[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NR ID : b00004Tytu� : W zwi�zku z zagadnieniem narodowo�ci, czyli o autonomizacjiAutor : Wlodzimierz Iljicz LeninJa, zdaje si�, mocno zawini�em wobec robotnik�w Rosji, �e nieingerowa�em do�� energicznie i do�� ostro w s�awetn� spraw� autonomizacji,oficjalnie zwan�, zdaje si�, spraw� Zwi�zku Socjalistycznych RepublikRadzieckich.W lecie, gdy wy�oni�o si� to zagadnienie, by�em chory, a nast�pniejesieni� zbytnio wierzy�em w swe wyzdrowienie oraz w to, ze na plenumpa�dziernikowym i grudniowym b�d� mia� mo�liwo�� ingerowania w tej sprawie.Jednak�e ani na plenum pa�dziernikowym (po�wi�conym temu zagadnieniu), anina plenum grudniowym nie mog�em by� obecny i w ten spos�b kwestia ta prawieca�kowicie mnie omin�a.Zdo�a�em zaledwie porozmawia� z tow. Dzier�y�skim, kt�ry wr�ci�z Kaukazu i opowiedzia� mi, jak to zagadnienie przedstawia si� w Gruzji.Zdo�a�em tak�e zamieni� par� s��w z tow. Zinowjewem i wyrazi� mu swe obawyco do tej kwestii. To, co us�ysza�em od tow. Dzier�y�skiego, kt�ry sta� naczele komisji wys�anej przez Komitet Centralny w celu "zbadania" incydentugruzi�skiego, mog�o we mnie wzbudzi� tylko najgorsze obawy. Je�li dosz�o dotego, �e Ord�onikidze m�g� si� zap�dzi� a� do u�ycia przemocy fizycznej,o czym zakomunikowa� mi tow. Dzier�y�ski, to mo�na sobie wyobrazi�, w jakiebagno stoczyli�my si�. Najwidoczniej ca�y ten pomys� "autonomizacji" by�z gruntu nies�uszny i niewczesny.Twierdz�, �e potrzebna by�a unifikacja aparatu. Sk�d p�yn�y tezapewnienia? Czy aby nie od tego samego aparatu rosyjskiego, kt�ry jak toju� zaznaczy�em w jednym z poprzednich odcink�w mego pami�tnika,przej�li�my od caratu i tylko leciutko pomazali�my radzieckim krzy�mem?Nie ulega w�tpliwo�ci, �e trzeba by�o poczeka� z t� spraw� do czasu, a�mogliby�my powiedzie�, �e r�czymy za ten aparat jak za sw�j w�asny.A obecnie powinni�my uczciwie przyzna� co� wr�cz przeciwnego, �e swoimnazywany aparat w gruncie rzeczy ca�kowicie jest nam jeszcze obcy i stanowimieszanin� bur�uazyjno-carsk�, z kt�r� upora� si� w ci�gu pi�ciu lat bezpomocy innych kraj�w i w warunkach, gdy przewa�a�y "zaj�cia" wojenne orazwalka z g�odem, nie mieli�my �adnej mo�liwo�ci.W takich warunkach jest rzecz� zupe�nie naturaln�, �e punkto "wolno�ci wyst�pienia ze zwi�zku", kt�rym my si� usprawiedliwiamy, oka�esi� �wistkiem papieru niezdolnym do obrony obcoplemie�c�w Rosji przednajazdem owego rdzennego Rosjanina, Wielkorusa-szowinisty, w istocie rzeczy�ajdaka i gwa�ciciela, jakim jest typowy biurokrata rosyjski. Nie ulegaw�tpliwo�ci, �e znikomy odsetek robotnik�w radzieckich i przepojonychduchem radzieckim b�dzie ton�� w tym morzu szowinistycznego wielkoruskiegodra�stwa jak mucha w mleku.W obronie tego posuni�cia m�wi si�, �e wyodr�bnione zosta�y komisariatyludowe, kt�rych dzia�alno�� wi��e si� bezpo�rednio z narodow� psychik�,narodowa o�wiat�. Ale tutaj nasuwa si� pytanie: czy mo�liwe jest ca�kowitewyodr�bnienie tych komisariat�w ludowych, oraz drugie pytanie: czyzatroszczyli�my si� nale�ycie o �rodki skutecznej obrony obcoplemie�c�wprzed rdzennie rosyjskim dzier�ymord�? Przypuszczam, �e takich �rodk�w niepodj�li�my, chocia� mogli�my i powinni�my byli je podj��.Uwa�am, �e fataln� rol� odegra�y tutaj po�piech i administratorskiezap�dy Stalina, a tak�e jego zacietrzewienie wobec s�awetnego"socjalnacjonalizmu". W og�le zacietrzewienie w polityce odgrywa zazwyczajjak najgorsz� rol�.Obawiam si� tak�e, �e tow. Dzier�y�ski, kt�ry wyje�d�a� na Kaukaz, abyzbada� spraw� "zbrodni" owych "socjalnacjona��w", wyr�ni� si� tutaj tak�eswym rdzennie rosyjskim nastawieniem (wiadomo, �e zrusyfikowaniobcoplemie�cy zawsze wpadaj� w przesad�, gdy chodzi o rdzennie rosyjskienastawienie) i �e bezstronno�� ca�ej jego komisji dostateczniecharakteryzuj� "r�koczyny" Ord�onikidzego. S�dz�, �e �adna prowokacja,a nawet �adna obelga nie mog� usprawiedliwi� tych rosyjskich r�koczyn�w i �ena tow. Dzier�y�skim ci��y niezmazana wina za to, �e zlekcewa�y� ower�koczyny.Dla wszystkich innych obywateli na Kaukazie Ord�onikidze by� w�adz�.Ord�onikidze nie mia� prawa pozwoli� sobie na tak� porywczo��, na kt�r� oni Dzier�y�ski si� powo�ywali. Przeciwnie, Ord�onikidze obowi�zany by�panowa� nad sob� w takim stopniu, w jakim nie jest obowi�zany �aden zwyk�yobywatel, a tym bardziej oskar�ony o przest�pstwo "polityczne". A przecie�socjalnacjona�owie to byli w gruncie rzeczy obywatele oskar�enio przest�pstwo polityczne i wszystkie okoliczno�ci tego oskar�enia tylkotak w�a�nie mog�y je kwalifikowa�.Tutaj stajemy ju� wobec donios�ego, zasadniczego pytania: jak nale�ypojmowa� internacjonalizm? S�dz�, �e towarzysze nasi nie zg��bili tegozagadnienia dostatecznie.Pisa�em ju� w swoich pracach po�wi�conych kwestii narodowej, �e nic niejest warte abstrakcyjne ujmowanie zagadnienia nacjonalizmu w og�le. Nale�yodr�nia� nacjonalizm narodu uciskaj�cego od nacjonalizmu naroduuciskanego, nacjonalizm narodu wielkiego od nacjonalizmu narodu ma�ego.W stosunku do tego drugiego nacjonalizmu my, nacjona�owie wielkiegonarodu, okazujemy si� prawie zawsze w praktyce historycznej winniniezliczonych gwa�t�w, a nawet wi�cej - sami nie dostrzegamy, �e pope�niamyniezliczone akty przemocy lub zniewagi. Wystarczy tylko, gdy powo�am si� naswe w�asne wspomnienia nadwo��a�skie, na to, jak u nas pogardliwie traktuj�obcoplemie�c�w, jak o Polaku nie powiedz� inaczej ni� "Polaczyszko", jakTatara zw� zawsze zjadliwie "Knia�", Ukrai�ca - "Chocho�", Gruzina i innychobcoplemie�c�w kaukaskich - "kapkaskij czelowiek".Dlatego te� internacjonalizm narodu uciskaj�cego, czyli tak zwanego"wielkiego" (cho� jest on wielki tylko sw� przemoc�, wielki tylko jakowielki dzier�ymorda), powinien polega� nie tylko na przestrzeganiuformalnej r�wno�ci narod�w, lecz i takiej nier�wno�ci, kt�rarekompensowa�aby ze strony narodu uciskaj�cego, narodu wielkiego, t�nier�wno��, jaka faktycznie kszta�tuje si� w �yciu. Kto tego niezrozumia�, ten nie zrozumia�, co to jest prawdziwie proletariacki stosunekdo kwestii narodowej, ten w gruncie rzeczy trwa nadal na pozycjachdrobnomieszcza�skich i dlatego nie mo�e nie stacza� si� ustawicznie napozycje bur�uazyjne.Co jest wa�ne dla proletariusza? Dla proletariusza jest rzecz� nietylko wa�n�, lecz r�wnie� �ywotnie konieczn� zapewnienie sobie ze stronyobcoplemie�c�w maksimum zaufania w proletariackiej walce klasowej. Co jestdo tego potrzebne? Potrzebna jest do tego nie tylko r�wno�� formalna.Potrzebne jest w tym celu wyr�wnanie w ten czy inny spos�b - post�powaniemwobec obcoplemie�c�w lub ust�pstwami na ich rzecz - rachunku krzywd, kt�rew toku dziej�w wyrz�dzi� obcoplemie�com rz�d narodu "wielkomocarstwowego"i kt�re zrodzi�y ow� nieufno�� i podejrzliwo��.S�dz�, �e bolszewikom-komunistom t�umaczy� tego dalej i szczeg�owonie ma potrzeby. S�dz� te�, �e w danym wypadku, gdy chodzi o nar�dgruzi�ski, mamy typowy przyk�ad, kiedy prawdziwie proletariacki stosunekdo sprawy wymaga od nas szczeg�lnej ostro�no�ci, wyrozumia�o�cii ust�pliwo�ci. Gruzin, kt�ry z lekcewa�eniem traktuje t� stron� sprawy,lekkomy�lnie szermuje oskar�eniami o "socjalnacjonalizm" (podczas gdy samjest nie tylko prawdziwym i autentycznym "socjalnacjona�em", lecz r�wnie�brutalnym wielkoruskim dzier�ymord�) - taki Gruzin narusza w istocie rzeczyinteresy proletariackiej solidarno�ci klasowej, gdy� nic tak nie hamujerozwoju i nie podwa�a proletariackiej solidarno�ci klasowej, jakniesprawiedliwo�� narodowa. "Skrzywdzeni" nacjona�owie na nic nie s� takczuli, jak na poczucie r�wno�ci i na pogwa�cenie tej r�wno�ci, je�li to si�nawet dzieje na skutek niedbalstwa czy nawet w formie �artu, przez w�asnychtowarzyszy-proletariuszy. Oto dlaczego w danym wypadku lepiej przesoli� narzecz ust�pliwo�ci i �agodno�ci wobec mniejszo�ci narodowych, ni� nie dosoli�.Oto dlaczego podstawowy interes solidarno�ci proletariackiej, a wi�c r�wnie�proletariackiej walki klasowej, wymaga aby�my nigdy nie traktowali kwestiinarodowej w spos�b formalny, lecz zawsze uwzgl�dniali nieuchronnieistniej�c� r�nic� proletariusza narodu uciskanego (czy te� ma�ego)w stosunku do proletariusza narodu uciskaj�cego (czy te� wielkiego).Jakie �rodki praktyczne nale�y zastosowa� w sytuacji, kt�ra si�wytworzy�a?Po pierwsze, nale�y utrzyma� i umocni� zwi�zek republiksocjalistycznych; co do tego nie mo�e by� w�tpliwo�ci. Jest to potrzebnenam tak, jak potrzebne jest komunistycznemu proletariatowi ca�ego �wiata dowalki z mi�dzynarodow� bur�uazj� i do obrony przed jej knowaniami.Po drugie, trzeba utrzyma� zwi�zek republik socjalistycznych, je�lichodzi o aparat dyplomatyczny. Przy sposobno�ci nale�y zaznaczy�, �e aparatten jest czym� wyj�tkowym w sk�adzie naszego aparatu pa�stwowego. Niedopuszczali�my do niego ani jednego cho� troch� wp�ywowego cz�owieka zestarego aparatu carskiego. Tu ca�y aparat, we wszystkich cho� troch�decyduj�cych ogniwach, utworzony zosta� z komunist�w. Dlatego te� aparatten wywalczy� ju� sobie (mo�na to �mia�o powiedzie�) miano wypr�bowanegoaparatu komunistycznego, oczyszczonego w bez por�wnania wi�kszym stopniu zestarego, carskiego, bur�uazyjnego i drobnobur�uazyjnego personelu ni� ten,kt�rym musimy si� zadowala� w innych komisariatach ludowych.Po trzecie, trzeba przyk�adnie ukara� tow. Ord�onikidzego (m�wi� toz tym wi�kszym ubolewaniem, �e sam nale�� do grona jego przyjaci�,pracowa�em z nim za granic�, na emigracji), a tak�e zbada� dodatkowo lub nanowo wszystkie materia�y komisji Dzier�y�skiego w celu skorygowania tejogromnej masy uchybie� i stronniczych s�d�w, kt�re s� niew�tpliwie w nichzawarte. Polityczn� odpowiedzialno�ci� za ca�� t� zaistewielkorusko-nacjonalistyczn� kampani� nale�y obarczy� oczywi�cie S...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Strona pocz±tkowa
- ŁYSIAK WALDEMAR - ŁYSIAK FICTION, E-books, Łysiak Waldemar
- ŁYSIAK WALDEMAR - SZACHISTA, E-books, Łysiak Waldemar
- Ślużyński M. - Reklamacje-felietony o reklamie [FRAGMENT], books FRAGMENTY
- !George Orwell - Folwark zwierzęcy, E-books, George Orwell
- [Short Stories] - [Insider] - Hero of Cartao 3 - Hero's End (Timothy Zahn)(1), Star Wars - Books And Short Stories
- (Midnight Matings 12) - Stormy Glenn - White Paws and a Dream, 03 Single white vampire, Stormy Glenn Books MM
- ŁYSIAK WALDEMAR - FRANK LLOYD WRIGHT, E-books, Łysiak Waldemar
- !Alistair Maclean - Przełęcz Złamanego Serca, E-books, Alistair MacLean
- Świadectwa dla zboru tom 4 Ellen White, E-Books, Ellen G. White
- (12)Nienacki Zbigniew-Pan Samochodzik i Winnetou, Pan samochodzik (różni autorzy)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- darkenrahl.keep.pl