[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Anne–Lise Boge
GRZECH PIERWORODNY VI
OBIETNICA
ROZDZIAŁ 1.
W jasn
Ģ
majow
Ģ
noc, po
Ļ
ród lekkiego szumu okrytych
Ļ
wie
ŇĢ
zieleni
Ģ
brzóz. Mali wyrwał
nieoczekiwanie ze snu ostry ból w krzy
Ň
u. Gwałtownie wstrzymała oddech i skuliła si
ħ
.
Powoli skurcz ust
Ģ
pił i mogła uło
Ň
y
ę
si
ħ
wygodniej. Nie miała w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e zaczyna si
ħ
poród.
Rzuciła po
Ļ
pieszne spojrzenie na
Ļ
pi
Ģ
cego twardo Havarda i uznała,
Ň
e póki co nie ma
jeszcze powodu go budzi
ę
. Upłynie par
ħ
godzin, nim akcja porodowa rozwinie si
ħ
na
powa
Ň
nie, wi
ħ
c niech sobie jeszcze troch
ħ
po
Ļ
pi. Zd
ĢŇ
y sprowadzi
ę
akuszerk
ħ
i Johann
ħ
z
Viken.
Mali zadecydowała,
Ň
e nie potrzebuje lekarza. Ci
ĢŇ
a przebiegała bez komplikacji i nic nie
wskazywało na to, by poród miał odbiega
ę
od normy. W tej sytuacji nie trzeba wzywa
ę
doktora. Zreszt
Ģ
nieraz si
ħ
przekonała,
Ň
e jego obecno
Ļę
tylko przeszkadza. Gdy przychodzi
co do czego, zachowuje si
ħ
tak samo jak wszyscy m
ħŇ
czy
Ņ
ni, pomy
Ļ
lała Mali z lekk
Ģ
pogard
Ģ
.
Pod koniec lutego, ze wzgl
ħ
du na du
Ň
y ju
Ň
brzuch, przeniosła si
ħ
do łó
Ň
ka, w którym spał
Oja, a chłopca umie
Ļ
cili w sypialni Siverta zaraz po
Ļ
wi
ħ
tach wielkanocnych. Zanosz
Ģ
c
rzeczy synka, Mali czuła si
ħ
troch
ħ
winna, bo Oja dopiero co sko
ı
czył roczek. Pocieszała si
ħ
jednak,
Ň
e dziecko nie b
ħ
dzie samo w s
Ģ
siednim pomieszczeniu, poza tym robiło si
ħ
coraz
cieplej. Jako
Ļ
sobie bez niej poradzi. M
ħ
czyły j
Ģ
jednak wyrzuty sumienia,
Ň
e tak łatwo i
ch
ħ
tnie odsun
ħ
ła dziecko od siebie. Zupełnie inaczej było przecie
Ň
z Sivertem. Jego trzymała
kurczowo przy sobie. Ale te
Ň
i jej ówczesne
Ň
ycie ró
Ň
niło si
ħ
bardzo od obecnego, tyle było w
nim bólu i cierpienia...
- Zaopiekuj
ħ
si
ħ
Oj
Ģ
- o
Ļ
wiadczył z dorosł
Ģ
powag
Ģ
Sivert, który pomagał przenosi
ę
łó
Ň
ko
i urz
Ģ
dza
ę
sypialni
ħ
. - Jestem przecie
Ň
jego starszym bratem. I to jakim silnym! - Napr
ħŇ

rami
ħ
, demonstruj
Ģ
c muskuły, których nikt nie widział, ale wszyscy podziwiali, by sprawi
ę
chłopcu rado
Ļę
.
- Oczywi
Ļ
cie - powiedziała Mali i pogłaskała go po czarnych lokach. - Sko
ı
czyłe
Ļ
ju
Ň
pi
ħę
lat, wi
ħ
c z ciebie prawdziwy starszy brat. A przy tym zdaje si
ħ
,
Ň
e jeste
Ļ
silny jak
nied
Ņ
wied
Ņ
.
- Silniejszy! - odparł Sivert nieskromnie. - Ale nie chc
ħ
tu, w sypialni,
Ň
adnej dziewczyny
- dodał, spogl
Ģ
daj
Ģ
c znacz
Ģ
co na poka
Ņ
nych rozmiarów brzuch mamy. - To sypialnia dla
chłopaków!
Mali z trudem stłumiła u
Ļ
miech. Sivert wszedł w wiek, kiedy nieustannie demonstrował
solidarno
Ļę
z m
ħŇ
czyznami. Widziała jednak, jak ch
ħ
tnie dawał buziaki swoim ciotecznym
siostrzyczkom, bli
Ņ
niaczkom z Innstad, i jaki był dla nich dobry, zwłaszcza kiedy wydawało
mu si
ħ
,
Ň
e nikt na niego nie patrzy. Dziewczynki sko
ı
czyły wła
Ļ
nie dwa latka i były takie
słodkie,
Ň
e miało si
ħ
ochot
ħ
je zje
Ļę
. Ilekro
ę
Mali je widziała, pragn
ħ
ła gor
Ģ
co tym razem
urodzi
ę
córeczk
ħ
. Wprawdzie Sivert zawsze b
ħ
dzie zajmował w jej sercu szczególne miejsce,
z którego nie wyprze go
Ň
adne inne dziecko, ale dobrze byłoby mie
ę
dziewczynk
ħ
. Wi
ħ
zy
krwi mi
ħ
dzy matk
Ģ
a córk
Ģ
s
Ģ
bardzo silne i nie słabn
Ģ
wraz z upływem lat.
Pomy
Ļ
lała o obr
Ģ
czce, któr
Ģ
kiedy
Ļ
dostała od Jo, a która wci
ĢŇ
le
Ň
ała na dnie kasetki na
bi
Ň
uteri
ħ
. Rzadko kiedy miała odwag
ħ
j
Ģ
zakłada
ę
, ale mimo
Ň
e na palcu nosiła
Ļ
lubn
Ģ
obr
Ģ
czk
ħ
od Havarda, wci
ĢŇ
znaczyła dla niej wiele. Kiedy
Ļ
kto
Ļ
otrzyma w spadku t
ħ
pami
Ģ
tk
ħ
. Nigdy nie my
Ļ
lała,
Ň
e koniecznie musi to by
ę
Sivert.
ņ
e to on powinien ofiarowa
ę
t
ħ
obr
Ģ
czk
ħ
kobiecie, któr
Ģ
kiedy
Ļ
zechce po
Ļ
lubi
ę
, kobiecie, która b
ħ
dzie młod
Ģ
gospodyni
Ģ
w Stornes. Kto wie, czy nie zdecyduj
ħ
si
ħ
da
ę
tej obr
Ģ
czki córce, kiedy nadejdzie odpowiedni
czas, my
Ļ
lała Mali. O ile w ogóle b
ħ
d
ħ
miała córk
ħ
.
Póki co nie musiała po
Ļ
piesznie rozstrzyga
ę
tej kwestii. Obr
Ģ
czka była wyj
Ģ
tkowa i
znaczyła dla niej bardzo wiele, wi
ħ
c mo
Ň
e w ogóle nie zechce si
ħ
jej pozbywa
ę
. Mo
Ň
e
we
Ņ
mie j
Ģ
ze sob
Ģ
do grobu, wraz ze wszystkimi wspomnieniami o m
ħŇ
czy
Ņ
nie, który j
Ģ
kiedy
Ļ
ni
Ģ
obdarował. Ze wspomnieniami i wszystkimi tajemnicami. I z grzechem...
Beret
Ň
yczyła sobie, by Mali nosiła obr
Ģ
czk
ħ
, jak
Ģ
wło
Ň
ył jej na palec Johan, razem z
obr
Ģ
czk
Ģ
Ļ
lubn
Ģ
od Havarda, ale Mali, mimo
Ň
e niektóre wdowy tak robiły, sprzeciwiła si
ħ
temu.
- Obr
Ģ
czk
ħ
od Johana schowałam i kiedy
Ļ
dostanie j
Ģ
Sivert - wyja
Ļ
niła te
Ļ
ciowej. -
Pomy
Ļ
lałam te
Ň
,
Ň
e obr
Ģ
czk
ħ
, któr
Ģ
zdj
ħ
li
Ļ
my z palca Johanowi, dostanie w przyszło
Ļ
ci Oja.
W ten sposób obaj chłopcy b
ħ
d
Ģ
mieli pami
Ģ
tk
ħ
po swoim ojcu - dodała z opuszczonym
wzrokiem.
Nowy bolesny skurcz chwycił j
Ģ
w krzy
Ň
u i promieniował w kierunku miednicy. Le
Ň
ała
spokojnie, póki nie min
Ģ
ł. Ale to był znajomy ból, tym razem si
ħ
go nie przestraszyła.
Havard obrócił si
ħ
gwałtownie, ale nie obudził si
ħ
. Uło
Ň
ył si
ħ
jedynie wygodniej, a po jego
spokojnym miarowym oddechu poznawała,
Ň
e
Ļ
pi gł
ħ
boko. Po cichu uniosła si
ħ
na łokciach i
popatrzyła na niego. Le
Ň
ał obrócony do niej twarz
Ģ
. Opalił si
ħ
na wiosennym sło
ı
cu podczas
prac polowych. Grzywka opadała mu na czoło. Mali poczuła si
ħ
bezpiecznie, a w jej sercu
rozlało si
ħ
miłe ciepło, gdy tak le
Ň
ała i przygl
Ģ
dała si
ħ
m
ħŇ
owi. Byli ju
Ň
mał
Ň
e
ı
stwem od pół
roku i dobrze im było ze sob
Ģ
.
ņ
ycie z Johanem przypominało
Ň
eglug
ħ
po nieokiełznanej
rzece z wartkim nurtem, wodospadami, wirami. Z Havardem wreszcie wypłyn
ħ
ła na spokojne
wody. Dni i tygodnie upływały w spokoju, bez kłótni, bez zniech
ħ
cenia, pogardy i wstr
ħ
tu.
Obróciła si
ħ
lekko na bok i poprawiła poduszk
ħ
. Pomy
Ļ
lała sobie,
Ň
e mimo wszystko ma
wszelkie powody do zadowolenia. Było jednak jedno „ale", cho
ę
nawet sama przed sob
Ģ
nie
chciała si
ħ
do tego przyzna
ę
. Za ka
Ň
dym razem, gdy powracała ta my
Ļ
l, usiłowała j
Ģ
od siebie
odsun
Ģę
. Bo chocia
Ň
wreszcie zyskała spokój, chocia
Ň
miała naprawd
ħ
wspaniałego m
ħŇ
a,
którego kochała z wzajemno
Ļ
ci
Ģ
, pomimo gor
Ģ
cych nocy miło
Ļ
ci, podczas których
zapominała o całym
Ļ
wiecie, wci
ĢŇ
raz po raz nachodziła j
Ģ
t
ħ
sknota za Jo. Czasami w
bezsenne noce nasłuchiwała plusku fal przypływu. Stawała przy oknie i wpatrywała si
ħ
w
drewnian
Ģ
szop
ħ
na łodzie albo siadała na pustym poddaszu i obracała w palcach obr
Ģ
czk
ħ
,
któr
Ģ
dostała od Jo. Wtedy niczym fale napływały wspomnienia, od których oblewała si
ħ
gor
Ģ
cem i traciła oddech.
Oczywi
Ļ
cie,
Ň
e była szcz
ħĻ
liwa, całe jej
Ň
ycie nie było pełne. Bo tylko Jo mógłby je takim
uczyni
ę
, tak jej si
ħ
przynajmniej wydawało. Wła
Ļ
nie dlatego zawsze zachowywała odrobin
ħ
rezerwy, nawet w najbardziej gor
Ģ
cych chwilach z Havardem. Oddawała si
ħ
mu ch
ħ
tnie, ale
zakamarki serca pozostawały jedynie dla Jo.
Kiedy Mali usłyszała na dole krz
Ģ
tanin
ħ
słu
ŇĢ
cych, które zacz
ħ
ły pali
ę
w piecu, boso
podeszła do łó
Ň
ka Havarda. Skurcze powtarzały si
ħ
ju
Ň
cz
ħĻ
ciej i nadeszła pora, by zadzwoni
ę
po akuszerk
ħ
.
- Havardzie - wyszeptała, siadaj
Ģ
c na brzegu łó
Ň
ka, i zwichrzyła mu lekko włosy. -
Havardzie!
Obudził si
ħ
natychmiast i popatrzył na ni
Ģ
rozespany. Zaraz jednak usiadł i obj
Ģ
wszy j
Ģ
,
zapytał niespokojnie:
- Co jest? Czemu tak siedzisz? Zmarzniesz!
Chciał j
Ģ
poci
Ģ
gn
Ģę
za sob
Ģ
na posłanie, ale go powstrzymała.
- Musisz wsta
ę
i sprowadzi
ę
natychmiast akuszerk
ħ
oraz Johann
ħ
z Viken - wyszeptała i
odgarn
ħ
ła mu grzywk
ħ
z czoła. - Ju
Ň
od paru godzin mam skurcze i...
- Dlaczego mnie nie obudziła
Ļ
? - zapytał z pretensj
Ģ
i poderwał si
ħ
. - Nie powinna
Ļ
tak
sama le
Ň
e
ę
i cierpie
ę
. Przecie
Ň
wiesz,
Ň
e jest nas dwoje.
- Nie bolało mnie a
Ň
tak strasznie i dałam sobie rad
ħ
- u
Ļ
miechn
ħ
ła si
ħ
Mali. - I tak czeka
ci
ħ
dzi
Ļ
długi dzie
ı
. A ja le
Ň
ałam sobie na łó
Ň
ku obok, patrzyłam na ciebie, szcz
ħĻ
liwa,
Ň
e
jeste
Ļ
,
Ň
e ci
ħ
mam...
- Och, Mali - wyszeptał chrapliwie, wtulaj
Ģ
c twarz w jej szyj
ħ
. - Moja Mali.
Domy
Ļ
liła si
ħ
,
Ň
e Havard si
ħ
boi.
- Nie obawiaj si
ħ
niczego, Hazardzie. Wszystko pójdzie dobrze - odezwała si
ħ
cicho
tonem pocieszaj
Ģ
cym jak do dziecka. - Przez par
ħ
godzin b
ħ
dzie troch
ħ
zamieszania, ale sobie
poradz
ħ
. Uwierz mi.
- Ja nigdy... Po raz pierwszy b
ħ
d
ħ
ojcem - rzekł cicho,
Ļ
ciskaj
Ģ
c dło
ı
Mali. - Nie mog
ħ
wprost uwierzy
ę
,
Ň
e b
ħ
d
ħ
miał z tob
Ģ
dziecko, z tob
Ģ
, któr
Ģ
...
Jego spojrzenie nabrało blasku. Otulił
Ň
on
ħ
troskliwie kołdr
Ģ
i poci
Ģ
gn
Ģ
ł za sob
Ģ
na
posłanie. Uj
Ģ
ł w dłonie jej twarz i popatrzył gł
ħ
boko w oczy.
- Ale je
Ļ
li przyjdzie wybiera
ę
mi
ħ
dzy tob
Ģ
a dzieckiem...
- Na pewno nie - przerwała mu Mali, pragn
Ģ
c go uspokoi
ę
. - Nim sko
ı
czy si
ħ
dzie
ı
,
b
ħ
dziesz ojcem.
Nagle chwycił j
Ģ
nowy skurcz. Skuliła si
ħ
w jego ramionach. Przera
Ň
onym wzrokiem
patrzył, jak dyszy i j
ħ
czy. Bał si
ħ
jej dotkn
Ģę
. Kiedy wreszcie skurcz ust
Ģ
pił, z trudem
podniosła si
ħ
z łó
Ň
ka.
- My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e powiniene
Ļ
zadzwoni
ę
- powiedziała, u
Ļ
miechaj
Ģ
c si
ħ
lekko, i poklepała go po
policzku.
Kiedy ptaki zacz
ħ
ły swoje wieczorne trele, a sło
ı
ce zatopiło si
ħ
w morzu w złotoczerwonej
po
Ļ
wiacie. Mali urodziła zdrow
Ģ
dziewczynk
ħ
. Dziecko nie było du
Ň
e, ale prawidłowo
rozwini
ħ
te i
Ň
ywotne.
- No prosz
ħ
, masz i córeczk
ħ
- powiedziała akuszerka, kład
Ģ
c przy Mali dziecko. -
ĺ
liczna
malutka dziewczynka, podobna chyba bardziej do taty ni
Ň
do mamy - dodała, gładz
Ģ
c Mali po
policzku. - Kobiety musz
Ģ
by
ę
silniejsze od m
ħŇ
czyzn, by zapewni
ę
im przetrwanie. Ale tu
we wsi niewiele jest takich kobiet jak ty. Mali Stornes. Dlatego radz
ħ
ci, zerkaj zawsze przez
rami
ħ
, bo ludzie nie lubi
Ģ
silnych kobiet, którym nie dorównuj
Ģ
. Nie lubi
Ģ
ich ani m
ħŇ
czy
Ņ
ni,
ani ich
Ň
ony. Pami
ħ
taj o tym!
Przygl
Ģ
daj
Ģ
c si
ħ
male
ı
stwu. Mali czuła wszechogarniaj
Ģ
ce j
Ģ
ciepło. Nie tak jak wtedy,
gdy urodziłam Oj
ħ
, pomy
Ļ
lała i znów naszły j
Ģ
wyrzuty sumienia. Tym razem jej serce
przepełniała macierzy
ı
ska miło
Ļę
do male
ı
kiej istoty, któr
Ģ
trzymała w ramionach. A wi
ħ
c
jednak córeczka! Mali delikatnie musn
ħ
ła palcem mi
ħ
ciutki policzek i otarła łzy, które
pok
Ģ
pały na buzi
ħ
małej. Male
ı
ka kobieta, krew z jej krwi, z okr
Ģ
głymi ró
Ň
owiutkimi
policzkami i wioskami koloru włosów Havarda. Dziecko pocz
ħ
te z miło
Ļ
ci, tak samo jak
Sivert.
- Nie widziałem cudowniejszej istoty - wyszeptał Havard poruszony, kiedy wreszcie
wpuszczono go do sypialni na poddaszu. - Poza jej mam
Ģ
, oczywi
Ļ
cie - dodał i pogłaskał Mali
pieszczotliwie po policzku. - Pomy
Ļ
l, Mali,
Ň
e urodziła nam si
ħ
taka
Ļ
liczna córeczka!
- Nie jeste
Ļ
zawiedziony? - zapytała. - Nie wolałby
Ļ
mie
ę
syna?
- Zawiedziony? Ale
Ň
nie! - odparł i u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
promiennie. - Wspaniale,
Ň
e urodziła
si
ħ
dziewczynka. Masz ju
Ň
dwóch synów, ale mam
Ģ
córki jeszcze nie była
Ļ
. A ta córeczka to
moje dzieło - dodał z nieukrywan
Ģ
dum
Ģ
i zaraz si
ħ
poprawił: - Nasze wspólne dzieło!
Mali uj
ħ
ła jego dło
ı
i pocałowała. Bardzo pragn
ħ
ła, by Havard prze
Ň
ył t
ħ
rado
Ļę
, dum
ħ
i
szcz
ħĻ
cie. Szcz
ħĻ
cie niczym
Ň
ar rozgrzewało tak
Ň
e jej wn
ħ
trze. Pierwszy raz urodziła dziecko,
niczego si
ħ
nie obawiaj
Ģ
c, nie b
ħ
d
Ģ
c te
Ň
w rozpaczy. Przepełniała j
Ģ
jedynie bezgraniczna
rado
Ļę
i wdzi
ħ
czno
Ļę
za wszystko, ł
Ģ
cznie z tym,
Ň
e to dziewczynka.
- Pomy
Ļ
lałam,
Ň
e mogliby
Ļ
my jej da
ę
na imi
ħ
Ruth, po twojej mamie - zwróciła si
ħ
do
m
ħŇ
a, podnosz
Ģ
c na niego wzrok. - Nie s
Ģ
dzisz,
Ň
e tak wła
Ļ
nie powinni
Ļ
my post
Ģ
pi
ę
?
Oczy mu zal
Ļ
niły. Pochylił si
ħ
nad swoimi dwiema kobietami i wyszeptał:
- A to mama b
ħ
dzie dumna.
Zasługuje na to, pomy
Ļ
lała Mali. Gdyby jednak i tym razem urodziła syna, nigdy nie
zgodziłaby si
ħ
nazwa
ę
go imieniem swojego te
Ļ
cia. Co do tego nie miała
Ň
adnej w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci.
Z rodzin
Ģ
Havarda nie widzieli si
ħ
od dnia swojego
Ļ
lubu, który odbył si
ħ
w okresie
Ļ
wi
Ģ
t
Bo
Ň
ego Narodzenia. Mali pilnowała si
ħ
, by si
ħ
trzyma
ę
jak najdalej od gospodarza z Gjelstad.
Nie zamieniła z nim nawet słowa. Wspomnienie tego, czego si
ħ
dopu
Ļ
cił w dniu
Ļ
lubu, wci
ĢŇ
wywoływało w niej obrzydzenie i gniew. Najch
ħ
tniej ogłosiłaby wszem wobec, jaki z niego
diabeł i zbere
Ņ
nik. A do tego morderca, je
Ļ
li ju
Ň
wylicza
ę
wszystkie jego przewinienia,
my
Ļ
lała Mali wzburzona, przypominaj
Ģ
c sobie Kristine. Wiedziała jednak,
Ň
e b
ħ
dzie milcze
ę
.
Miała
Ļ
wiadomo
Ļę
,
Ň
e jej obecny te
Ļę
trzyma w r
ħ
ku niebezpieczne karty, cho
ę
póki co
dobrze je ukrywa.
Je
Ļ
li jednak kiedy
Ļ
dojdzie do otwartej wojny mi
ħ
dzy nami, u
Ň
yj
ħ
wszystkich
Ļ
rodków, by
ochroni
ę
siebie i swoich bliskich, my
Ļ
lała Mali. Nie pozwol
ħ
mu zniszczy
ę
swojego
Ň
ycia ani
Ň
ycia tych, których kocham. Zwłaszcza Siverta.
Gdyby ten na wskro
Ļ
zły człowiek si
ħ
czego
Ļ
dowiedział, przeciwko jej ukochanemu
synowi skierowałby najci
ħŇ
sze działa. Dr
ħ
cz
Ģ
ca niepewno
Ļę
napawała j
Ģ
l
ħ
kiem. Je
Ļ
li jednak
te
Ļę
tknie Siverta albo zagrozi jego przyszło
Ļ
ci, to i ona stanie si
ħ
niebezpieczna. Nie b
ħ
d
ħ
przebiera
ę
w
Ļ
rodkach, pomy
Ļ
lała, prostuj
Ģ
c dumnie kark. Nie cofn
ħ
si
ħ
przed niczym...
Kiedy te
Ļ
ciowa usłyszała od Havarda, jak chc
Ģ
nazwa
ę
córeczk
ħ
, na przemian
poczerwieniała i zbladła.
- A twoja mama. Mali? - zapytała. - Mo
Ň
e powinni
Ļ
cie raczej...
- To samo imi
ħ
, co moja mama, nosi ju
Ň
jedna z dziewczynek w Innstad - odparła Mali. -
Uwa
Ň
am,
Ň
e wła
Ļ
ciwie b
ħ
dzie, je
Ļ
li nasz
Ģ
córk
ħ
nazwiemy twoim imieniem. Kristen, dziedzic
Gjelstad, i Karin
ħ
maj
Ģ
na razie synów i nawet je
Ļ
li kiedy
Ļ
urodzi im si
ħ
córeczka, to jednak
nasza jest pierwsz
Ģ
dziewczynk
Ģ
w rodzie Gjelstad.
- Rzeczywi
Ļ
cie, w Gjelstad jak dot
Ģ
d przychodzili na
Ļ
wiat wył
Ģ
cznie chłopcy -
roze
Ļ
miała si
ħ
Ruth. - Kristen i Karine id
Ģ
w moje
Ļ
lady. Ja te
Ň
urodziłam samych synów.
- We dworze potrzebni s
Ģ
chłopcy - rzucił z przek
Ģ
sem gospodarz z Gjelstad. - Powinno
ich by
ę
ju
Ň
wi
ħ
cej, ale ta Karine ju
Ň
od paru ładnych lat nie zachodzi w ci
ĢŇħ
.
- Pewnie nie bez powodu - odparła Ruth łagodz
Ģ
co. - My
Ļ
l
ħ
,
Ň
e co
Ļ
jej si
ħ
stało, kiedy tak
zachorowała pół roku po urodzeniu młodszego syna. Bardzo si
ħ
wtedy zmieniła i od tej pory
nie była brzemienna. Mo
Ň
emy si
ħ
jednak cieszy
ę
,
Ň
e mamy w Gjelstad dwóch wspaniałych
wnuków. B
ħ
dzie komu przej
Ģę
dwór.
- Te dzisiejsze kobiety s
Ģ
wyj
Ģ
tkowo liche - stwierdził gospodarz z pogard
Ģ
i wzruszył
ramionami. - Z byle powodu zapadaj
Ģ
na choroby, zamiast rodzi
ę
dzieci, tak jak bywało
kiedy
Ļ
. Moja matka na przykład urodziła o
Ļ
mioro...
- Tak, słyszeli
Ļ
my ju
Ň
o tym, Oddleivie - przerwała mu Ruth, a jej twarz st
ħŇ
ała. - Wydaje
mi si
ħ
,
Ň
e wszyscy ju
Ň
znamy t
ħ
histori
ħ
.
Rzadko kiedy Ruth tak zdecydowanie stawiała opór m
ħŇ
owi, pomy
Ļ
lała Mali ze
zdziwieniem. Ale wida
ę
jej cierpliwo
Ļę
te
Ň
ma swój kres.
- A ja bardzo bym chciała zobaczy
ę
, ile dzieci by przychodziło na
Ļ
wiat, gdyby to
m
ħŇ
czy
Ņ
ni mieli co roku zachodzi
ę
w ci
ĢŇħ
i je rodzi
ę
. Przypuszczam,
Ň
e szybko by si
ħ
wyludniło, i to zarówno w miastach, jak i na wsi - powiedziała Mali, wbijaj
Ģ
c wzrok w te
Ļ
cia.
- Bo czy ty w ogóle odczułe
Ļ
, co to znaczy urodzi
ę
i wychowa
ę
dzieci, Oddleivie?
Te
Ļę
poczerwieniał na twarzy, a w jego oczach pojawił si
ħ
niebezpieczny błysk. Mali
wiedziała,
Ň
e nie powinna si
ħ
odzywa
ę
, ale nie potrafiła nie reagowa
ę
. Ten człowiek wci
ĢŇ
j
Ģ
prowokował, a mało kto miał odwag
ħ
si
ħ
mu przeciwstawi
ę
.
- Ty, Mali, jak zwykle masz gotow
Ģ
odpowied
Ņ
na wszystko - rzucił krótko. - Niełatwo
zamkn
Ģę
ci buzi
ħ
. Ale mo
Ň
e jednak da si
ħ
to zrobi
ę
- dodał ze zło
Ļ
liwym u
Ļ
miechem.
- No, nie, uspokójcie si
ħ
, prosz
ħ
- przerwała Ruth, podnosz
Ģ
c z kołyski dziecko. -
Pomy
Ļ
le
ę
,
Ň
e urodziła si
ħ
nam taka
Ļ
liczna dziewczynka. A jeszcze b
ħ
dzie miała takie samo
imi
ħ
jak ja - dodała z u
Ļ
miechem. - Jestem dumna i bardzo wam wdzi
ħ
czna! Chc
ħ
,
Ň
eby
Ļ
cie
oboje o tym wiedzieli.
Mała Ruth została ochrzczona, zanim zacz
ħ
ły si
ħ
sianokosy. Trzymała j
Ģ
do chrztu Ruth,
babcia ze strony ojca. Łzy płyn
ħ
ły jej po policzkach, kiedy pastor polał wod
Ģ
male
ı
k
Ģ
delikatn
Ģ
główk
ħ
dziewczynki i nadał jej imi
ħ
Ruth Stornes.
Chrzciny przebiegły spokojnie, zapewne dlatego,
Ň
e Mali trzymała si
ħ
z dala od te
Ļ
cia.
Przybyli tak
Ň
e obaj bracia Havarda, dziedzic Kristen ze swoj
Ģ
Ň
on
Ģ
, Karine, i dwoma synami
w wieku sze
Ļ
ciu i czterech lat oraz drugi brat Oddvar z narzeczon
Ģ
. Wspominał co
Ļ
mgli
Ļ
cie
o
Ļ
lubie w okolicach
Ļ
wi
Ģ
t Bo
Ň
ego Narodzenia, ale szczegółów nie podał.
Poza tym przybyła na uroczysto
Ļę
cała rodzina Mali, zarówno z Buvika, jak i z Innstad.
Tym razem Margrethe szybko wydobrzała po urodzeniu dziecka i u
Ļ
miechaj
Ģ
c si
ħ
promiennie, siedziała przy stole obok Bengta, pi
ħ
kna i dostojna. Olaus przysiadł na ławie
obok ojca. Trzymał si
ħ
prosto, z nale
Ň
yt
Ģ
godno
Ļ
ci
Ģ
. Ane za
Ļ
zaj
ħ
ła si
ħ
zarówno
bli
Ņ
niaczkami, jak i nowo ochrzczon
Ģ
Ruth oraz własn
Ģ
córeczk
Ģ
.
Mali zauwa
Ň
yła,
Ň
e mama wci
ĢŇ
rozgl
Ģ
da si
ħ
zadowolona po zebranych przy stole
go
Ļ
ciach. Ma powody do chluby, pomy
Ļ
lała Mali. Bo moje rodze
ı
stwo ani jego rodziny nie
przynosz
Ģ
nikomu wstydu.
Eli i Johannes przybyli ze swoim małym Martinusem. Siostra była znów w ci
ĢŇ
y i
promieniowała dum
Ģ
i rado
Ļ
ci
Ģ
. Oboje z m
ħŇ
em pragn
ħ
li mie
ę
du
Ň
o dzieci, ale i oni musieli
jaki
Ļ
czas poczeka
ę
. Nic dziwnego,
Ň
e s
Ģ
teraz tacy szcz
ħĻ
liwi, my
Ļ
lała Mali. Obaj jej bracia
wygl
Ģ
dali bardzo elegancko w ciemnych garniturach. Bjarne i Anna zostawili swojego
małego synka w domu, bo ostatnio troch
ħ
kaszlał. Anna uznała ponadto,
Ň
e nawet dla silnego
o
Ļ
miomiesi
ħ
cznego brzd
Ģ
ca to troch
ħ
za daleka wyprawa. Bengt siedział wyprostowany obok
swojej Olgi. Traktowali swój zwi
Ģ
zek powa
Ň
nie i na
Ļ
wi
ħ
ta Bo
Ň
ego Narodzenia odbyły si
ħ
ich zar
ħ
czyny.
Tylko tata jest jaki
Ļ
blady i zm
ħ
czony, pomy
Ļ
lała Mali, czuj
Ģ
c w sercu niepokój. Nikt
jednak nie wspomniał o tym w rozmowach.
Mali powiedziała Ane,
Ň
e mo
Ň
e zosta
ę
w domu jeszcze przez całe lato, ale ona nie chciała
nawet o tym słysze
ę
. Zaraz po Wielkanocy pojawiła si
ħ
w Stornes z kołysk
Ģ
i mał
Ģ
córeczk
Ģ
,
która na chrzcie otrzymała imi
ħ
Ragnhild, po mamie Aslaka. Mimo to Sigrid pozostała we
dworze. Po pierwsze potrzebna była pomoc przy przygotowaniach do chrzcin, po drugie za
Ļ
Mali z własnego do
Ļ
wiadczenia wiedziała,
Ň
e Ane póki co nie poradzi sobie ze wszystkim,
cho
ę
ona sama nie przyjmowała tego do wiadomo
Ļ
ci. Ale zostało tak, jak ustaliła Mali.
Mali siedziała przy stole i patrzyła na swoich szwagrów. Ju
Ň
od pierwszego lata, gdy
pracowała w Gjelstad, wtedy gdy
Ň
enił si
ħ
Kristen, najbardziej lubiła Havarda. Z dwoma
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • xiaodongxi.keep.pl