimÅ› źródle, aby później, w domu gospodarza nie wywoÅ‚ywać zgorszenia nadmiernym piciem.
Pewien student [17], który doÅ›wiadczaÅ‚ pokus cielesnych, przybyÅ‚ raz w Å›wiÄ™to do klasztoru w Bolonii, aby tam wysÅ‚uchać mszy Å›wiÄ™tej. ZdaÂrzyÅ‚o siÄ™ zaÅ›, że tego dnia mszÄ™ odprawiaÅ‚ Å›w. Dominik. Gdy doszÅ‚o do ofiarowania, student ten zbliżyÅ‚ siÄ™ i z wielkÄ… pobożnoÅ›ciÄ… ucaÅ‚owaÅ‚ rÄ™kÄ™ Å›w. Dominika. CaÅ‚ujÄ…c jÄ… zaÅ› uczuÅ‚ unoszÄ…cy siÄ™ z rÄ™ki Å›wiÄ™tego zapach tak piÄ™kny, jakiego nigdy jeszcze w swoim życiu nie spotkaÅ‚. W tej chwili w cudowny sposób ochÅ‚onÄ…Å‚ z żaru swych namiÄ™tnoÅ›ci i odtÄ…d już czÅ‚oÂwiek ten, który przedtem byÅ‚ Å›wiecki i nieskromny, staÅ‚ siÄ™ stateczny i czyÂsty. Jakąż niebiaÅ„skÄ… czystoÅ›ciÄ… bÅ‚yszczeć musiaÅ‚o ciaÅ‚o tego, którego sam zapach w cudowny sposób zmyÅ‚ wszelki brud z myÅ›li owego czÅ‚owieka!
Pewien kapÅ‚an widziaÅ‚ raz Å›w. Dominika i braci, którzy z wielkim zaÂpaÅ‚em nauczali lud. PragnÄ…Å‚ tedy przyÅ‚Ä…czyć siÄ™ do nich, lecz nie miaÅ‚ ksiÄ™gi Nowego Testamentu, która mu byÅ‚a do nauczania potrzebna. ZaÂledwie to pomyÅ›laÅ‚, gdy zjawiÅ‚ siÄ™ jakiÅ› mÅ‚odzieniec, który miaÅ‚ schowany pod pÅ‚aszczem Nowy Testament i chciaÅ‚ go sprzedać. KapÅ‚an z wielkÄ… radoÅ›ciÄ… kupiÅ‚ go, ale ciÄ…gle jeszcze miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci. OdmówiÅ‚ tedy moÂdlitwÄ™ do Boga, uczyniÅ‚ na książce znak krzyża i otworzyÅ‚ jÄ… [18]. Oczy jego padÅ‚y na rozdziaÅ‚, który najpierw mu siÄ™ ukazaÅ‚: byÅ‚y to sÅ‚owa z DzieÂjów Apostolskich, powiedziane do Piotra: WstaÅ„ i idź z nimi, a nie wÄ…tp, ponieważ ja ich posÅ‚aÅ‚em [19]. Wtedy kapÅ‚an podniósÅ‚ siÄ™ i poszedÅ‚ za kaznodziejami.
W Tuluzie byÅ‚ pewien sÅ‚awny z mÄ…droÅ›ci nauczyciel teologii. Pewnego ranka w dniu, gdy obmyÅ›laÅ‚ swoje wykÅ‚ady, zmożony snem skÅ‚oniÅ‚ na chwilÄ™ gÅ‚owÄ™ na katedrÄ™. WydaÅ‚o mu siÄ™ wtedy, że widzi 7 gwiazd przed sobÄ…. Gdy zaÅ› dziwiÅ‚ siÄ™ niezmiernie temu widokowi, nagle gwiazdy tak wzrosÅ‚y i tak bardzo zajaÅ›niaÅ‚y Å›wiatÅ‚em, że oÅ›wietliÅ‚y caÅ‚y Å›wiat. Zbudziwszy siÄ™ ze snu dziwiÅ‚ siÄ™ bardzo temu widzeniu, nie wiedzÄ…c, co ono ma oznaczać. Gdy jednak udaÅ‚ siÄ™ do szkoÅ‚y i rozpoczÄ…Å‚ wykÅ‚ad, przyszedÅ‚ do niego Å›w. Dominik i szeÅ›ciu braci w takich samych habitach. Podeszli oni do niego pokornie i przedstawili mu swojÄ… proÅ›bÄ™: pragnÄ™li mianowicie uczÄ™szÂczać na jego wykÅ‚ady. PrzypomniaÅ‚ sobie wtedy ów nauczyciel swoje wiÂdzenie i już nie wÄ…tpiÅ‚, że siedem gwiazd, które widziaÅ‚, oznaczaÅ‚o tych siedmiu zakonników.
Gdy mąż Boży Dominik przebywaÅ‚ w Rzymie, zdarzyÅ‚o siÄ™, że przybyÅ‚ tam również mistrz Reginald, dziekan od Å›w. Ammiana w Orleanie, który poprzednio przez 5 lat uczyÅ‚ w Paryżu prawa kanonicznego. MiaÅ‚ on nastÄ™pnie pÅ‚ynąć do Ziemi ÅšwiÄ™tej wraz z biskupem Orleanu. Od dawna jednak miaÅ‚ zamiar pozostawić wszystko i oddać siÄ™ pracy kaznodziejskiej, nie wiedziaÅ‚ tylko jeszcze, w jaki sposób mógÅ‚by tego dokonać. Od pewnego kardynaÅ‚a, któremu wyjawiÅ‚ swoje postanowienie, dowiedziaÅ‚ siÄ™ on o zaÅ‚ożeniu Zakonu Kaznodziejskiego. ZaprosiÅ‚ tedy do siebie Å›w. DomiÂnika i oznajmiÅ‚ mu swój zamiar. Gdy zaÅ› zamyÅ›laÅ‚ już bezzwÅ‚ocznie wstÄ…Âpić do jego zakonu, zachorowaÅ‚ nagle na ciężkÄ… gorÄ…czkÄ™ i już niemal zwÄ…tpiono o uratowaniu jego życia. Åšw. Dominik tymczasem modliÅ‚ siÄ™ gorliwie do NajÅ›wiÄ™tszej Maryi Panny, której jako specjalnej opiekunce powierzaÅ‚ każdÄ… troskÄ™ o swój zakon, i bÅ‚agaÅ‚ JÄ…, aby przynajmniej na krótÂki czas raczyÅ‚a jeszcze zachować dla niego owego męża. I oto Reginaldowi, który czuwaÅ‚ w oczekiwaniu Å›mierci, ukazaÅ‚a siÄ™ na jawie Królowa miÅ‚oÂsierdzia. PrzyszÅ‚a do niego w towarzystwie dwóch piÄ™knych dziewic i spoÂglÄ…dajÄ…c na niego Å‚askawie rzekÅ‚a: ProÅ› mnie, o co chcesz, a dam tobie. Gdy zaÅ› Reginald zastanawiaÅ‚ siÄ™, o co ma prosić, jedna z owych dziewczÄ…t poddaÅ‚a mu myÅ›l, aby o nic nie prosiÅ‚, ale oddaÅ‚ siÄ™ caÅ‚y Królowej miÅ‚oÂsierdzia. Tak wiÄ™c uczyniÅ‚, a wtedy Matka Boża wyciÄ…gnęła swÄ… Å›wiÄ™tÄ… dÅ‚oÅ„ i namaÅ›ciÅ‚a jego uszy, nos, rÄ™ce i nogi zbawiennym olejkiem, który przyniosÅ‚a ze sobÄ…. Przy każdym zaÅ› namaszczeniu wypowiadaÅ‚a specjalne sÅ‚owa. I tak dotykajÄ…c jego bioder rzekÅ‚a: Niech biodra twoje zwiÄ…zane bÄ™dÄ… przepaskÄ… czystoÅ›ci. Przy stopach powiedziaÅ‚a: Namaszczam twoje stopy na przygotowanie ich do Ewangelii pokoju [20]. Potem zaÅ› dodaÅ‚a: Trzeciego dnia przyÅ›lÄ™ ci dzbanuszek, którego zawartość przywróci ci zdrowie. PokazujÄ…c mu zaÅ› habit zakonny rzekÅ‚a: Oto jest habit twojego zakonu!
Podobne widzenie miał św. Dominik podczas modlitwy. Gdy zaś następnego dnia rano przyszedł do Reginalda, znalazł go już zdrowszego. Usłyszał wtedy od niego dokładne opowiadanie o widzeniu, jak również dowiedział się o habicie, który Najświętsza Maryja Panna mu pokazała.
Dotychczas bowiem bracia nosili strój kanoników [21]. W trzy dni późÂniej Matka Boża przybyÅ‚a ponownie i namaÅ›ciÅ‚a ciaÅ‚o Reginalda tak, iż nie tylko puÅ›ciÅ‚a go gorÄ…czka, ale też wygasÅ‚ w nim wszelki żar pożądliÂwoÅ›ci. Od tego czasu, jak sam później wyznaÅ‚, nigdy już nie nawiedziÅ‚a go dawna żądza. To powtórne widzenie ujrzaÅ‚ także w obecnoÅ›ci Å›w. DoÂminika na wÅ‚asne oczy pewien mnich z zakonu szpitalników i niezmiernie siÄ™ zdumiewaÅ‚. Po jego Å›mierci [22] zaÅ› Å›w. Dominik opowiedziaÅ‚ wielu braciom o owym cudownym widzeniu. Reginald zostaÅ‚ potem wysÅ‚any do Bolonii i tam z wielkÄ… gorliwoÅ›ciÄ… oddawaÅ‚ siÄ™ kaznodziejstwu, tak że liczba braci powiÄ™kszyÅ‚a siÄ™. NastÄ™pnie posÅ‚ano go do Paryża, ale tam po kilku dniach zasnÄ…Å‚ w Panu.
Pewien mÅ‚odzieniec, bratanek kardynaÅ‚a z Fossa Nuova, Stefana, skaÂczÄ…c na koniu przez rów spadÅ‚ i zabiÅ‚ siÄ™. Gdy przyniesiono go do Å›w. DoÂminika, ten modlitwÄ… swojÄ… przywróciÅ‚ go do życia [23].
W krypcie pod koÅ›cioÅ‚em Åšw. Sykstusa, architekta, wynajÄ™tego przez braci, mur nadwerężony przywaliÅ‚ i zabiÅ‚ ciężarem spadajÄ…cych kamieni. Mąż Boży Dominik kazaÅ‚ jednak wynieść ciaÅ‚o z podziemi i modlitwÄ… swojÄ… przywróciÅ‚ zmarÅ‚emu życie i zdrowie. W tym samym koÅ›ciele w RzyÂmie zgromadziÅ‚o siÄ™ raz okoÅ‚o 40 braci, a mieli bardzo maÅ‚o chleba. Åšw. Dominik poleciÅ‚ tedy tÄ™ odrobinÄ™ chleba, którÄ… mieli, podzielić i przynieść na stół. Gdy zaÅ› każdy z radoÅ›ciÄ… Å‚amaÅ‚ kÄ™s chleba, oto nagle weszli do refektarza dwaj mÅ‚odzieÅ„cy, caÅ‚kiem podobni do siebie z postawy i ubioÂru. NieÅ›li oni w poÅ‚ach pÅ‚aszczy peÅ‚no chleba. MilczÄ…c zÅ‚ożyli ten chleb na pierwszym miejscu stoÅ‚u, przed mężem Bożym Dominikiem, i odeÂszli tak szybko, że nikt nie wiedziaÅ‚, skÄ…d przyszli, ani dokÄ…d odeszli. Wtedy Å›w. Dominik skinÄ…Å‚ rÄ™kÄ… wokoÅ‚o do braci i rzekÅ‚: Teraz jedzcie, bracia moi.
Gdy pewnego razu Å›w. Dominik byÅ‚ w podróży, poczÄ…Å‚ padać gwaÅ‚Âtowny deszcz. NakreÅ›liÅ‚ on wówczas znak krzyża i odpÄ™dziÅ‚ ulewÄ™ od sieÂbie i swego towarzysza. Krzyż okryÅ‚ ich jakby namiotem, gdyż chociaż caÅ‚a ziemia nasiÄ…kÅ‚a wilgociÄ… od gÄ™stego deszczu, to ani jedna kropla nie spadÅ‚a w promieniu trzech Å‚okci od nich [24].
Pewnego razu Å›w. Dominik przeprawiaÅ‚ siÄ™ Å‚odziÄ… przez jakÄ…Å› rzekÄ™ w okolicach Tuluzy. Przewoźnik zażądaÅ‚ od niego denara zapÅ‚aty za przeprawÄ™, lecz mąż Boży obiecaÅ‚ mu królestwo niebieskie za oddanÄ… przyÂsÅ‚ugÄ™ i dodaÅ‚, że on sam jako uczeÅ„ Chrystusa nie posiada zÅ‚ota ani pieÂniÄ™dzy. Przewoźnik wtedy chwyciÅ‚ jego pÅ‚aszcz i ciÄ…gnÄ…c go przemocÄ… woÅ‚aÅ‚: Musisz mi dać denara albo twój pÅ‚aszcz! Wówczas mąż Boży wzniósÅ‚ oczy do nieba i przez krótkÄ… chwilÄ™ modliÅ‚ siÄ™, a gdy zaraz potem spojrzaÅ‚ na ziemiÄ™, ujrzaÅ‚ leżącego denara. Bez wÄ…tpienia byÅ‚a w tym moc
Boża. Rzekł tedy: Oto masz tu, bracie, weź to, czego żądałeś, a mnie pozwól odejść w pokoju.
ZdarzyÅ‚o siÄ™ kiedyÅ›, że Å›w. Dominik odbywaÅ‚ drogÄ™ w towarzystwie pewnego zakonnika, którego Å›wiÄ™tość dobrze mu byÅ‚a znana, ale mowa i jÄ™zyk byÅ‚y obce. SmuciÅ‚ siÄ™ tedy bardzo, że nie może korzystać z rozmowy z nim o rzeczach Bożych. Wreszcie uprosiÅ‚ Pana, że każdy z nich mówiÅ‚ jÄ™zykiem drugiego i tak porozumiewali siÄ™ przez trzy dni, w czasie któÂrych podróżowali razem.
Pewnego razu przyprowadzono do Å›w. Dominika czÅ‚owieka opÄ™taÂnego przez wielu diabłów. Dominik wtedy wziÄ…Å‚ stuÅ‚Ä™ i najpierw zaÅ‚ożyÅ‚ jÄ… sobie na szyjÄ™, a nastÄ™pnie zawiÄ…zaÅ‚ jÄ… na szyi opÄ™tanego i rozkazaÅ‚ diaÂbÅ‚om, aby już nie drÄ™czyÅ‚y tego czÅ‚owieka. Natychmiast diabÅ‚y poczęły miotać siÄ™ w ciele opÄ™tanego i krzyczeć: Pozwól nam wyjść, dlaczego zmuÂszasz nas, abyÅ›my tutaj cierpieli? On zaÅ› odrzekÅ‚: Nie puszczÄ™ was, dopóki mi nie pokażecie takich, którzy za was porÄ™czÄ…, iż nigdy już nie wrócicie tutaj. Jakich rÄ™czycieli możemy ci dać? - zapytaÅ‚y diabÅ‚y. Dominik zaÅ› odparÅ‚: Niech porÄ™czÄ… za was Å›wiÄ™ci mÄ™czennicy, których koÅ›ci spoczyÂwajÄ… w tym koÅ›ciele. To niemożliwe - powiedziaÅ‚y diabÅ‚y - nie zasÅ‚użyÂliÅ›my na to. A jednak - rzekÅ‚ Å›w. Dominik - musicie to uczynić, w przeÂciwnym razie bowiem nigdy nie uwolniÄ™ was od cierpieÅ„, które tu znosiÂcie. DiabÅ‚y tedy obiecaÅ‚y, że postarajÄ… siÄ™, a po chwili powiedziaÅ‚y: Oto uzyskaliÅ›my, chociaż niezasÅ‚użenie, to, że Å›wiÄ™ci mÄ™czennicy rÄ™czÄ… za nas. Na pytanie zaÅ› Dominika, jaki znak mogÄ… okazać na to, iż mówiÄ… prawdÄ™, odpowiedziaÅ‚y: Idźcie do puszki, w której zÅ‚ożone sÄ… relikwie mÄ™czenników, a znajdziecie jÄ… odwróconÄ…. Poszukano tedy owej puszki i znalezioÂno jÄ… istotnie odwróconÄ… tak, jak to diabÅ‚y oÅ›wiadczyÅ‚y.
Jednego razu, gdy św. Dominik nauczał, jakieś niewiasty, wprowadzone w błąd przez heretyków, rzuciły się do jego stóp i powiedziały: Sługo Boży, pomóż nam! Jeżeli prawdą jest to, co dzisiaj w swej nauce mówiłeś, to widocznie zły duch oślepił nasze umysły. Dominik zaś powiedział im: Bądźcie wytrwałe i poczekajcie trochę, a zobaczycie, jakiemu to panu służyłyście dotychczas. Natychmiast spomiędzy nich wyskoczył straszliwy kocur [25], który wielkością dorównywał dużemu psu, miał olbrzymie, płonące oczy, a język długi, szeroki i krwawy zwisał mu aż do pępka. Ogon jego obcięty i zadarty do góry ukazywał, skoro się obrócił, szpetotę jego tylnej części ciała, przy czym wydobywał się z niej smród nie do zniesienia. Przez jakiś czas kocur kręcił się obok owych niewiast, aż wreszcie wdrapał się po linie na dzwonnicę i znikł, zostawiając po sobie obrzydliwe ślady. Niewiasty zaś gorąco podziękowały Bogu i nawróciły się na wiarę katolicką.
W ksiÄ™stwie Tuluzy dowiódÅ‚ Å›w. Dominik pewnym ludziom bÅ‚Ä™dów heretyckich, a oni na skutek tego skazani zostali na Å›mierć przez spalenie. Ujrzawszy zaÅ› miÄ™dzy nimi jednego, który miaÅ‚ na imiÄ™ Rajmund, DoÂminik rzekÅ‚ do pachoÅ‚ków: Tego oszczÄ™dźcie, aby przypadkiem nie zoÂstaÅ‚ spalony razem z innymi. Po czym zwracajÄ…c siÄ™ do niego rzekÅ‚ Å‚aÂgodnie: Wiem, mój synu, wiem, że bÄ™dziesz jeszcze dobrym i Å›wiÄ™tym czÅ‚owiekiem, choć może późno to siÄ™ stanie. CzÅ‚owiek ten zostaÅ‚ uwolnioÂny i jeszcze przez 20 lat trwaÅ‚ w bÅ‚Ä™dach herezji. Na koniec jednak nawróÂciÅ‚ siÄ™ i wstÄ…piÅ‚ do Zakonu Kaznodziejskiego, gdzie prowadziÅ‚ życie chwaÂlebne i szczęśliwie go dokonaÅ‚.
Pewnego razu Å›w. Dominik byÅ‚ wraz z towarzyszÄ…cymi mu braćmi w Hiszpanii. Tam w widzeniu ukazaÅ‚ mu siÄ™ jakiÅ› ogromny smok, który otwieraÅ‚ paszczÄ™ i usiÅ‚owaÅ‚ poÅ‚knąć owych braci, którzy byli z DominiÂkiem. Mąż Boży zrozumiaÅ‚ znaczenie tego widzenia i nawoÅ‚ywaÅ‚ braci, aby dzielnie opierali siÄ™ pokusom. Wkrótce potem jednak opuÅ›cili go wszyÂscy z wyjÄ…tkiem brata Adama i dwóch braci konwersów. Gdy zaÅ› Å›w. DoÂminik jednego z nich zapytaÅ‚, czy nie chce podobnie jak inni odejść, ten odpowiedziaÅ‚: Nie mam zamiaru, ojcze, opuÅ›cić gÅ‚owy i pójść za nogami. Åšw. Dominik nie ustawaÅ‚ jednak w modlitwach i w niedÅ‚ugim czasie sprawiÅ‚ nimi to, iż prawie wszyscy owi bracia nawrócili siÄ™.
Gdy Å›w. Dominik byÅ‚ wraz z braćmi w Rzymie w koÅ›ciele Åšw. SykstuÂsa, niespodziewanie napeÅ‚niÅ‚ go Duch ÅšwiÄ™ty. ZwoÅ‚aÅ‚ tedy wszystkich braci na kapituÅ‚Ä™ i oznajmiÅ‚ im, że wkrótce czterech z nich umrze: dwaj Å›mierciÄ… cielesnÄ…, a dwaj inni duchowÄ…. I rzeczywiÅ›cie niedÅ‚ugo potem dwóch braci odeszÅ‚o do Pana, dwaj inni zaÅ› wystÄ…pili z zakonu.
Gdy Å›w. Dominik przebywaÅ‚ w Bolonii, wykÅ‚adaÅ‚ tam mistrz Konrad, Niemiec. Bracia pragnÄ™li gorÄ…co, aby wstÄ…piÅ‚ do ich zakonu. ZdarzyÅ‚o siÄ™ zaÅ›, że w wigiliÄ™ WniebowziÄ™cia NajÅ›wiÄ™tszej Maryi Panny Å›w. Dominik rozmawiaÅ‚ z przeorem cystersów z klasztoru Casa Maria. Podczas tej rozmowy Dominik powiedziaÅ‚ do niego ze szczególnym zaufaniem: Wyznam ci, ojcze przeorze, coÅ›, czego nigdy jeszcze nikomu nie powiedziaÅ‚em i ty też nikomu tego nie powtarzaj, dopóki ja żyć bÄ™dÄ™. Otóż nigdy jeszcze w tym życiu nie zdarzyÅ‚o mi siÄ™, abym prosiÅ‚ Boga o coÅ› i aby nie speÅ‚niÅ‚o siÄ™ to wedÅ‚ug mego życzenia. Gdy zaÅ› przeor powiedziaÅ‚, że może on przypadkiem umrzeć wczeÅ›niej niż Å›w. Dominik, mąż Boży natchniony duchem proroczym przepowiedziaÅ‚ mu, że żyć bÄ™dzie dÅ‚ugo jeszcze po jego Å›mierci. I tak siÄ™ rzeczywiÅ›cie staÅ‚o. W dalszym ciÄ…gu rozmowy przeor powiedziaÅ‚: ProÅ› wiÄ™c Boga, ojcze, aby sprowadziÅ‚ do twego zakonu owego mistrza Konrada, którego wstÄ…pienia tak bardzo pragnÄ… bracia. Dominik zaÅ› odrzekÅ‚: Trudnej rzeczy zażądaÅ‚eÅ›, dobry bracie. Skoro jednak skoÅ„czyÂÅ‚a siÄ™ kompleta i bracia udali siÄ™ na spoczynek, Å›w. Dominik pozostaÅ‚ w koÂ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Tematy
- Strona pocz±tkowa
- Święci Piotr i Paweł, prezentacje, WSZYSTKIE PREZENTACJE, OAZA, Prezentacje cd, Prezentacje, Prezentacje na OND III st. 2008, Dokumenty tekstowe, sw pawel
- Åšw. Faustyna Kowalska - Dzienniczek Duchowy (Dzienniczek siostry Faustyny), Religijne mp3 mht
- św Franciszek, Zadania - Podstawówka, zadania z religii
- Św. tomasz, PEDAGOGIKA, Rok I, Hostoria myśli pedagogicznej i historia wychowania (egzamin, notaktki, kolokwia)
- Św. Tomasz z Akwinu - Summa Theologiae - Traktat o Bogu - Kwestie 1-5, Filozofia, teksty różne
- św. Urszula Ledóchowska - U stóp krzyża - Rozważania drogi krzyżowej, WIELKI POST
- Św. Józef. Potężny patron w sprawach najtrudniejszych. Modlitewnik z różańcem, Powieści i opowiadania(1)
- św. Franciszek - nie jestem godzien, DUCHOWE WZMOCNIENIE, Różne Różniste, groch z kapustą
- św. Ludwik Maria Grignion de Montfort - List do przyjaciół Krzyża, Duchowość
- św. Teresa od Dzieciątka Jezus Dzieje duszy, historia chrzescijanstwa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- mandragora32.opx.pl