[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Weigall C. E.
Światło w mroku
I. POCZÄ„TEK HISTORII
Ciepłe, złote smugi wrześniowego słońca kładły się na dużym
szkolnym ogrodzie, a poza staroświeckim czerwonym budynkiem
malownicze wzgórza wznosiły się ku niebu tak błękitnemu, jak Morze
Śródziemne w pogodny wiosenny dzień.
Pani Jenkins, utrzymujÄ…ca od trzydziestu lat wzorowy pensjonat
dla dorastających panien w powiatowym mieście Grand - chester,
przeglądała przy oknie w swoim gabinecie francuskie wypracowania
uczennic, a jej siostra Ema, młodsza i mniej wykształcona kopia jej
samej, naprawiała pościel w kącie pokoju.
- Matyldo, o której godzinie ma się pojawić ta ciotka Heli? - po
dłuższym milczeniu nieśmiało odezwała się Ema.
- O ile mi wiadomo, pani Galton nie jest ciotkÄ… Heli Beresford.
Jest tylko siostrÄ… jej macochy, a to chyba co innego.
W tonie pani Jenkins był pewien cierpki akcent, z czego Ema
domyśliła się, że w swoim liście do przełożonej pensjonatu pani
Galton nie grzeszyła zbytnią uprzejmością.
- Strasznie będziemy odczuwać brak Helenki - odważyła się
znów zauważyć Ema.
- Nie zawiadomiono nas jeszcze definitywnie, czy major
Beresford rzeczywiście zamierza zabrać stąd Helę, jakkolwiek to
bardzo możliwe, jeśli wziąć pod uwagę, że dziewczyna spędziła tu już
dziesięć lat, ukończyła właśnie osiemnasty rok, a od powrotu z Indii
nie była jeszcze u ojca i macochy.
Po tych słowach znów zapanowała w pokoju głęboka cisza. Pani
Jenkins energicznie poprawiła niedołężne zadanie Kary Law,
szkolnego głuptaska, a Ema uderzając pracowitą igłą o naparstek
myślała o Heli Beresford.
Było to właśnie popołudnie wolne od nauki i pensjonarki wyszły
na dalszÄ… przechadzkÄ™ pod opiekÄ… nauczycielki niemieckiego i Heli;
lada chwila jednak wrócą już na herbatę, a ich świeże głosy znów
przerwą jednostajną ciszę opustoszałego domu.
- Och, będzie nam brak Helenki - szepnęła znów Ema, a
skrywana łza spłynęła na jej robotę.
- Powinnyśmy być zadowolone - surowo zauważyła pani Jenkins
- że pod naszą opieką wyrosła na dziewczynę o wielu zaletach, dzięki
którym potrafi dać sobie radę w życiu.
- Taki dodatni wpływ zawsze wywierała na uczennice.
- Wcale nie przeczę, moja droga, że stosunki ułożyły się bardzo
korzystnie, gdy major Beresford coraz rzadziej zaczął nadsyłać
należną opłatę, a Hela w zamian za lekcje w wyższej klasie muzyki,
do której ma prawdziwy talent, zaczęła uczyć muzyki w niższych
klasach. Ze swego obowiązku wdzięczności względem nas wywiązała
siÄ™ nienagannie.
Pani Jenkins, zawsze pełna majestatycznej powagi, nie
pozwalającej jej się zniżyć ani na chwilę do poziomu zwykłej
rozmowy czy zwykłego sposobu bycia, odsunęła w tej chwili stos
książek i wstała.
- Panią Galton przyjmę w salonie - powiedziała. - Czytając jej list
miałam wrażenie, że... że... nie została należycie poinformowana o
naszej pozycji w Grandchester.
Był to jeden z nielicznych przejawów słabości, jakim
kiedykolwiek dała wyraz starsza siostra, a proste, kochające serce
Emy wypełniło się żywym oburzeniem.
- Stawiając, jak co dzień, w salonie świeże kwiaty, zauważyłam,
że dziś bardzo starannie sprzątano - powiedziała. - Sądzę jednak, że
ciotka Heli nie należy do tego rodzaju kobiet...
Pani Jenkins wyszła nie czekając na ostatnie słowa, bo wszelka
forma współczucia była obca jej naturze. Zostawszy sama w pokoju
Ema ułożyła stos naprawionych poszewek i podeszła do okna, skąd
rozpościerał się widok na rozległą polanę skąpaną w tej chwili w
złotych poblaskach słońca.
Przed trzydziestu laty obie siostry, po śmierci ojca, który był
wiejskim pastorem, przybyły do Czerwonego Domu w Grandchester.
Swój niewielki fundusz przeznaczyły na zorganizowanie szkoły dla
kilku wychowanek. Dobrze pamięta czasy, kiedy obie z Matyldą
kładły się spać głodne, cierpliwie znosiły wszystkie niedostatki, i
święcie wierząc w lepszą przyszłość nigdy nie dawały przystępu
rozpaczy. Liczba uczennic powiększała się z wolna, lecz
systematycznie, toteż powodzenie szkoły było zapewnione i dzielne
kobiety, odłożywszy sobie spory fundusik, mogły teraz spokojnie
myśleć o zabezpieczonej starości.
W owych ciężkich latach nieraz przychodzili im z pomocą
życzliwi ludzie, a obie siostry niejednokrotnie teraz spłacały wobec
rozmaitych niezamożnych wychowanek ten dawny dług
wdzięczności. Jednak żaden z ich pięknych czynów nie zaowocował
tak szlachetnie, jak bezinteresowna opieka nad córką majora
Beresforda, będącego w trudnej sytuacji materialnej, a przy tym
obarczonego dziećmi z drugiej żony.
- Biedna Helenka! - szepnęła do siebie Ema szerzej otwierając
okno. - A raczej biedna pani de la Perouse, bo rozłąka z wnuczką
będzie dla niej śmiertelnym ciosem. Od dziesięciu lat spędzała z nią
wszystkie wakacje i święta, a biedaczka jest w tak podeszłym wieku,
że jeśli Hela teraz wyjedzie, pani de la Perouse może już jej nigdy nie
ujrzeć.
Na tę myśl Ema mająca bardzo czułe serce znów uroniła łzę, tym
razem nad paniÄ… de la Perouse mieszkajÄ…cÄ… o dwie mile od
Grandchester. I być może w tym jedynym wypadku jej sąd był trafny,
kiedy myślała, że tracąc wnuczkę staruszka utraci jedyny sens życia.
Salon w Czerwonym Domu był żywym świadectwem
wdzięcznych serc uczennic, które swymi rysunkami, kunsztownie
oprawionymi udekorowały całe ściany, a fotele przyozdobiły
ślicznymi haftami.
Ten odświętny apartament używany był tylko podczas
uroczystości szkolnych, toteż prezentował się bardzo oficjalnie, a
trochę duszną atmosferę, wytworzoną przez nadmiar dywanów i
ozdób, na próżno starała się złagodzić świeża woń olbrzymiego
bukietu kwiatów.
Ciężki garnitur staroświeckich palisandrowych mebli pokrytych
zielonym rypsem, malowane parawaniki, okrągły stół i szafka
biblioteczna z ozdobnie oprawionymi książkami żywo przypominały
okres, kiedy zabiegi sióstr uwieńczył pomyślny skutek
Pani Jenkins w swojej czarnej jedwabnej sukni, w zrobionych na
drutach mitenkach i w fartuszku obszytym koronką była reliktem
minionej już epoki, co podkreślała też jej majestatyczna mina. W tej
chwili jednak liliowe wstążki jej czepka lekkim drżeniem zdradzały
wzburzenie, z jakim wyczekiwała pani Galton, której lekceważący ton
listu świeżo tkwił w jej pamięci.
Gdy gość wszedł, powstała z godnością, składając sztywny ukłon,
który zmroziłby każdą kobietę mniej odważną od pani Galton.
- Witam panią - poczęła przybyła krzykliwym głosem. - Jakaż to
straszna dziura to Grandchester! Gdybym wiedziała ze leży tak daleko
od szosy, nigdy bym nie przyrzekła szwagrowi ze przyjadę tu w
sprawie jego córki. Skoro już jednak jestem, to chcę załatwić
wszystko od razu, bo wyobrażam sobie, jaka to musi być spelunka ten
tutejszy hotel. Ostatecznie jedną noc muszę w nim spędzić, ale zaraz
rano pierwszym pociÄ…giem wracam do domu.
- Ten hotel zawsze uchodził za bardzo przyzwoity - zauważyła
lodowato pani Jenkins, gdy przybyła umilkła na chwilę by zaczerpnąć
powietrza. - Takiego przynajmniej zdania była księżna Sandfield,
która zajeżdżała tu dość często gdy jej wnuczka przebywała w moim
pensjonacie.
- Doprawdy! - wykrzyknęła zdumiona pani Galton.
Pani Jenkins majestatycznym ruchem ręki wskazała jej fotel
naprzeciw siebie. Eleonora Galton, licząca około pięćdziesiątki, była
wdową po maklerze, który pozostawił jej średniej wielkości majątek.
Cała jej osoba była ciekawym studium dla pani Jenkins, która, znając
nowoczesne kobiety tylko z głuchych ech dochodzących ją za
pośrednictwem pism i książek, nie miała pojęcia, że gdy dawniej
matki dochodząc średnich lat nosiły skromne czepeczki i tęsknie
myślały o dawno minionej młodości, kobieta nowoczesna ubiera się
tak samo jak jej córka, z całych sił starając się zatrzeć niszczycielskie
ślady czasu.
Złote włosy pani Galton, jej świeża i delikatna cera, smukła
młodociana figura były tak wyraźnie dziełem sztuki kosmetyki i
masażu, że poczciwa pani Jenkins drżała z oburzenia. Suknia z
błękitnego materiału, obszyta srebrnym haftem, na pół osłonięta
jasnym płaszczem ozdobionym przy szyi piórami, była również czymś
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • xiaodongxi.keep.pl