[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Graham Masterton
Ciemnia
(Rook VI Darkroom)
Przełożył Piotr Roman
WEST GROVE COMMUNITY COLLEGE
II KLASA SPECJALNA
Jim Rook Angielski i nauczanie specjalne
Vanilla King
Freddy Price
Sue-Marie Cassidy
Edward Truscott
Ruby Montes
George Grave
Pinky Perdido
Randy Bullock
Sonny Powell
Brenda Malone
wolna ławka
Dehlah Bergenstein
Roosevelt Jones
David Robinson
Sally Broxman
Philip Genio
Rozdział 1
Tak się śmiali, że Bobby omal nie spadł z drewnianych schodków prowadzących na taras plażowego domku i dwa razy upuścił klucz do drzwi salonu. Byli podnieceni, ale także zdenerwowani, a Bobby czuł upajające działanie czterech pina colada i dwóch piw oraz długiego, głębokiego macha z jointa, którego dał mu Freddy Price: „Abyś był nie do pokonania, stary”.
W końcu Bobby’emu udało się otworzyć drzwi. Wieczorny wiatr wyciągnął firankę na zewnątrz, ażurowa tkanina wydęła się i owinęła ich jak całun. Bobby objął dłońmi twarz Sary i pocałował dziewczynę; kiedy całował ją ponownie, znowu o mało nie stracił równowagi.
– Wiesz co, Saro Miller? Jesteś... księżniczką. Księżniczką w różu. I czerwieni! Z żółtymi plamkami...
– Ty też nie jesteś najgorszy, Bobby Tubbsie. Pocałowała go żartobliwie w czubek nosa, potem w brwi i na koniec w usta. Owinięci „całunem” z firanki, obejmowali się mocno i patrzyli na siebie szeroko otwartymi oczami, jakby chcieli sprawdzić, które z nich pierwsze się roześmieje. Sto metrów od domku, w szarpanym bryzą mroku, fale oceanu z chlupotem uderzały o pirs tak mocno, że zacumowane tam jachty i łodzie waliły o siebie burtami, wydając głuche dźwięki, przypominające stukot zderzających się trumien.
– Niesamowite... – mruknął Bobby.
– Co jest niesamowite?
– Los. To, co człowieka spotyka. Tego dnia, kiedy po raz pierwszy wparowałaś do klasy w obcisłym białym T-shircie i dżinsowej mini, pomyślałem sobie: „Ale laska!”.
– Naprawdę tak pomyślałeś?
– Dokładnie tak. Nigdy bym jednak nie uwierzył, nawet za milion lat, że...
Sara uśmiechnęła się i przyłożyła Bobby’emu dwa palce do ust.
– Ciii... musisz uwierzyć, inaczej się nie stanie.
– Jasne – odparł Bobby. – Jeżeli w coś nie wierzymy, to po prostu... nie istnieje, tak?
– Chodź do środka – powiedziała Sara, wyplątując się z firanki. – Twoi starzy mają coś mocniejszego?
– Żartujesz sobie? Moi starzy mają w żyłach nie krew, a martini. W lodówce zawsze jest mnóstwo towaru. Wino, piwo, rum. Ojciec uwielbia rum. Twierdzi, że dzięki rumowi rosną włosy na klatce i ma się głos jak Johnny Cash. To znaczy taki, jaki miał Johnny Cash. No wiesz, zanim się wy-cash-ował.
– W takim razie poproszę o wino. Jest tu jakieś światło?
Bobby potknął się o fotel, zrzucił na podłogę mosiężną popielnicę i w ostatniej chwili uchronił przed upadkiem stojącą przy fotelu lampę. Po chwili udało mu się znaleźć kontakt.
– Proszę bardzo. Witam w moim skromnym mieszkanku. No... w skromnym mieszkanku rodziców.
Ściany plażowego domu rodziców Bobby’ego były zrobione z bielonych bali, a podłoga z szerokich, wyblakłych od wiatru i deszczu desek. W salonie stały obite surowym płótnem krzesła, fotele i kanapy, a na podłodze leżały luźno plecione maty. Wszędzie wisiały ryciny w dębowych ramach, przedstawiające żaglowce i sztormy, a między nimi kompasy, mapy i posplatane w marynarskie węzły liny.
– Mój ojciec twierdzi, że gdyby nie został księgowym studia filmowego, byłby kapitanem trzymasztowego szkunera. Kapitan trzymasztowego szkunera, też coś... dostaje choroby morskiej, kiedy myje włosy.
– A mój zawsze chciał zostać zawodowym szulerem karcianym – powiedziała Sara. – Powinieneś go zobaczyć, jak gra z przyjaciółmi w pokera. Zawsze ma wtedy na głowie zielony plastikowy daszek, rękawy koszuli spina gumkami, a w kąciku ust trzyma cygaro. Żałosne. Jeżeli tak bardzo chciał zostać szulerem, dlaczego nie pojechał do Las Vegas i nim nie został?
Bobby wszedł do kuchni i zapalił światło.
– Coś ci powiem: ja zostanę dokładnie tym, kim chcę – oświadczył. – Zero kompromisów.
Otworzył lodówkę i wyjął butelkę chardonnay Stag’s Leap. Była otwarta, ale w trzech czwartych pełna. Wyciągnął zębami korek.
– A kim chcesz zostać? – spytała Sara.
– Sokolnikiem.
– Kim?
– Takim facetem, który chodzi z sokołem na dłoni. – Bobby uniósł rękę i ułożył ją w odpowiedniej pozycji.
Sara zmarszczyła czoło.
– Są w tym jakieś pieniądze?
– Nie wiem, ale podoba mi się pomysł, żeby coś takiego robić. Podbiega do ciebie z jazgotem czyjś pies, chce ugryźć cię, w kostkę, a ty wtedy musisz tylko ściągnąć sokołowi kaptur. Sokół pikuje na psa – niiiuuuuu – wzbija się w powietrze, trzymając go w dziobie, przez chwilę szybuje dwadzieścia metrów nad ziemią, po czym wrzuca psa do najbliższego śmietnika. Wzzziuuummm-plach-bach!
Sara pokiwała głową, nic jednak nie powiedziała. Bobby nie był jedynym uczniem Drugiej Specjalnej z nieco ekstrawaganckimi pomysłami na temat tego, co będzie robić po skończeniu szkoły. David Robinson nie żartował, mówiąc, iż byłby dobrym papieżem, a Sally Broxman zamierzała tresować miniaturowe kucyki, z których pomocy korzystaliby niewidomi.
Ona sama chciała zostać masażystką gwiazd filmowych. Kiedy przyjmowano ją do szkoły, napisała w formularzu w rubryce dotyczącej przyszłego zawodu: MASAŻYSTKĄ GWIAZD.
Bobby napełnił dwa duże kieliszki wina.
– Za to, co istnieje – powiedział.
– Za to, w co wierzymy – odpowiedziała Sara.
Do tej pory nie zwracała zbytniej uwagi na Bobby’ego – aż do dzisiejszego wieczoru. Był wysoki i chudy, a jego kończyny tak luźno poruszały się w stawach, że przypominał marionetkę o rozmiarach człowieka – marionetkę o zadziwiająco błękitnych oczach, z postawionymi na sztorc włosami o rozjaśnionych końcach. Stale sprawiał wrażenie, że wszystko go bawi. Nawet gdy pytał, czy może wyjść do toalety, robił to tak, jakby mówił dowcip: „Proszę pani... naprawdę... uczciwie... muszę...” – i cała klasa zrywała boki.
Kiedy w ostatni czwartek czytał partię z Hamleta i doszedł do słów: „Gdyby nie to, że strach przed czymś po śmierci, że nieznany ów kraj, z którego nie powrócił żaden wędrowiec...”* [*Z monologu Hamleta, przełożył Władysław Tarnawski.] – wszyscy płakali ze śmiechu, łącznie z nauczycielką, która przyszła na zastępstwo, panią Lakenheath.
Dziś wieczorem poszli w trzynaście osób do Papa Picciolino’s Pizza House świętować dziewiętnaste urodziny Kerry’ego Lansinga i ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]Tematy
- Strona pocz±tkowa
- Żuchowski Henryk Ryszard - Słownik savoir vivre'u dla pana', Do poczytania, Poradniki różne
- (ebook - pl)nasza-klasa - jak zdobyc dane - hack poradnik, do poczytania
- [Harlequin] - Lynne Graham - Mothers-To-Be (txt), Ksiazki, txt
- #256 Graham Masterton - Wojownicy Nocy 01 - Wojownicy nocy cz.2, e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- Graham Masterton - Głód, e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- #261 Graham Masterton - Zaklęci, e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- #240 Graham Masterton - Rytual, e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- #221 Masterton Graham - Headlines(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- #220 Graham Masterton - Głód, e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- #251 Graham Masterton - Tengu(1), e-books, e-książki, ksiązki, , .-y
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- arsenalking.keep.pl