[ Pobierz całość w formacie PDF ]
NR ID : b00083Tytu� : BeniowskiPodtytu�: Poema. Pi�� pierwszych pie�niAutor : Juliusz S�owackiPIE�� PIERWSZAZa panowania kr�la Stanis�awaMi�szka� ubogi szlachcic na Podolu;Wysoko pot�m go wynios�a s�awa;Szcz�cia mia� ma�o w �yciu, wi�c�j bolu;Albowiem by�a to epoka krwawaI kraj by� ca�y na rumaku, w polu;�any, ogrody le�a�y od�ogiem,Zaraza sta�a u domu za progiem.Maurycy Ka�mierz Zbigniew mia� z ochrzczeniaImiona; rodne nazwisko Beniowski.Tajemnicz� mia� gwiazd� przeznaczenia,Co go broni�a jako cz�stochowskiSzkaplerz - od d�umy, g�odu, od p�omieniaI od wszystkich plag - pr�cz �mierci i troski;Bo w �yciu swoim namartwi� si� bardzo,A umar�, cho� by� z tych, co �mierci� gardz�.M�odo�� mia� bardzo pi�kn�, niespokojn�.Ach! tak� tylko m�odo�� nazwa� pi�kn�,Kt�ra zaburzy pier� jeszcze niezbrojn�,Od kt�r�j nerwy w cz�owieku nie zmi�kn�,Ale si� stan� niby harf� strojn�I bite pie�ni� zapa�u, nie p�kn�.Przez ca�� m�odo�� pan Beniowski bujnieZa trzech ludzi czu� - a wi�c �y� potr�jnie.Wioseczk� ma�� mia� - ale dziedziczn�,Dwadzie�cia mia� lat - by� u siebie panem.Sprasza� do domu szlacht� okoliczn�,Fortunka jego ci�gle ciek�a dzbanem.Mia� nadto proces i spraw� graniczn�;A pr�dz�j spraw� wygra�by z szatanemNi� z ow� psiarni� wtenczas palestrant�w:S�owem, �e przysz�o do d�ug�w i fant�w.Pozby� si� naprz�d klin�w i futor�w.Pot�m i konie wyprzeda� z uprz꿹 -Nie znano wtedy jeszcze w Polsce szor�w,O kt�re �ony dzi� m��w ciemi꿹Pozby� si� pot�m swoich bia�ozor�w,Regentowi da� charty, w r�k� ksi꿹Ostatnie grosze dwa za ojca dusz�I na ornaty dwa ojca kontusze.Z tych maj�tkowych ostatnich konwulsjiNie zyska�, jedno wyrok przeciw sobie;Wyrok, w kt�rym rzecz by�a o ekspulsji.Ma�o o to dba� (trac�c na chudobie,Dzisiaj s� ludzie m�odzi stokro� czulsi),Lecz pan Beniowski rzek�: "Ja sam zarobi�Na drug� wiosk� et si non mi noces,Fortuna - z wiosk� nab�d� i proces."I znowu m�j syn b�dzie mia� przyjemno��Z palestr� jada� i by� Akteonem,I na przyjaci� wzdycha� niewzajemno��,I sta�, tak jak ja, pod ciemnym jesionem,Kt�ry m�j ojciec sadzi�... O nikczemno��!..."Tu pan Kazimierz j�kn�� harfy tonemI na szumi�cy jesion �zawo spojrza�.W t�j chwili zyska� troch� - troch� dojrza�.Troch� skorzysta� w sobie jako prawnik,Troch� skorzysta� jak cz�owiek odarty,Na kt�rego sam pan s�dzia, zastawnikI regent - niby trzy g�odne lampartyLub jako mu�y puszczone na trawnik,Lub jak na dusz� rozsierdzone czartyWpadli, ogry�li i na pocieszenieRzecz zostawili s�odk� - do�wiadczenie.O do�wiadczenie! ty jeste� pancerzemDla piersi, w kt�r�j serce nie uderza;Jeste� latarni� nad morskim wybrze�em,Do kt�r�j cz�owiek w dzie� pochmurny zmierza;O do�wiadczenie! jeste� ciep�ym pierzemDla samolub�w; ty� gwiazd� rycerza,Bawe�n� w uszach od ludzkiego j�ku;Dla mnie, �r�d ciemn�j nocy - �wiec� w r�ku.Lecz pan Beniowski liczy� lat dwadzie�cia,O do�wiadczenie jak o grosz z�amanyNie dba� - wola�by mie� wiosk� i te�cia,To jest �lubem by� dozgonnym zwi�zanyZ pann� Aniel�. - T�j sztuka niewie�ciaSprawi�a, �e by� srodze zakochany;Na gitarze gra� i rym �piewa� w�oski,I wszystko dobrze sz�o - dop�ki wioskiNie straci�... wtenczas po w�osku: addio!Po polsku: pisuj do mnie na Berdycz�w.Okropne s�owa! je�li nie zabij�,To serce sch�oszcz� tysi�cami bicz�w.Panna Aniela, dziewcz� z bia�� szyj�,By�a z rodziny dostatni�j A...wicz�w...Kocha�a wiernie - wierno�� by�a w modzieLecz ojciec - ten sta� jak mur na przeszkodzie.Mimo to jednak Aniela, jak r�e,Co nad wysoki mur li�ciem wybiegn�Patrze� na s�o�ce - oczy mia�a du�e,Czarne - jak r�e, co si� nad mur przegn�I mimo czujne ogrodowe str�eZerwaniu ch�opi�t i dziewcz�t ulegn�,A pot�m gorzki los tych niewini�tekWi�dn�� na w�osach i sercach dziewcz�tek;Aniela - mimo ojcowskie czuwanie -Widywa�a si� ze swoim Zbigniewem.Kronika milczy, czy to widywanieOdbywa�o si� pod jaworu drzewem,W godzin�, kiedy s�ycha� ps�w szczekanie,Kiedy s�owiki wywo�uj� �piewemKsi�yc spod ziemi; lecz pozw�l, asindzi�j,�e si� nie mogli widywa� gdzie indzi�j...Zw�aszcza o inn�j porze... Ojciec srogi,Do tego wielki orygina�, splennik;Diabe� wie, jaki�j wiary: w rzymskie bogiWierzy� i wierzy� w proroctwa i w sennik,Chrystusa tak�e krwi� oblane nogiCa�owa�; zwa� si� cesarz�w plemiennik...S�owem, by�a to dziwna meskolancja�wi�to�ci, z�ota, folgi - jak monstrancja.To por�wnanie poj��by� od razu,Gdyby� go widzia� w z�ocistym szlafroku,Z �bem �ysym, gdzie jak z Rembrandta obrazuOdstrzeliwa�o s�o�ce; kiedy w mrokuAdamaszkowych purpur sta� jak z g�azuK�aniaj�cym si� ludziom na widokuI sta� jak martwy, niczym si� nie wzruszy�,Lecz wida� by�o, �e �y� - bo si� puszy�.Zamek jego sta� nad rzeczk� Ladaw�,Na skale, a pod ska�� staw by� wielki.W tym stawie wida� by�o twarz jaskraw�S�o�ca i bia�e �ab�dzie Anielki;Grobelka z m�y�sk� u ko�ca zastaw�,Za grobl� ko�ci� Panny ZbawicielkiZ trzema wie�ami baniastymi w z�ocieI chat okienka niby oczy kocie.Wszystko to by�o dziwnie pi�kne, cudne!Zw�aszcza �e szlachcic, wielki orygina�,G�ry uczyni� do przebycia trudne,W�owe w ska�ach �cie�ki powycina�I mi�dzy r�e, co ros�y odludne,Postawia� golce rzymskie: ten pugina�W r�ku swym trzyma� i twarz mia� brodat� -Sk�d �atwo by�o pozna�, �e to Kato;Apollo w morzu zostawi� koszul�I na Starosty g�rach sta� bez listka;Dal�j w egipskich katakombach... ule;Dal�j pos�gi, kt�rym koniec �wistkaWy�azi� z g�by i przemawia� czuleDo pana zamku jak do Antychrystka...Albowiem wszystkie te pomys�y pa�skieNie katolickie by�y - lecz poga�skie.W ogrodzie sta�a jaka� larwa niema,Czarna, ogromna, rozros�a szeroko;By� to krzesany d�b na Polifema.Jedno w koronie mia� wybite oko,A tyle widzia� nieba, co obiema,I nad sadzawk� co� duma� g��boko,Patrz�c tym jednym okiem w ciemn� wod�:Na deszcz mia� czarny wzrok, jasny w pogod�.Naprzeciw by�a bardzo ciemna grota;Przed ni� si� nieraz siwy rybak sk�oni,Gdy go na stawie ogarnie ciemnota,A sieci pluszcz� �r�d spokojnych toni;Albowiem w grocie Matka Boska z�ota,Z wie�cem r�anych lamp na jasn�j skroni,Jako Dyjana o poranku bia�a,Na staw z r�an�j t�czy wyziera�a...S�owem, by�o to istne g�upstwa wzg�rze,Zwierciad�o czyste cnego antenata,Na kt�rym meszty �wieci�y papu�e,Rzymska, purpur� bramowana szata,Przy ucztach cz�sto na �ysinie - r�e,A w r�ku czara ze �mierci� Sokrata,Tak dobrze, wiernie wykowana rylcem -�e kto pi�, zda� si� m�drcem - nie opilcem.Z tego wszystkiego pan Kazimierz �mia� si�.Lecz zakochany w cudown�j Anieli,Wyjawi� szczerze swoich my�li ba� si�;Polubi� nawet te pos�gi w bieli,Te groty od lamp r�ane - i sta� si�Nabo�nym bardzo w ka�d�j skaln�j celi;W ka�d�j albowiem by�a jego drogaI w ka�d�j po ni�j zosta�a cz�� Boga -Wo� jaka�, jaki� duch nieprzenikliwy,Co my�li wtr�ca� i dusz� w marzenia.Ka�dy z nas mia� kraj m�odo�ci szcz�liwy,Kraj, co si� nigdy w my�lach nie odmienia.Ja sam, com widzia� Chrystusa oliwy,G�ry z marmuru i g�ry z p�omienia,Wol� - i s�dz� najpi�kni�jsz� z kraj�wJedn� male�k� wie�, pe�n� ruczaj�w,Pe�n� ��k jasnych, gdzie kwitnie wilgotnaKonwalia, pe�n� sosen, kalin, jode�;Gdzie r�a polna b�yszczy si� samotna,Gdzie brzozy jasnych s� kochank� �r�de� -- A za� przyczyna temu jest istotna,�e na tych bagnach, gdzie potrzeba szczude�,Jam wtenczas buja� na m�odo�ci pi�rach,Jasny i chmurny - jako ksi�yc w chmurach.O Melancholio! nimfo! sk�d ty rodem?Czy� ty chorob� jest epidemiczn�?Sk�d przysz�a� do nas? Co ci jest powodem,�e teraz nawet szlacht� okoliczn�Zara�asz? - Nimfo! za twoim przewodemJa sam w�dr�wk� ju� odby�em �liczn�!I jestem dzisiaj - niech ci� porwie trzysta!-Nie Polak - ale istny bajronista...Troch� w tym wina jest moj�j m�odo�ci,Troch� - tych grob�w, co si� w Polszcze mno��,Troch� - t�j ci�g��j w �yciu samotno�ci,Troch� - tych duch�w ognistych, co trwo��,Palcami grob�w pokazuj�c ko�ci,Kt�re si� na dzie� s�dny zn�w u�o��I b�d� chodzi� skrzypi�c, p�acz�c, j�cz�c,A� wreszcie Pana Boga skrusz� - dr�cz�c.Prze�liczna strofa! m�g�bym zacz�� od ni�jNowy poemat, jak S�d ostateczny;I przy eumenid pokaza� pochodni,Jak jest grzech ka�dy dziwnie niebezpieczny;Jak w jasnym niebie daleko jest ch�odni�jNi� w piekle, k�dy p�onie ogie� wieczny;Lecz wol� dzie�o to rzuci� na p�ni�j,Bo do porz�dku mnie wo�aj� wo�ni...Ci wo�ni s� to krytycy. - Kolego,By��e� w Arkadii t�j, gdzie jezuiciS� barankami?... Pas� si� - i strzeg�Ps�w; i tym �yj�, co z�b ich uchwyciNa pi�cie wieszcza. Kraina niczego!Pe�na w�owych �lin, paj�czych niciI krwi zepsut�j - niebieska kraina,Co za pieni�dze bab - tru� nas zaczyna.O Polsko! je�li ty masz zosta� m�od�I tak� jak ta by�, co dzisiaj �yje,I by� ochrzczona t� przekl�t� wod�,Kt�r�j pies nie chce, w�� nawet nie pije;Je�li masz z twoj� rycersk� urod�I�� mi�dzy ludy jak w��, co si� wije;Je�li masz zr�wna� si� z podst�pnym W�ochem:Zosta�, czym jeste� - ludzi wielkich prochem!Ale to pr�na dla ciebie przestroga!Ciebie anieli niebiescy ostrzeg�O ka�d�j czarze - czy to w ni�j przez wroga,Czyli przez w�a i paj�ka swegoWlane s� jady. - Jeste� c�rk� BogaI siostr� jeste� Ukrzy�owanego.Ciebie si� �adna trucizna nie imie;Krzy� twym papie�em jest - twa zguba w Rzymie!Tam s� legiony zjadliwe robactwa:Czy b�dziesz czeka�, a� tw�j �a�cuch zjedz�?Czy ty rozwiniesz twoje m�ciwe bractwa,Czekaj�c na tych, co pod tronem siedz�I krwi� handluj�, i dusz� biedactwa,I sami tylko o swym k�amstwie wiedz�,I swym bezkrewnym wyszydzaj� palcemCz�eka, co nie jest trupem - lub padalcem.Lecz pok�j z nimi!... Nie, ten brud ruchomyNie zna pokoju - wi�c �yczenie pr�ne!Niechaj wi�c w�a�� w zakrwawione domy,Nie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • xiaodongxi.keep.pl