[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Monika SawickaKRUCHOŚĆ PORCELANY2006PodziękowaniaZ serca całego dziękuję:Patronommedialnymoraz:LeszkowiBugajskiemuiJanuszowiLeonowiWiśniewskiemu - za to że podarowali mi swój czasu i przeczytali powieść, a także za to, żezagrzewali mnie do walki.Rodzicom szalonym moim - przede wszystkim za geny (w zasadzie jestemzadowolona).Mamie - za jej serce i za to, że jednak mnie nie udusiła w kołysce poduszką.Tacie - on wie za co. A także za to, że mnie przed śmiercią od owej poduszkiuratował.Babci i Dziadkowi - za to, że są najwspanialsi na świecie. Babci - że miała zawsze domnie cierpliwość i kocha mnie bardzo. Dziadziusiowi - że spełniał wszystkie moje zachciankii nosił mnie na rękach do ósmego roku życia, gdy nogami ciągnęłam już po ziemi.Moim Przyjaciółkom: Kasi Trofimow-Michalskiej - że zawsze przy mnie jest. AnicieSzymczak-Czajkowskiej - że całe życie ratowała mnie na matematyce.Wróżce - za to, że skutecznie namawiała mnie, abym wreszcie zrobiła coś dla siebie.Przyjaciołom z portalu www.martyna.korba.pl - za to, że wierzyli we mnie nawetwtedy, gdy ja w siebie wierzyć przestałam. Bez ich uporu i optymizmu, który we mniezaszczepili „Kruchość porcelany” leżałaby do dziś w szufladzie.Szczególnie dziękuję: Pomerance, Mimozie, Jakubowi, Jagodzie, Splash, Cati,Driadzie, Emce, Gosi H., Eszkowi, Jacarowi, Iskierce, Elisabecie, Przechodniowi, AsiSzeligowskiej, Tio, Karolinie, Kami, Żurusiowi, Maryśce, Jagnie.Przepraszam wszystkich, których pominęłam. To nie z powodu lekceważenia, leczprawdopodobnie postępującej miażdżycy, która objawia się galopującą sklerozą Dziękujętakże moim nauczycielom języka polskiego: z SP 137 (1980-1988) oraz z XXI LO w Łodzi(matura 1991) - zaszczepiliście we mnie miłość do „pióra”.Ale najszczególniej i najmocniej chcę podziękować komuś wyjątkowemu: MOJEJCÓRCE, KAROLINIE.Za to, że jest najcudowniejszą córką na świecie, chociaż czasem wyrastają jej wstrętneróżki. Za jej wielkie serce, wrażliwość i mądrość. I za to, że rozumie matematykę wprzeciwieństwie do mnie i wcale się z tego powodu nie wywyższa. I za nieustającą inspirację.Od autorkiJestem dzieckiem grzechu. Grzechu zaniedbania w nauce do egzaminu ze zobowiązańna III roku prawa na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.Jestem dzieckiem owego grzechu, choć sama siebie wolę nazywać owocem miłościmilicjanta i niedoszłej prawniczki.Mama studiów nie skończyła, gdyż najpierw wolała seks od kolokwium (co jest wpełni zrozumiałe), a później wynikiem tego seksu byłam ja - bardzo absorbujące dziecko. Mójżywot byłby krótki, gdyby nie heroiczny czyn tatusia, który uratował mnie przed śmiercią zrąk mamy, mając na uwadze artykuł 148. kodeksu karnego. Darłam się tak głośno i tak długo,że mama uciekła się do próby usiłowania zabójstwa za pomocą poduszki.Jako córka milicjanta całkiem zdrowa na umyśle być nie mogę i nie jestem. Jakonastolatka słuchałam Anny Jantar, Ireny Santor, nuciłam pod nosem Jerzego Połomskiego,gdy w tym samym czasie moi rówieśnicy słuchali Lady Pank, Oddziału Zamkniętego i BudkiSuflera. I tak mi zostało do dziś.Książki czytałam w takim tempie, że mama nie nadążała mi ich kupować. Gdy miałamlat 13, miałam już za sobą „Medaliony” Zofii Nałkowskiej oraz większość pozycji oholocauście.Gdy już do końca utwierdziłam się w swojej nienormalności, postanowiłam postawićkropkę nad i, i zostać aktorką albo patologiem. Gdy odkryłam, że muszę posiąść wiedzę zzakresu biologii, chemii itp., porzuciłam nieprzemyślaną decyzję krojenia nieboszczyków iskupiłam się na aktorstwie. Tu stanął mi na drodze zgryz i zakończyłam karierę aktorskązanim zaczęłam o niej poważnie myśleć.Okres sielanki trwał do matury. Później wyszłam za mąż. Do tej pory nie wróciłam.Monika Sawicka, de domo - Ubysz.Na tym świecie pojawiłam się w Roku Pańskim 1972 w mieście Łodzi. Nieodrodnacórka swoich rodziców - nie mają szans, żeby się mnie wyprzeć. Z wykształcenia izamiłowania-dziennikarz.Zchorobliwejambicji-absolwentkastosunkówmiędzynarodowych, więc ustosunkowana jestem dobrze. Bo się ciężko zakochałam - żonaprzedsiębiorcy, czyli biznesłomen (biznes łomem).Bo tak miało być - matka fantastycznej 12-latki.Dlaczego piszę? Bo tylko pisanie dostarcza mi tlen do płuc. Bo dzięki temu mogęudawać, że jestem normalna. Drugą moją butlą z tlenem jest czytanie. Najchętniej wracam dojednej z najpiękniejszych opowieści o niezwykłej miłości, książki Williama Whartona„Spóźnieni kochankowie”.Słucham Edith Piaf, Michała Bajora, Cohena, swingu, a wszystko to w wannie i włóżku przy płonących świecach. Bacznie jednak pilnuję, by koty nie puściły z dymemmieszkania, więc moja przyjemność nie jest pełna. Filmy, który wprawiają mnie w zadumę to„Dom dusz” i „Życie jest piękne”.Trzecia butla z tlenem, a właściwie wielka pompa wtłaczająca we mnie życie, to mojacórka. I wcale nie mam jej za złe tego, że jest mądrzejsza ode mnie.Student jaki jest - każdy widzi. Sawicka jaka jest - też każdy widzi. Z tym że jedniwidzą więcej, a inni tylko to, co chcą zobaczyć. Niektórzy zaś nie widzą nic.WstępZuzanna istnieje naprawdę. Znam ją bardzo dobrze i jest mi niezwykle bliska. I choćona jedna jest bohaterką mojej powieści, kobiet takich jak Zuzia jest bardzo wiele.Statystycznie rzecz biorąc - 30%. Większość z nich milczy, zamiast wołać o pomoc.Większość z nich dźwiga w ciszy swój krzyż, ciesząc się każdą minutą wolną od krzyku, bólui łez.Zuzanna jest teraz w niezwykle trudnym momencie swojego życia - wybrała wolność iszacunek, choć także niepewność przyszłości. Zdecydowała jednak, że taka niepewność jestlepsza od siedzenia na beczce z prochem czy jechania z terrorystą w jednym wagonie metra.Trzymam za nią mocno kciuki. Wierzę, że wyjdzie z doliny deszczu. Wymyślony jesttylko Wymyślonym, podobnie jak Wirtualny. Jednak większość opisanych tu sytuacjizdarzyła się naprawdę. Niekoniecznie jednej Zuzannie. Jednak większości zdarzeń nieopisałam z uwagi na ich drastyczność. Nie potrzeba nam więcej smutku. Tyle wystarczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • xiaodongxi.keep.pl